Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Maciej Kot: To był duży krok naprzód

Maciej Kot zdołał przełamać passę sześciu konkursów bez punktów Pucharu Świata podczas niedzielnej rywalizacji w Predazzo. 25. pozycja to najlepszy wynik zakopiańczyka w bieżącym sezonie. Czy ten rezultat zadowolił podopiecznego Stefana Horngachera? Na antenie TVP Kot przyznał, że w miniony weekend oddał jedne z najlepszych skoków tej zimy.


- Być może, patrząc na uzyskane przeze mnie miejsce, może to zabrzmieć dziwnie, lecz to były jedne z moich najlepszych skoków i konkursów w ostatnim czasie. Pozycja, którą dziś zająłem, jest daleka od oczekiwań moich i kibiców, ale to był duży krok naprzód, patrząc na to, co działo się w poprzednich tygodniach. To było coś, na co ciężko pracowałem. Potrzebowałem takiego konkursu od dawna, by w pewnym sensie się przełamać i pokazać dobre próby – przyznał 27-latek.

- Wciąż "kręcimy się" wokół sfery mentalnej. Wiadomo, że każda z nich jest ważna, zarówno mentalna, fizyczna jak i techniczna, jednak bardzo istotne jest połączenie mentalnej z techniczną. Należy znaleźć odpowiednią proporcję pomiędzy kontrolą skoku, czyli koncentracją na poszczególnych jego częściach a automatyzmem i luzem. Dziś było nieco więcej tego luzu i automatyzmu, a przede wszystkim skoki od odepchnięcia się od belki aż do lądowania stanowiły jeden ciąg. Czułem, co się dzieje podczas każdego z elementów. Wczoraj koncentrowałem się bardziej na konkretnych punktach, szczegółach, które wykonałem dobrze, lecz reszta była na słabym poziomie. Bardzo ważne jest złapanie automatyzmu, ale jeszcze istotniejsze jest pojęcie skoku jako całości.

Jak zapatruje się na najbliższy weekend dwukrotny triumfator zawodów PŚ? Czy uważa, że publiczność zgromadzona pod Wielką Krokwią doda skrzydeł? – Dla jednych będzie trudniej, dla innych łatwiej. Wszystko zależy od podejścia. Zawsze do weekendu w Zakopanem czy w Wiśle, gdy skaczemy przed własną publiką, podchodzę bardzo pozytywnie. To daje mi dodatkową moc. Uwielbiam skakać w biało-czerwonej krainie czarów i mam nadzieję, że to mnie uskrzydli. Myślę, że taka próba, jak ta z finałowej serii niedzielnych zawodów w Predazzo, napawa optymizmem. Pozwala również wyłączyć głowę, zapomnieć na chwilę o skokach, spokojnie odpocząć i przechodząc do kolejnej rywalizacji w Zakopanem – podsumował skoczek urodzony w Limanowej.