Strona główna • Czeskie Skoki Narciarskie

Nie żyje Zdenek Remsa, legendarny trener czechosłowackich skoczków

"Czeski sport płacze" - piszą tamtejsze media. W sobotę w wieku 90 lat zmarł Zdenek Remsa, uważany za najwybitniejszego trenera skoków za naszą południową granicą. Był niezwykle cenionym wychowawcą i pedagogiem. Uchodził za bardzo wymagającego wobec swoich podopiecznych, którzy mimo to, a może właśnie między innymi dlatego, darzyli go olbrzymim szacunkiem. Przyszło mu prowadzić utalentowaną generację skoczków, zwanych "chłopcami Remsy" z Jirim Raską na czele.

Remsa do końca lat 50. był skoczkiem. Startował na igrzyskach w Sankt Moritz w 1948 roku, w sezonie 1956/57 zajął 10 miejsce w Turnieju Czterech Skoczni. W 1959 roku zerwał więzadła w kolanie, a kontuzja ta zakończyła jego karierę. Zajął się następnie trenerką, najpierw w klubie w Dukla Liberec, następnie objął kadrę narodową. -  Kiedy powołano mnie do reprezentacji, miałem 17 lat - opowiadał po latach zmarły w 2012 Jiri Raska, mistrz i v-ce mistrz olimpijski z Grenoble - Zdenek był tylko o 13 lat starszy ode mnie. Na dzień dobry podał mi rękę i powiedział: młody, żeby była jasność, obowiązywać tutaj będą trzy zasady. Będziesz mi czyścił buty, sika się do umywalki, a jak będziesz wracać z ubikacji, to tylko z porządnie umytym tyłkiem.

W Rasce widział ogromny potencjał, chciał go zabrać na igrzyska do Innsbrucku w 1964 roku, twierdząc, że już wtedy przy odrobinie szczęścia mógł sprawić niespodziankę. Nie dostał jednak na to zgody narciarskiej centrali. - Bardzo chciałem, żeby Jiri jechał na olimpiadę do Innsbrucku, decyzja włodarzy krajowej federacji była jednak inna. W pewnym momencie zaproponowałem nawet, by pojechał zamiast mnie – wspominał Remsa. - Jak zareagował Raška na ten fakt? Myślałem, że odwiesi narty i da sobie spokój. Okazało się jednak, że nie znałem go do końca i nie potrafiłem docenić. To wtedy nastał prawdziwy przełom. Zaczął jeszcze ciężej i intensywniej trenować. Pokazał swój twardy charakter.

Dzięki pracy z Remsą Raska oprócz medali olimpijskich z 1968 roku wygrał też Turniej Czterech Skoczni (choć to wydarzenie miało już miejsce po odejściu Remsy, Raska twierdził, że wszystko co osiągnął w swojej karierze, zawdzięcza metodom treningowym Zdenka), a dwukrotnie w jego klasyfikacji uplasował się na drugim miejscu. Zdobywał też medale mistrzostw świata i mistrzostwa świata w lotach. Ale reprezentacja Czechosłowacji w latach 60. to nie tylko Raska. Remsa potrafił wykrzesać maksimum ze swoich pozostałych podopiecznych. Dalibor Motejlek jako pierwszy Czechosłowak w historii został rekordzistą świata w długości skoku. W 1964 roku na skoczni w Oberstdorfie uzyskał 142 metry. W sezonie 1964/65 zajął trzecie miejsce w Turnieju Czterech Skoczni, Zbynek Hubac na trzecim miejscu był w TCS dwukrotnie, a czterokrotnie stawał na pudle Tygodnia Lotów Narciarskich. Wiele wartościowych wyników osiągnął Josef Matous, należą do nich choćby czwarte miejsce podczas ZIO w Innsbrucku w 1964 roku oraz wygrany w 1970 roku Tydzień Lotów w Oberstdorfie. Rudolf Doubek wygrywał duże międzynarodowe zawody w Garmisch-Partenkirchen, Autrans, Ironwood. Był drugi w Zakopanem i Willingen, trzeci w Sankt Moritz. "Byliśmy świetną grupą. W tamtym czasie wyprzedzaliśmy świat pod względem przygotowania fizycznego i gimnastycznego. Na naszą korzyść działał też fakt, że mieliśmy w kraju dużo skoczni pokrytych igelitem' - wspominał po latach Remsa. Pracę z czeską kadrą zakończył po sezonie 1969/70.

W późniejszych latach Zdenek Remsa pracował w Słowenii, miał swój udział w sukcesach Vasji Bajca, Matjaza Debelaka i Primoża Peterki. Jako 70-latek zaangażował się w trenowanie młodzieży w Lomnicy nad Popelkou, opiekował się wówczas między innymi Romanem Koudelką. W 2009 roku był członkiem komitetu organizacyjnego mistrzostw świata w Libercu.