Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Dawid Kubacki: Brak turniejowego podium to konsekwencja moich błędów

Dawid Kubacki okazał się najlepszym polskim skoczkiem zarówno niedzielnych zawodów w Bischofshofen, jak i całego 67. Turnieju Czterech Skoczni. Drużynowy mistrz świata z Lahti konkurs na obiekcie im. Paula Ausserleitnera zakończył na drugiej pozycji, a w imprezie rozgrywanej na terenie Niemiec i Austrii finiszował czwarty, ze stratą 3,3 pkt. do podium. W kwalifikacjach nasz rodak poszybował na 145. metr, co jest nowym rekordem obiektu usytuowanego w regionie Salzburga.


- To był całkiem fajny dzień, podczas którego oddałem dobre skoki, choć nie wszystkie, bo drugi skok konkursowy nie był tak trafiony na progu, jak bym chciał. Moje skoki były jednak na dobrym poziomie. To na pewno pozytywny akcent na koniec tego Turnieju Czterech Skoczni. Dziś cieszę się nie tylko z rekordu skoczni, ale i miejsca w konkursie, bo oba te aspekty są efektem dobrych skoków. Mogło być jeszcze lepiej, ale jest jak jest. Jestem zadowolony z wykonanej pracy, bo kilka kroczków zrobił podczas pobytu w Niemczech i Austrii - mówi podopieczny trenera Stefana Horngachera.

W jakim stanie były nogi po lądowaniu na rekordowej odległości w kwalifikacjach? – Nie bolały. Pokusiłbym się o stwierdzenie, że to był skok do poprawnego wylądowania. Nie było żadnych problemów. Czy dało się dalej polecieć? Ja ciągnąłem ile się dało…

Czwarta pozycja w klasyfikacji końcowej 67. Turnieju Czterech Skoczni jest niedosytem? – Jestem zadowolony z tego, co pokazywałem od Oberstdorfu i z wykonanej pracy. Będzie niedosyt, ponieważ do podium zabrakło niewiele. Mam świadomość, że to konsekwencja moich błędów popełnianych na poszczególnych skoczniach. Każda próba mogła być nieco lepsza, a niektóre mogły być dużo lepsze. Nie mogę mieć do nikogo żalu czy pretensji, ale cieszę się z tego, co zrobiłem. Czas na dalszą pracę.

Jak spisywał się czarny kombinezon? - Jak było widać. Było "Black Sunday", które wyszło w porządku. Czy to materiał na mistrzostwa świata? Skąd mogę wiedzieć… Dali, to skakałem.

Korespondencja z Bischofshofen, Dominik Formela