Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Dawid Kubacki i Kamil Stoch oceniają sobotnie zawody w Predazzo

Pierwszy konkurs Pucharu Świata we Włoszech po siedmioletniej przerwie przyniósł rozstrzygnięcia w postaci dwóch Polaków na podium! Drugie miejsce na skoczni HS135 zajął Dawid Kubacki, a tuż za nim znalazł się Kamil Stoch. Bezkonkurencyjny był dziś triumfator 67. Turnieju Czterech Skoczni - Ryoyu Kobayashi.


Dawid Kubacki (2. miejsce; 122 oraz 131,5 metra):

- Dziś całkiem fajnie pracowało mi się na tutejszej skoczni. Moje próby były na dobrym poziomie, choć jest jeszcze nad czym pracować, bo wciąż pojawia się sporo drobnych błędów. Główna technika idzie w dobrym kierunku, a to jest podstawa do dobrych skoków. Z tego jestem zadowolony. Miejsce jest satysfakcjonujące, ale przewaga Ryoyu Kobayashiego była druzgocąca. Nie mam jednak wpływu na skoki innych i to nad sobą będę pracował. Wierzę w to, że moje skoki będą jeszcze lepsze, dzięki czemu uda się dogonić, a może i przegonić Ryoyu.

- Ryoyu, podobnie jak Kamil w poprzednim sezonie, musiał dostać jakieś kody… Co tam się stało? Nie wiem, ale może podwędził je Kamilowi <śmiech>… Zdecydowanie korzystał z jakichś, ale nie tylko dziś, bo od dłuższego czasu pokazuje wysoką formę. Jeśli ma kody, to na razie nic na to nie poradzimy… Pozostaje z wiarą w efekty skupić się na sobie i na swojej pracy.

Wysoka parabola lotu po latach odchodzi w zapomnienie? - Pracuję po to, żeby skoki były głównie dalekie, bo to w tym sporcie liczy się najbardziej. Przeświadczenie o mojej wysokiej paraboli lotu ciągnie się za mną, ale moim zdaniem jest to już zaszłość z poprzednich lat, kiedy faktycznie pojawiał się błąd na progu. Lot był wysoki, ale wolny, przez co nie chciało to odlatywać dalej. Teraz wysokość nie jest tak duża, do tego zachowuję prędkość, a to pozwala mi odlecieć na dole.

Skąd Dawid Kubacki czerpie tyle spokoju i cierpliwości, stale mówiąc o konieczności dalszej pracy? – Wynika to chyba z mojego charakteru. Wiem, że pewnych rzeczy nie przeskoczę, bo nie mam na nie wpływu. Zajmuję się pracą nad sobą z wiarą, że przyniesie ona zamierzony efekty. Moja dyspozycja pokazuje, że są coraz lepsze, a i wyniki są całkiem fajne. Dziś Ryoyu był poza konkurencją, ale wierzę, że uda się go dogonić.

Kamil Stoch (3. miejsce; 121,5 oraz 133,5 metra):

- Jestem bardzo zadowolony! Szczerze przyznam, że dzisiejsze wydarzenia pozytywnie mnie zaskoczyły. Nie spodziewałem się, że wejdę na podium. Cały czas walczę o to, żeby moje skoki były coraz lepsze. Mam świadomość, iż stać mnie na jeszcze więcej. Choć pierwszy skok był mocno spóźniony, na półmetku dawał on piąte miejsce. Wtedy zdałem sobie sprawę, że jeśli wszystko zadziała należycie, wówczas stać mnie na dużo więcej.

Pierwsza seria sprawiała dużo kłopotów? - Pewnie, że było trudno. W ogóle cała skocznia sprawia trudności sama w sobie. Mowa o profilu i rozbiegu starego typu, co odróżnia ją od nowoczesnych. Z drugiej strony, ja takie skocznie bardzo lubię i dobrze się tu zawsze czuję.

W piątek Stoch porównał tutejszy najazd do jazdy na... rodeo. Tory wycinane w lodzie wciąż były problematyczne? - Nadal podskakuję… Na rodeo trzeba złapać rytm i zgrać się z bykiem <śmiech>… No i ja się zgrywam…

Przewaga polskich kibiców, nawet we Włoszech, zaskakuje? - Super, że ludzie mieszkający w tej okolicy przychodzą pod skocznię w Predazzo. Widziałem też fanów, którzy specjalnie na te zawody przyjechali z daleka. Dziękuję!

Bardziej cieszy dwójka Polaków na podium czy martwi przewaga R. Kobayashiego? – Dwóch Polaków na podium! On się już nie liczy <śmiech>…

Korespondencja z Predazzo, Dominik Formela