Strona główna • Norweskie Skoki Narciarskie

Forfang coraz bliżej możliwości skakania w rodzinnym mieście

O powstaniu skoczni narciarskiej w norweskiej miejscowości Tromsoe, skąd pochodzi Johann Andre Forfang, spekuluje się już jakiś czas, ale dopiero teraz sprawa nabrała rozpędu. Pierwsze plany budowy już powstają, a samo wzgórze, na którym miałby powstać obiekt, w tym roku wizytował Walter Hofer.


Johann Andre Forfang, aby móc rozwijać sportową karierę w skokach narciarskich musiał przenieść się w wieku 15 lat z rodzinnego Tromsø na północy Norwegii do usytuowanego na południu Trondheim, oddalonego o 1152 kilometry, gdzie trenuje znaczna część kadry. – Zawsze marzyłem o skokach w Pucharze Świata i rywalizowaniu na arenie międzynarodowej w domu. Zawsze mieliśmy u nas wiele osób, które kochają nasz sport. Ale wszyscy młodzi skoczkowie, wiedzą, że muszą przenieść się w dość młodym wieku na południe, jeśli chcą skupić się na skakaniu. Teraz marzę o tym, by móc wrócić do Tromsø. Naprawdę zasługujemy na obiekt do skoków narciarskich – wyjawia Forfang.

Poczyniono już wstępne plany realizacji przedsięwzięcia. Stworzony został projekt obiektu, obliczono potrzebne fundusze, a obecnie trwa sprawdzanie wzgórza pod kątem przyszłej budowy. W inicjatywę mocno zaangażowany jest sam zawodnik, którego starania zauważył Walter Hofer, . Austriak wiosną wybrał się do Tromsø, gdzie miał okazję dostrzec ogromną potrzebę skoków narciarskich na północy kraju "Wikingów". – Widać tam ogromny potencjał. Krajobraz jest niesamowity, a ludzie bardzo chcą powstania obiektu. Jestem pewien, że na północy jest wielu fanów skoku i mam nadzieję, że międzynarodowa federacja otrzyma wkrótce zaproszenie do zorganizowania zawodów w tej części Norwegii – komentuje Austriak.

Budowa obiektu w Tromsø to nie tylko spełnienie marzeń zawodnika, ale również dobre taktyczne przedsięwzięcie. Panująca tam długa zima może stanowić arenę rezerwową rozgrywania konkursów na wypadek podobnych sytuacji, które miały miejsce w niemieckim Titisee-Neustadt, a także znacznie wydłużyć cykl pucharowy. Na dokładne plany jest jednak za wcześnie, co potwierdził Walter Hofer. – Zbyt szybko, aby myśleć o sezonowym otwarciu w Tromsø. Najpierw trzeba wznieść obiekt na wzgórzu, a potem możemy spojrzeć na kalendarz.

Największy problem stanowi zebranie potrzebnych funduszy. Przeciętny wydatek budowy obiektu to 200 milionów koron norweskich, ale jak przyznaje Forfang, przedsięwzięcie jest jak najbardziej możliwe do zrealizowania. – Gdyby to było nierealne, prawdopodobnie ten projekt upadłby dawno temu. Zaszliśmy tak daleko, że zaczyna to wyglądać całkiem realistycznie.

Dotychczas najdalej wysuniętym przystankiem na mapie Pucharu Świata była fińska Ruka, ale wkrótce może to się zmienić. Nie wolno zapominać o tym, że północ Skandynawii to przecież ogromne walory turystyczne. Połączenie gór, morza i pięknej natury może stanowić element zachęcający kibiców skoków narciarskich, i nie tylko, do przybywania tłumnie na konkursu zimowe i letnie w Tromsø, a dodatkowy przystanek na mapie cyklu tylko ubogaci sportowe widowisko.

– To będzie najważniejszy moment w mojej karierze, jeśli pewnego dnia skoczę w międzynarodowym konkursie w moim rodzinnym mieście. To będzie wspaniałe. Już nie mogę się doczekać startu. Mam nadzieję, że nie będę musiał czekać na to przez wiele lat – wyjawia zadowolony Forfang.