Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Adam Małysz: Popracować nad tym, by stanowić mocny zespół!

Adam Małysz po raz kolejny nie zawiódł swoich kibiców. Zwycięstwo w sobotnim konkursie, dość dobre skoki w drużynówce - to bilans tych dwóch szczególnych dni w Zakopanem.

Prognozy, jesli chodzi o frekwencję, były złe, alarmowano, że niewiele publiczności stawi się pod Krokwią. Stało się jednak zupełnie inaczej. Zapytany o to, czy przewidywał takie tłumy ludzi na skoczni, Adam Małysz odparł:

- Oczywiście. Ostatnio, gdy się dowiadywałem, mówiono mi, że sprzedano 10 tysięcy biletów. Jednak to, co zobaczyłem na trybunach, nieco mnie przeraziło. Czułem się strasznie stremowany. Jeszcze nigdy się tak nie denerwowałem. Tym bardziej, że nie chciałem zawieść kibiców. Co chwilę ktoś podchodził do mnie i mówił: "Adam, wierzymy w ciebie. Musisz wygrać. Adam, ty dzisiaj będziesz najlepszy". Oczekiwania były więc wielkie i bardzo chciałem im sprostać. Jestem szczęśliwy, że spełniła się wola kibiców, że tu przyszli, zaszczycili nas swoją obecnością i mogli oglądać taki spektakl. Gdybym nie stanął na podium, byłaby to moja wielka porażka. Jestem przecież u siebie w domu i tu jest nasza publiczność, która przyszła na Wielką Krokiew po to, żeby wygrał Polak.

Dla Adama Małysza kolejne starty w zawodach LGP nie mają na celu wygranej za wszelką cenę. Zarówno zawodnik, jak i jego trenerzy traktują te występy jako formę treningu i doskonalenia. Stąd krytyczne podejście do każdej próby mistrza świata z Predazzo, analiza wszystkich błędów popełninych w czasie każdego skoku. Mimo wszystko Adam jest dobrej myśli, przed kolejnymi zawodami:

- Po prostu skaczemy i jedziemy dalej. Teraz czekają mnie starty poza granicami Polski. Zobaczymy, jak to będzie. Jest wielu kandydatów do zwycięstwa. W każdym razie mogę obiecać, że będę się starał wypaść jak najlepiej, a co z tego wyjdzie? Zobaczymy. Za granicą jest nieco mniejsza trema - żartuje - Ale i tak wolę skakać przed polską publicznością.

Konkursu drużynowego lider naszego zaspołu nie wspomina najlepiej:

- Wygranym czułem się wczoraj, po zawodach indywidualnych. Dzisiaj traktowałem te skoki bardziej treningowo. Starałem się eliminować błędy, by każdy skok był dobry. Mniej więcej się udawało.

A warunki panujące na skoczni w czasie konkursu określił:

- To była wielka loteria. Trudno się walczy, kiedy jeden ma wiatr 2 m/s pod narty a inny 1,5 m/s z tyłu. Jeżeli ktoś trafił w warunki, to odfrunął jak Daniel Forfang (139,5 m to nowy rekord igielitu - dop. red.), a kto nie, to szlifował bulę.

Adam Małysz bardzo pragnie, aby polscy skoczkowie stanowili wartościowy zespół, zdolny walczyć o czołowe lokaty na prestiżowych konkursach:

- Musimy jeszcze popracować nad tym, by stanowić mocny zespół. Że jest to możliwe, pokazaliśmy już w Hinterzarten.

źródło - Tempo