Strona główna • Amerykańskie Skoki Narciarskie

Hendrickson o emocjach towarzyszących powrotowi do rywalizacji

- Byłam zszokowana tym, jak bardzo się denerwowałam - mówi Sarah Hendrickson na łamach usanordic.org po pierwszym występie na arenie międzynarodowej po ponad półtorarocznej przerwie. W najbliższy weekend Amerykankę czeka kolejny test w Europie, tym razem w austriackim Stams.


Do powrotu Sary Hendrickson doszło w Lillehammer, a więc w mieście, w którym przed laty zapoczątkowała marsz po jedyną jak dotąd Kryształową Kulę w karierze. Amerykanka w grudniu 2011 roku wygrała pierwszy w historii konkurs rangi Pucharu Świata kobiet, rozgrywany na kompleksie olimpijskim Lysgaardsbakken, a w marcu 2012 roku została zwyciężczynią premierowej edycji tego cyklu w skokach pań.

Tym razem mistrzyni świata z 2013 roku wróciła do Skandynawii, aby najpierw wziąć udział w międzynarodowym obozie treningowym, którego organizatorem byli Norwegowie, a następnie wziąć udział w zmaganiach zaliczanych do klasyfikacji generalnej Letniego Pucharu Kontynentalnego 2019. - Bycie częścią pierwszego w historii tego typu wydarzenia było dla mnie zaszczytem. W gronie dziewcząt z całego świata uczyliśmy się sposobów zmniejszania ryzyka odnoszenia kontuzji kolan, co ma zasadnicze znaczenie dla przyszłości naszej dyscypliny. Pomagałam w niektórych ćwiczeniach, a do tego sama skakałam i zdobywałam punkty we wspólnej grze w curling - pisze zawodniczka na Instagramie, gdzie znalazło się wspólne zdjęcie z jej wieloletnią rywalką z obiektów całego świata, a więc Sarą Takanashi.

Więcej na temat międzynarodowego obozu skoczkiń w Lillehammer, w którym udział wzięły także Polki, przeczytasz >>>TUTAJ<<<

W minioną sobotę Hendrickson przystąpiła do rywalizacji na drugoligowym froncie, co było jej pierwszym występem w zawodach od czasu zimowych igrzysk olimpijskich w Pjongczangu, gdzie finiszowała 19. W Skandynawii, na obiekcie HS98, skoczkini zza oceanu uzyskała 82,5 oraz 86 metrów, co dało jej szóstą pozycję w stawce 52 sportsmenek. Niedzielna rywalizacja nie doszła do skutku z powodu zbyt silnych podmuchów wiatru. - Byłam zszokowana tym, jak bardzo się denerwowałam - powiedziała przedstawicielom amerykańskiej federacji. - Moje skoki konkursowe zdecydowanie nie były udane - dodaje samokrytycznie skoczkini pochodząca z Salt Lake City.

Kolejną szansą dla reprezentantki Stanów Zjednoczonych będą nadchodzące konkursy w Stams, które dla większości Amerykanów będą ostatnim międzynarodowym testem na igelicie. Po zmaganiach na Brunnentalschanze (HS115) ekipa ma wrócić na rodzimy kontynent, aby wejść w finałową fazę przygotowań do sezonu zimowego. Hendrickson, podobnie jak reszta jej rodaków startujących w Europie, pomiędzy rywalizacją w Norwegii i Austrii pojawiła się we Włoszech, gdzie odbyła kilka sesji treningowych na kompleksie skoczni w Predazzo. To tam, ponad sześć lat temu, zdobyła indywidualne złoto światowego czempionatu.