Stefan Hula po nieudanym weekendzie z lotami: Z każdą sytuacją można sobie poradzić
Stefan Hula, podobnie jak debiutujący na skoczni do lotów Paweł Wąsek, podczas trzydniowej rywalizacji na obiekcie HS235 w Oberstdorfie ani razu nie przebrnął kwalifikacji do zawodów. 32-latek nie ukrywa rozczarowania zaistniałą sytuacją. Tym bardziej, że doszło do niej w miejscu, w którym przed rokiem świętował zdobycie drużynowego medalu mistrzostw świata w lotach narciarskich. Zawodnik nie składa jednak broni i zapowiada dalszą walkę, tym razem w Finlandii.
- Weekend do wymazania z pamięci… Trudno mi cokolwiek powiedzieć, bo zupełnie nie spodziewałem się, że aż tak będę się męczył na tej skoczni. Nie mogłem odnaleźć prawidłowego czucia i nie było to dla mnie nic przyjemnego - mówił Hula po niedzielnych eliminacjach.
- Każdy kolejny skok był oddawany w rundzie ocenianej, więc poprawienie czegokolwiek ze skoku na skok nie było prostą sytuacją. Ciężko było cokolwiek zmienić. Miałem tutaj problemy z pozycją dojazdową i trudno było mi to skorygować na lepsze podczas rywalizacji w kwalifikacjach. Cóż, był bardzo nieudany weekend - dodaje drużynowy medalista zimowych igrzysk olimpijskich w Pjongczangu.
- Każdego dnia staram się dawać z siebie to, co najlepsze. Jeżeli coś nie idzie, ciężko przyjść, skoczyć na luzie i coś zmienić. Chce się możliwie najlepiej, a skocznia i życie to weryfikują. Z lotów w Oberstdorfie nie wyniosłem żadnych pozytywnych odczuć - kontynuuje mieszkaniec Szczyrku.
- Chcę zapomnieć o tym weekendzie i w Lahti zacząć od nowa. Trudno komentuje mi się takie skoki i zawody, bo jest to trudna sytuacja. Z każdą można jednak sobie poradzić i wyjść z niej silniejszym. Czasami nie da się wszystkiego racjonalnie wytłumaczyć. Przychodzi się na skocznię i popełnia jakiś głupi błąd, który nie pozwala na to, aby skoki zaczęły jakkolwiek funkcjonować. Nie powinienem mieć żadnych problemów z awansem do zwodów, a przez trzy dni nie udało się to ani razu… - zakończył rozgoryczony Hula.
Korespondencja z Oberstdorfu, Dominik Formela