Strona główna • Rosyjskie Skoki Narciarskie

Jewgienij Klimow: Można nawiązać walkę z Kobayashim

Miniona zima była historyczna dla rosyjskich skoków narciarskich. Po raz pierwszy zawodnik z największego państwa globu triumfował w zawodach Pucharu Świata oraz był liderem klasyfikacji generalnej cyklu. Mowa oczywiście o Jewgieniju Klimowie. W wywiadzie dla rodzimych mediów, 25-latek z Permu podsumował ostatni sezon, opowiedział o swoich początkach w sporcie i planach na najbliższe lata.


Co Jewgienij Klimow sądzi o ostatnim sezonie, który zakończył na dwunastej pozycji w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata? - Mogę ocenić swój występ w minionym sezonie z dwóch stron. Z perspektywy rosyjskiego sportu dałbym sobie solidną "czwórkę". To mój najlepszy sezon, wiele się w nim wydarzyło. Postęp jest widoczny, z czego jestem zadowolony. Postaram się ten wzrost formy podtrzymać w przyszłości. W porównaniu do światowej czołówki, to jednak nie mogę wystawić sobie jeszcze "czwórki". Pod tym względem jest jeszcze wiele do zrobienia.

- Początkowo nie spodziewałem się, że mogę zajmować tak wysokie miejsca. Przed sezonem moim zadaniem było nauczenie się poprawnego latania. W ostatnich czterech latach, kiedy przeszedłem na skoki narciarskie, miałem z tym trudności. Teraz jednak zrozumiałem jak zachowywać się w locie - przyznaje triumfator konkursu w Wiśle.

Lider rosyjskiej kadry chwali sobie współpracę z trenerem: - Zawsze przyjemnie jest pracować z Jewgienijem Plechowem oraz resztą sztabu. Wcześniej rezultaty pozostawiały wiele do życzenia. Brakowało nam entuzjazmu. Jewgienij umie nas zachęcić do pracy i tworzy dobrą atmosferę. To bardzo miła i szczera osoba. Jego pozytywne nastawienie działa mobilizująco dla całej ekipy. On sam też uczy się roli głównego trenera i stopniowo się w niej rozwija. Można powiedzieć, że uczy się wspólnie z nami.

Czy sukcesy z minionej zimy zawróciły w życiu skoczka z Permu? - Dla mnie osobiście nic sie nie zmieniło. Jest więcej fanów, wielu z nich zaczęło uważniej śledzić ten sport. Otrzymuję także więcej pozdrowień po konkursach na portalach społecznościowych - stwierdza Klimow: - Skoki stają się jeszcze bardziej interesujące, kiedy fani cię obserwują.

- Oczywiście, po sukcesach wzrosła odpowiedzialność za wynik. Ale ten fakt nie powinien zajmować uwagi. Przez całą zimę starałem się dawać z siebie wszystko, aby osiągnąć jak najlepsze wyniki - mówi triumfator Letniego Grand Prix 2018.

- Po wygranej w Wiśle naprawdę wzrósł poziom oczekiwań. Szczerze mówiąc, zwiększyło się także napięcie w zespole, ze strony mojej oraz trenerów. Ta presja uniemożliwiła dobrze wykonać pracę w kolejnych dniach. Po zwycięstwie w Polsce, w kolejnych zawodach nie wszedłem do finału, a później byłem dwudziesty szósty. Oczywiście wszyscy spodziewali się zupełnie innych wyników. Ta zwycięska passa, która rozpoczęła się podczas Letniego Grand Prix, została jednak przerwana. Spadł jednak ciężar odpowiedzialności, co pozwoliło nam ponownie nabierać rozpędu - zapewnia Rosjanin.

- Na pewno nie zapomnę doświadczeń z minionego sezonu. Będę gotowy na wszystko. Jeśli historia się powtórzy, to i tak się nie poddam. Moje wyniki są już postrzegane inaczej. Myślę, że nasz zespół będzie w stanie sobie z tym poradzić - uważa brązowy medalista MŚ juniorów.

Jakie były początki Jewgienija Klimowa ze skokami? Czy pamięta swoją pierwszą próbę? - Oczywiście, miałem wtedy osiem lat. To było 15-metrowa skocznia. Wspinając się na nią, razem z chłopakami odwracaliśmy się po każdych trzech metrach. To było straszne. Zrozumiałem, że mam skoczyć z tej samej górki, z której normalnie się ślizgałem. Najważniejsze dla mnie było nie przewrócić się w swojej pierwszej próbie.

- Historia z kombinacją norweską rozpoczęła się dzięki mojemu trenerowi, Aleksandrowi Garaninowi. Pewnego dnia przyszedł do naszej klasy i wezwał wszystkich do dołączenia do klubu sportowego. Zacząłem trenować, a następnie powiedziałem o wszystkim rodzicom, którzy nie mieli nic przeciwko temu. Pracuję z nim do teraz, nigdy nie straciliśmy kontaktu. Jest dla mnie jak drugi ojciec. Jeśli coś mi się nie powiedzie, to on wie, co należy zrobić. Służy właściwą radą. Ufam mu całkowicie - przyznaje Klimow: - Przez całe życie startowałem w kombinacji norweskiej. Zawsze jednak lepiej radziłem sobie na skoczni niż na trasach biegowych. Ostatecznie pod koniec sezonu 2014/2015 postanowiłem oddać się wyłącznie skokom.

Latanie na dwóch nartach kilka metrów nad ziemią nie jest zbyt straszną wizją dla rodziny zawodnika? - Oczywiście, że to dla nich przerażające. Zwłaszcza, kiedy moja mama jest na trybunach. Wydaje mi się, że ona przeżywa to bardziej ode mnie. Martwi się również tata, dziewczyna, krewni i przyjaciele. Ale wszyscy mnie wspierają.

- Połowa przygotowań do letniego sezonu już za nami. Mogę powiedzieć, że młodzi zawodnicy, którzy dołączyli w tym roku do kadry, są obiecujący, wszyscy bardzo się starają. Widać, że mają potencjał. Teraz trzeba ich tylko poprawnie przygotować - zapowiada mistrz Rosji.

A nad czym sam zainteresowany planuje sie skupić w przygotowaniach do nowego sezonu? - Koniecznie chcę poprawić moją technikę. Planuję wdrażać plany w życie już od pierwszych czerwcowych zgrupowań na skoczni. Muszę też stale pracować nad elementami technicznymi na których skupiałem się w zimie. W trakcie sezonu trudniej o ulepszanie poszczególnych elementów lotu, dlatego należy przygotowywać się latem.

- Szczególnie chcę skupić się na pozycji nart w locie. Ponadto mam na myśli także fazę lotu i ustabilizowanie lądowania. Punkty sędziowskie możesz stracić w dowolnej sytuacji. Nikt nie jest doskonały - przyznaje dwunasty zawodnik ostatniego Pucharu Świata.

Ubiegła zima została zdominowana przez Ryoyu Kobayashiego. Czy ktoś będzie w stanie zatrzymać Japończyka? - Myślę, że można nawiązać walkę z Ryoyu. Już podczas Letniego Grand Prix walczyliśmy jak równy z równym. Podobnie było jeszcze podczas inauguracji Pucharu Świata.

Klimow zapewnia, iż ma dobre relacje ze zdobywcą Kryształowej Kuli: - Dobrze się ze sobą komunikujemy, ale nie rozmawiamy za dużo. Nie znam bowiem tak dobrze języków obcych. Zawsze jednak chętnie się spotykamy, często żartujemy i uśmiechamy się. Gratulujemy sobie także nawzajem zwycięstw.

- Chcę przez całą zimę być w grze o wysokie miejsca. Chciałbym na stałe zadomowić się w pierwszej dziesiątce, być jeszcze lepszy niż w ostatnim sezonie. Głównym celem jest uzyskanie jak najlepszego wyniku w każdym konkursie - zapowiada nadzieja rosyjskich skoków na medal olimpijski w Pekinie.

- Z pewnością myślę o igrzyskach olimpijskich, ale nie za dużo. Nasz sport jest niezwykle nieprzewidywalny. Do Pekinu pozostały jeszcze trzy lata. Najważniejsze jest doskonalenie techniki, poprawa kondycji fizycznej i nabyć doświadczenia w zdobywaniu wysokich lokat, aby być w pełni gotowym na igrzyska - kończy Klimow.