Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Skoki narciarskie i kombinacja norweska - ambitne cele Tary Geraghty-Moats

Jeszcze przed kilkoma dekadami, zanim nastała epoka wąskiej specjalizacji w ramach konkretnych dyscyplin sportu, możliwe było równoległe uprawiania skoków narciarskich i kombinacji norweskiej. Dziś w męskiej rywalizacji jest to nie do pomyślenia. Inaczej rzecz się ma w przypadku pań. Kombinacja w żeńskim wydaniu jest absolutną nowością. Część skoczkiń próbuje przypinać narty biegowe i na zmianę ze skokami próbować sił w nowej dyscyplinie. Amerykanka Tara Geraghty-Moats postawiła przed sobą bardzo ambitne założenie. Chce symultanicznie uprawiać oba sporty i w obu walczyć o wysokie cele. Sportsmenka nie boi się wyzwań, o czym świadczy niezwykle interesująca historia jej dotychczasowego sportowego życia.


W przypadku Tary Gerghty-Moats łatwiej byłoby wymienić dyscypliny sportu, których nie uprawiała niż te, których już próbowała. Nie mogło być jednak inaczej, skoro pochodzi z bardzo usportowionej rodziny. Jej mama ścigała się na motocyklach, tata uprawiał narciarstwo telemarkowe, siostra jego alpejską odmianę. Nic więc dziwnego, że narty miała po raz pierwszy na nogach w 1995 roku, krótko po ukończeniu drugiego roku życia. Spośród wszystkich dyscyplin, w których używa się dwóch desek (a próbował niemal dosłownie wszystkich) najbardziej zafascynowały ją skoki: - Lot na nartach jest jak wyciąganie ręki przez okno, podczas gdy samochód sunie z prędkością ponad 100 km/h po autostradzie. Czujesz cały ciąg wiatru, który trzyma cię wysoko. Płyniesz w powietrzu. To wyjątkowe uczucie porwało mnie już od mojego pierwszego skoku - zachwyca się Tara.

W 2007 roku zadebiutowała w kobiecym Pucharze Kontynentalnym, zajmując 18 i 23 miejsce w Lake Placid. Trzy lata później jej kariera skoczkini miała się zakończyć na dobre. Podczas treningu w Lake Placid doznała skomplikowanej kontuzji kolana. Lekarze nie pozostawili jej cienia nadziei, że jeszcze kiedykolwiek wróci na skocznię. Po odzyskaniu sprawności w kolanie zdecydowała się przypiąć narty biegowe, założyć na ramię karabin i rozpocząć przygodę z biathlonem. Czterokrotnie wystartowała w mistrzostwach świata juniorów w tej dyscyplinie, najwyższe miejsce, osiemnaste, uzyskując w 2012 roku. Przez rok trenowała i mieszkała w Szwecji, gdzie wygrała nawet krajowe mistrzostwa juniorek. W 2013 roku wróciła do USA. Zamierzała tam kontynuować narciarskie treningi z karabinkiem. Podczas zgrupowanie amerykańskiej kadry biathlonowej w Lake Placid znajomy zapisał ją do udziału w krajowym konkursie skoków. - Nie trenowałam na poważnie od czasu kontuzji, w ciągu czterech lat oddałam może trzy skoki. Powiedziałam koledze, że chyba zwariował, a on na to, że nie mam nic do stracenia, najwyżej zajmę ostatnie miejsce. Postanowiłam skoczyć. W zawodach zajęłam piąte miejsce. To był ten moment, kiedy postanowiłam zostawić biathlon i wrócić do skoków - opowiada Geraghty Moats.

Nie do końca potrafiła jednak rozstać się z nartami biegowymi, toteż zaczęła uprawiać kombinację norweską. W 2014 roku dyscyplina ta w wydaniu żeńskim nie była jeszcze nawet w powijakach, więc Tara startowała razem z mężczyznami w rywalizacji panów. Od sezonu 2014/15 zaczęła regularnie występować w zawodach Pucharu Świata w skokach. Najlepszy jak dotąd rezultat uzyskała w lutym 2015 roku w Rasnovie, zajmując 9 miejsce. Udało jej się dostać do kadry na mistrzostwa świata w Falun, gdzie zajęła 18 pozycję. Cały czas jednak miała nieodpartą chęć, by skakanie łączyć z biegiem na nartach, który wciąż uprawiała rekreacyjnie.

Międzynarodowa Federacja Narciarska włączyła w sezonie 2017/18 do swoich struktur oficjalne zawody w kombinacji norweskiej pań. Zimą wystartowała pierwsza edycja Pucharu Kontynentalnego, latem rozegrano dwa pierwsze konkursy Letniego Grand Prix w Oberwiesenthal. - Bardzo się ucieszyłam, że wreszcie pojawiła się możliwość, bym mogła na międzynarodowym poziomie łączyć moje dwie ukochane dyscypliny. Uwielbiam dreszczyk emocji podczas lotu i satysfakcję z bycia silnym i szybkim na nartach - cieszy się amerykańska sportsmenka. Podczas wspomnianych zawodów w Niemczech zajęła pierwsze i drugie miejsce. - Bardzo długo czekałam na takie chwile, które dane mi było przeżyć podczas tego weekendu. Po raz pierwszy stałam na podium międzynarodowych zawodów, pierwszy raz zagrano mi hymn narodowy. Nigdy nie zapomnę emocjonalnego spojrzenia moich trenerów i setek kibiców, które nas obserwowały. To wszystko uczyniło dla mnie Oberwiesenthal miejscem wyjątkowym.

Geraghty-Moats ma zamiar pozostać przy równoległym uprawianiu zarówno skoków narciarskich jak i kombinacji norweskiej. Jej celem na najbliższą zimę jest zwycięstwo w klasyfikacji generalnej Pucharu Kontynentalnego w kombinacji norweskiej, a także zakwalifikowanie się do drużyny skoczkiń na mistrzostwa świata w Seefeld