Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Kamil Stoch komentuje rekordowy skok w Sapporo

Sobotnie zawody na wyspie Hokkaido przyniosły 63. pucharowe podium Kamila Stocha. 31-letni reprezentant Polski w Sapporo przegrał tylko ze Stefanem Kraftem, a w drugiej rundzie ustanowił oficjalny rekord Okurayamy. Od dziś wynosi on 148,5 metra. O wrażeniach dotyczących tego lotu i samopoczuciu trzykrotnego mistrza olimpijskiego, któremu w Japonii doskwiera przeziębienie, porozmawialiśmy tuż po konkursie.


- Jeżeli podniosłem komuś ciśnienie, oczywiście w pozytywnym sposób, to bardzo się cieszę. Sam sobie też podniosłem. Nie potrzebuję kawy w najbliższym czasie… Już z progu miałem odczucie, że wszystko jest w porządku, a potem dostałem takie ciśnienie powietrza pod narty, iż myślałem, że już nie wyląduję. Czułem jak rozrywa mnie na wszystkie strony.

Kibice i dziennikarze porównują sobotni lot do wyczynu Adama Małysza z 2001 roku z Willingen. Słusznie? - Może nie aż tak... Można było coś zrobić lepiej <śmiech>! Wiem, że były super warunki, które zdołałem wykorzystać. Wobec mojego samopoczucia z ostatnich dni, wyszło super. Dziś czułem się lepiej, choć nadal jestem osłabiony. Musiałem zrezygnować z serii próbnej, ponieważ wydaje mi się, że brakowałoby mi energii na trzeci skok. Odpuszczanie treningów nie jest metodą długofalową, choć w tym przypadku pewnie mi to pomogło. Nie próbowałem za mocno przyłożyć, bo i nie miałem na to siły. Chciałem wszystko wykonać spokojnie, żeby tylko wyszło.

Jak przebiega tegoroczna aklimatyzacja w azjatyckiej strefie czasowej? – Chyba dzięki przeziębieniu łatwiej mi się do tego przystosować, bo w trakcie dnia próbuję się wyleczyć i jak najdłużej wytrzymać, po czym nie mam problemu z przespaniem całej nocy. Wszystko jest w porządku, natomiast trudno przewidzieć niedzielę, bo trzecia noc jest zawsze najgorsza.

Piotr Żyła mówił, iż przed porannymi zawodami w Sapporo zdarzało mu się wkładać głowę w śnieg, aby pobudzić organizm do działania. Jakie metody na ten specyficzny konkurs ma Stoch? - Gdybym zaczął w kwalifikacjach od takiego skoku, którym zakończyłem sobotę, wówczas nie będę miał problemu z rozbudzeniem się <śmiech>…

Każdego dnia w hotelowym lobby na Kamila Stocha czeka niewielka grupa japońskich fanek z niewielkimi podarunkami. Czy są one znane naszemu rodakowi? - Owszem, te dziewczyny przyjeżdżają do Sapporo co roku, a i w Wiśle dwukrotnie widziałem je na Letnim Grand Prix. Cieszę się, że nawet w tym zakątku świata mamy kibiców. To pokazuje, że skoki są popularne nie tylko w naszym kraju, ale i w Japonii.

Porażka ze Stefanem Kraftem, pomimo rekordu Okurayamy, sprawia poczucie niedosytu? – Nie, nie… Zdawałem sobie sprawę, że zostanie mi odjęte dużo punktów, a następnie skrócono długość najazdu. Na dodatek nie wylądowałem tego skoku telemarkiem, a to musiało trochę kosztować.

Korespondencja z Sapporo, Dominik Formela