Strona główna • Skocznie Narciarskie

Wieści ze świata skoczni narciarskich - na olimpijskim szlaku

Tym razem, w drugim artykule nowego cyklu, zajmiemy się wyłącznie skoczniami olimpijskimi. Odbędziemy dziś szybki tour po Azji, na koniec zahaczymy na chwilę o Półwysep Apeniński.
 
Hakuba

21 lat po niezwykle udanych dla Japończyków konkursach skoków podczas igrzysk olimpijskich w Nagano, obiekty w Hakubie odwiedził reporter portalu Toyokeizai.net. Jak się okazuje, dziś rzeczywistość tych obiektów jest bardziej szara niż złota. Jednym z głównych źródeł dochodu dla zarządzających skocznią są środki, które za zwiedzanie obiektu zostawiają tu turyści. Mogą oni wjechać windą na sam szczyt skoczni, a także zwiedzić galerię pamiątek po igrzyskach i obejrzeć w niej relację wideo z niesamowitego triumfu reprezentacji Japonii w konkursie drużynowym oraz Kazuyoshiego Funakiego w zawodach na skoczni K-120. Tendencja dotycząca liczby odwiedzających jest jednak spadkowa. W tzw. Złotym Tygodniu organizowanym w lutym na pamiątkę japońskich triumfów jeszcze kilka lat po igrzyskach skocznię odwiedzało dziennie około 5000 turystów, dziś jest ich niewiele ponad tysiąc. Gośćmi na olimpijskiej arenie są głównie turyści z Europy przyjeżdżający tu poszusować na nartach, wśród japońskiej społeczności skocznia cieszy się niewielkim zainteresowaniem, choćby z tej racji, że skoki są tu dużo mniej popularną dyscypliną niż na Starym Kontynencie. Opłaty za zwiedzanie skoczni prawdopodobnie będą musiały wzrosnąć, bo środków na pokrycie kosztów eksploatacji wciąż brakuje. Zmniejsza się także liczba chętnych do próbowania swoich sił na skoczniach wśród okolicznej młodzieży. Jeszcze kilkanaście lat temu w zawodach dziecięcych startowało około 40 zawodników z prefektury Nagano, dziś jest ich ponad dwukrotnie mniej. Za przyczynę takiego stanu rzeczy uważa się m.in. to, że zlokalizowane w innej części miejscowości mniejsze skocznie są w kiepskim stanie i nie posiadają aktualnie nawet igelitu. Renowacji skoczni K-50 i K-20 kosztowałaby 200 milionów jenów, a pozyskanie środków takiej wysokości na ten cel jest na chwilę obecną marzeniem ściętej głowy. Podczas rozgrywanych co roku zawodów Letniego Grand Prix trybuny świecą pustkami, za to akurat obwinia się organizatorów, którzy nawet nie starają się rozreklamować imprezy i zachęcić miejscowych do udziału w zawodach. Zarządzanie obiektem jest o tyle utrudnione, że duża skocznia należy do prefektury Nagano, a normalna do miejscowości Hakuba, którą w miarę możliwości wspiera organizacja Japan Sport Promotion Center. Ma ona jednak pod swoją opieką również trasy do narciarstwa alpejskiego i biegowe, jej budżet też jest zatem ograniczony. Władze obiektu w celu ożywienia ruchu na skoczni planują jednak szereg działań promocyjnych. Pomocna ma być w tym zaplanowana na kolejny rok olimpiada w Tokio. Zarządcy skoczni w Nagano chcą zagrać na emocjach japońskich fanów sportu i w duchu oczekiwania na letnie igrzyska przypomnieć o chwalebnych wyczynach Japończyków odniesionych w zimowej odsłonie najważniejszej imprezy sportowej.

 


Pjongczang

Koreańczycy z Południa nie chcąc, by ich olimpijskie areny podzieliły los obiektów z Sarajewa, Aten, Turynu czy Pekinu tuż po zakończeniu igrzysk próbowali nakreślić plan ich zagospodarowania na najbliższe lata. W ubiegłym roku pojawiła się koncepcja, by wraz z Koreą Północną zorganizować Zimowe Igrzyska Azjatyckie w 2021 roku. Miał to być pierwszy krok do wspólnych starań o Letnie Igrzyska Olimpijskie w 2032 roku. Kolejną dużą planowaną imprezą była Zimowa Uniwersjada w 2025 roku. Po ostatnich wyborach w prowincji Gangwon sytuacja uległa zmianie. Wiadomo już, że na koreańskich skoczniach tytułów wywalczonych w 2017 roku w Sapporo nie obronią Yukiya Sato, Naoki Nakamura i reprezentacja Japonii, bowiem ZIA w Pjongczangu nie odbędą się. Jednym z powodów są wciąż napięte stosunki pomiędzy dwoma państwami położonymi na Półwyspie Koreańskim oraz wysoka nierentowność całego projektu. Co więcej, na ten moment brakuje innych chętnych do ugoszczenia u siebie rozgrywanej od 1986 roku imprezy. Może swój akces zgłoszą Chińczycy dla, których mógłby to być dobry poligon doświadczalny przed igrzyskami olimpijskimi? Korea organizowała już w przeszłości ZIA. Miało to miejsce w 1999 roku, ale wówczas w ich programie zabrakło miejsca dla skoków narciarskich. Na razie nie wiadomo, co z planami rozegrania Uniwersjady, która w latach 90. gościła już w Korei. W 1997 jej gospodarzem było Muju, a złoty medal podczas konkursu na mniejszej skoczni wywalczył wtedy Łukasz Kruczek. Przypomnijmy, że tak czy inaczej międzynarodowe zawody powrócą na obiekt Alpensja Resort. Na najbliższe lato zaplanowano dwa konkursy FIS Cup na skoczni K-95. W ostatnich dniach na obiekcie trenował koreański weteran, Seou Choi, a dzięki udostępnionym przez niego zdjęciom na Instagramie, możemy się dowiedzieć, że stadion piłkarski położony u stóp skoczni w chwili obecnej nie funkcjonuje.

Zhangjiakou

Konkurencje narciarskie i snowboardowe w ramach ZIO Pekin 2022 zostaną rozegrane w miejscowości Zhangijakou, położonej na północny zachód od Pekinu, oddalonej od miasta-gospodarza igrzysk o niespełna 200 kilometrów. Pierwsze prace ziemne rozpoczęto tam 2017 roku. Długa i nadzwyczaj mroźna zima spowodowała, że budowa centrum nordyckiego, w skład którego wejdą skocznie narciarskie o punktach konstrukcyjnych K- 95 i K-125, została na jakiś czas zatrzymana. 1 maja 2018 roku wznowiono prace nad wszystkimi projektami budowlanymi. Poza centrum nordyckim jest to centrum biathlonowe i Genting Snow Park, w którym rozegrane zostaną konkurencje snowboardowe i narciarstwa dowolnego. Na nowo ruszyły też prace związane z powstaniem dróg dojazdowych i tzw. inżynierią krajobrazu. Pomimo opóźnień budowniczowie zapewniali, że w grudniu 2019 roku pierwsi skoczkowie przetestują nowe obiekty. Dziś już wiemy, że ten termin nie zostanie dotrzymany. Budowa skoczni ze względu na ukształtowanie terenu uznawana jest za najtrudniejszą spośród wszystkich przyszłych olimpijskich aren. Napotykane na każdym kroku trudności przy pracach spowodowały, że pierwszy element konstrukcji stanął dopiero w kwietniu tego roku. Według zapewnień osób odpowiedzialnych za powstanie obiektu do końca tego roku gotowa będzie "główna konstrukcja" skoczni, natomiast oficjalne zawody będą tam rozgrywane od kolejnej zimy. Najbardziej wymagające prace będą wykonywane na trzy zmiany przez tysiąc robotników. Organizatorów konkursów skoków podczas ZIO'22 na pewno nie zaskoczy pogoda. W Zhanghijakou funkcjonować będzie 29 supernowoczesnych obserwatoriów meteo. Chińskie media piszą też o "sztucznym wpływie na pogodę", nie precyzując jednak co miałoby to znaczyć. Prawdopodobnie chodzi po prostu o system ochrony przeciwwietrznej.

Poszczególne obiekty sportowe przygotowywane na igrzyska mają w różny sposób nawiązywać do tradycyjnych chińskich motywów. I tak, skocznie narciarskie będą swoim kształtem przypominać Ruyi czyli chińskie berło, które nie jest jednak atrybutem władzy, a talizmanem mającym zapewnić szczęście, dobrobyt i spełnienie marzeń. W dziełach sztuki chińskiej od pradawnych czasów Ruyi pojawia się jako narzędzie, którym posługują się bogowie, niebiańscy urzędnicy lub dzieci.

Zanim skocznie staną się areną olimpijskiej rywalizacji, tradycyjnie będą miejscem rozegrania próby przedolimpijskiej, która zostanie przeprowadzona w ramach cyklu Pucharu Świata. Państwo Środka będzie dwudziestym pierwszym krajem - po Włoszech, Niemczech (RFN), Austrii, Kanadzie, Japonii, Polsce, Francji, Szwajcarii, Norwegii, Finlandii, Szwecji, Jugosławii, Czechosłowacji, Stanach Zjednoczonych, NRD, Słowenii, Czechach, Rosji, Kazachstanie i Korei Południowej – w którym zostaną rozegrane konkursy zaliczane do klasyfikacji Pucharu Świata w skokach narciarskich mężczyzn.

Pragelato

W 2017 roku Rada Miasta Pragelato podjęła decyzję o zakończeniu funkcjonowania obiektów HS 140 i 106. Na ich miejscu miały powstać trasy zjazdowe. Oszacowano, że renowacja dwóch skoczni olimpijskich byłaby nieopłacalna i kosztowałaby ok. miliona euro, zaś na ich utrzymanie trzeba by rocznie przeznaczyć ok. 200-250 tysięcy euro. Ocaleć miały jedynie trzy mniejsze skocznie stanowiące uzupełnienie kompleksu. Skocznie ostatecznie nie zostały jednak rozebrane, a rok później pojawiło się dla nich światełko w tunelu. Pierwotnie to Turyn, a nie Cortina d'Ampezzo miał być partnerem Mediolanu w walce o organizację Zimowych Igrzysk Olimpijskich 2026. Naturalną lokalizacją do przeprowadzenia konkurencji narciarstwa klasycznego było właśnie Pragelato, jedna z aren podczas ZIO w 2006 roku. Koncepcja włoskich igrzysk ostatecznie się zmieniła, potencjalne konkursy skoków przeniesiono do Val di Fiemme, a na Pragelato, wydawało się, zapadł ostateczny wyrok. Nowo powołany burmistrz miasta już podczas kampanii wyborczej ogłosił, że jego celem jest ożywienie Pragelato jako ośrodka sportowo-turystycznego. To samo powtórzył w ubiegłym tygodniu, dodając, że jednym z głównym jego zamiarów jest rewitalizacja kompleksu skoczni narciarskich. - Zamierzam się spotkać z przedstawicielami federacji narciarskiej i jej prezydentem, Malago i zapytać czy są skłonni nam pomóc odnowić te skocznie. My zamierzamy dołożyć wszelkich starań, by przywrócić ich funkcjonowanie – mówi burmistrz, który wciąż ma nadzieje, że jego miasto będzie partycypować organizowaniu ewentualnych igrzysk za siedem lat. Koszt odnowy samych skoczni szacuje się na pięć milionów Euro. Ostatnie międzynarodowe zawody na Trampolino Olimpico miały miejsce w 2009 roku. Konkurs na dużej skoczni w ramach Letniego Grand Prix wygrał Simon Ammann, a drugi był Adam Małysz.