Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Stefan Horngacher ocenia zawody w Ga-Pa

Turniej Czterech Skoczni wkracza do ojczyzny Stefana Horngachera. Po niemieckiej części 67. edycji tego wydarzenia najlepszym spośród Biało-Czerwonych jest Dawid Kubacki, który plasuje się na trzeciej pozycji klasyfikacji generalnej. Taki sam rezultat 28-latek osiągnął również podczas noworocznych zmagań w Garmisch-Partenkirchen.


- Nie będę ukrywał satysfakcji z rozstrzygnięć drugiego konkursu 67. Turnieju Czterech Skoczni. Szczególnie z występu Dawida Kubackiego, który wykonał świetną robotę. Już w poniedziałek pokazał się z naprawdę dobrej strony, a dziś utrzymał ten stabilny i wysoki poziom - mówi Austriak.

- W przypadku Kamila Stocha nie mam zarzutów do drugiego skoku konkursowego. Wciąż ma problemy z oddaniem dwóch, równych skoków. Pierwsza seria w jego wykonaniu była daleka od optimum. Wpłynęły na to detale, ale i słaba prędkość startowa, która przy takich warunkach musiała oznaczać utratę kilku metrów. W serii finałowej sprawy miały się znacznie lepiej - podkreśla trener.

- Piotr Żyła wypadł bardzo dobrze w pierwszej serii, ale zabrakło mu szczęścia do warunków. W drugiej rundzie również nie trafił na nic specjalnego. Cieszy mnie za to powrót Jakuba Wolnego do solidnego skakania. To była trudna walka, ale teraz udało mu się wprowadzić poszczególne poprawki w życie. Mam nadzieję, że pozostanie na tym poziomie - dodaje szkoleniowiec.

Drugi z rzędu konkurs bez punktów zaliczył Stefan Hula. Co dzieje się z brązowym medalistą mistrzostw Polski? - Stefan poprawia swoje skoki. Wie, nad czym ma pracować, szczególnie w fazie lotu, ale trafił na bardzo złe warunki wietrzne i nie miał dziś szans odlecieć dalej. Na podobny wiatr trafił Stefan Kraft.

Ryoyu Kobayashi, Markus Eisenbichler i Dawid Kubacki to trójka, która rozstrzygnie między sobą kwestię Złotego Orła? - W tej chwili wszystko wskazuje na to, że są najlepszymi zawodnikami 67. TCS, ale my wciąż mamy sporo czasu i trzech skoczków w czołowej "10" tej imprezy. Wszyscy są w stanie walczyć do ostatniej serii w Bischofshofen. Choć dotąd austriackie skocznie nam sprzyjały, skoki na tym poziomie to nie przelewki. Pracują tutaj sami profesjonaliści, robiąc to na najwyższych obrotach. O wszystkim decydują szczegóły, jak choćby jeden podmuch wiatru czy słabsze prędkości najazdowe. Jest dużo zmiennych. Przed nami Innsbruck i zobaczymy, jak to będzie. Wszystko jest otwartą sprawą.

Korespondencja z Garmisch-Partenkirchen, Dominik Formela