Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Piotr Żyła: Lot prosto czy bokiem? Ważne, żeby lecieć!

Już po raz piąty tej zimy Piotr Żyła wywalczył czwarte miejsce w indywidualnych zawodach rangi Pucharu Świata. Tę samą pozycję 32-latek zajmuje w klasyfikacji generalnej całego cyklu. W sobotnie popołudnie taki rezultat w Willingen dały mu próby mierzące 142 oraz 141,5 metra. Jak przyznaje wiślanin - duży niedosyt pozostawia jego skok finałowy, w którym pojawiły się problemy w pierwszej fazie lotu.


- Nie zaprzątam myśli czwartymi pozycjami. Skupiam się na swoich zadaniach, a moje miejsce na liście wyników jest sprawą drugorzędną - zapewnia podopieczny trenera Stefana Horngachera.

Jak po tak dużych problemach za progiem udało się przekroczyć granicę 140. metra w rundzie finałowej? - Też mam problem, żeby to wytłumaczyć... Z progu było popchane bardzo dobrze, ale później troszkę mnie skręciło na większość lotu. Napiąłem się jednak i próbowałem ciągnąć jak najdalej. Po wylądowaniu machnąłem ręką, bo wiedziałem, że to nie była próba na miarę moich oczekiwań. Nie było prosto, ale nie jest to głęboki problem. Nie przejmuję się tym. Lot czy prosto? Ważne, że jest napędzone i żeby lecieć!

Nietypowy program piątkowego dnia odpowiadał drużynowemu mistrzowi świata z Lahti? - Lubię, kiedy coś się dzieje. Był to długi dzień, ale fajny. Nie było miejsca na nudę, a czas na relaks przyszedł wieczorem po kolacji w hotelu. W pierwszej serii piątkowych zawodów oddałem jeden z lepszych skoków w ostatnim czasie. Pracuję, żeby takich prób było więcej. Może w tym sezonie się jeszcze uda?

Korespondencja z Willingen, Dominik Formela