Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Stefan Kraft: To był najtrudniejszy okres w mojej karierze

- Skakać przed swoją publicznością, walczyć o medale, emocjonować się rywalizacją o tytuł mistrza świata rozgrywaną w swoim kraju - to chyba najpiękniejsze uczucie, jakiego może doznać sportowiec - pisze na swoim blogu Stefan Kraft, który jednocześnie zdradza kibicom, jak wiele wysiłku kosztowało go dojście do dyspozycji, w której aktualnie się znajduje.


- Jeszcze cztery miesiące temu podczas mistrzostw Austrii czułem się zupełnie inaczej niż teraz, a perspektywa zdobycia medalu wydawała się bardziej odległa niż słońce od księżyca – pisze austriacki skoczek - Było kilka czynników, które utrudniały mi przygotowania do tego sezonu. Po ostatniej zimie miałem problemy z udem. Podczas rozgrzewki nie wiedziałem nawet, jak je właściwie rozciągnąć. Poza tym nie mogłem dopasować sobie kombinezonu. Żadnego nie czułem. Wszystkie te przeszkody powodowały, że przygotowania do tego sezonu były najtrudniejszym okresem w mojej karierze.

Sezon Letniego Grand Prix Kraft traktował wyłącznie treningowo. Wystąpił w pięciu konkursach, w których nie odegrał znaczących ról. Jednak dyspozycja, jaką prezentował podczas październikowych mistrzostw Austrii mogła już napawać lekkim niepokojem. Zdobywca Kryształowej Kuli sprzed dwóch lat zajął piąte i… dwudzieste trzecie miejsce. Przed rozpoczęciem zmagań w Pucharze Świata 25-letni zawodnik czuł, że znajduje się w kompletnej rozsypce. Wtedy z pomocą przyszedł mu trener, Patrick Murning, z którym współpracuje od wielu sezonów: - Rozłożyliśmy wszystko na czynniki pierwsze, a potem próbowaliśmy ponownie zmontować. Specjalista zajął się ponownie moim udem, które zaczęło lepiej funkcjonować. Udało się nam dobrać w końcu właściwy materiał kombinezonu. Jesienią wyznaczyliśmy sobie cele adekwatne do mojej sytuacji. Zamiast walki o zwycięstwa i miejsca na podium zadaniem było "nabieranie prędkości" i wykonywanie stopniowego progresu aż do mistrzostw świata – pisze Kraft.

Sezon zimowy Austriak rozpoczął od odległego, 21. miejsca w Wiśle. Tydzień później w Ruce był 26. i 10. Do Turnieju Czterech Skoczni plasował się na zmianę w pierwszej i drugiej dziesiątce. Przełom nastąpił w czasie niemiecko-austriackiej imprezy. Poza trudną do wytłumaczenia wpadką w postaci 49. miejsca w Ga-Pa zaczął od tego czasu regularnie plasować się w ścisłej czołówce konkursów, w styczniu trzy razy z rzędu stanął na najwyższym stopniu podium: - Gdyby ktoś cztery miesiące temu powiedział mi, że będę miał w swoim dorobku zwycięstwa w Pucharze Świata i, że na mistrzostwa będę jechał jako jeden z faworytów, uznałbym, że jest szalony. Na imprezę sezonu czekam z niecierpliwością, jestem optymistycznie nastawiony, chcą walczyć o medal. Muszę jednak zachować spokój, odpowiedni dystans i nie wybiegać myślami poza najbliższy skok – konstatuje Austriak.