Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Robert Mateja: "Jestem na zasiłku"

Robert Mateja jest najstarszym skoczkiem w naszej kadrze. Przed sezonem "doradzano", aby zakończył karierę, jednka wbrew presji wielu kibiców, Robert dostał jeszcze jedną szansę. Obecnie jest zawodnikiem kadry B, trenuje pod okiem Austriaka Stefana Horngachera. Sezon letni Mateja zakończył na pierwszym miejscu w końcowej klasyfikacji Pucharu Kontynentalnego.

Skijumping.pl: Jak podsumujesz swoje występy w zawodach Pucharu Kontynentalnego?

Robert Mateja: Bardzo dobrze, w końcu wygrałem. Moim celem było zajęcie miejsca w pierwszej piątce końcowej klasyfikacji. Wywalczyłem sobie w ten sposób miejsce na zawody Pucharu Świata, a dokładnie na zawody, należące do pierwszego periodu.

Skijumping.pl: Podobno w Ramsau zostałeś „oszukany" przez sędziów mierzących odległość. Czy to prawda?

Robert Mateja: Trenerzy, którzy widzieli mój skok uważają, że skoczyłem dalej. Mnie też się zresztą tak wydawało. Jednak nikt z nas protestu oficjalnie nie wniósł.

Skijumping.pl: Często obserwujemy, że oddajesz skok treningowy bardzo dobry, zarówno technicznie jak i pod względem długości, a na konkursie niestety już nie udaje ci się tego powtórzyć. Z czym to jest związane?

Robert Mateja: Na pewno wpływ mają na to nerwy, stres, zmęczenie. Na treningu skaczemy na luzie, teraz trenerzy uczą nas, aby do zawodów podchodzić jeszcze bardziej rozluźnionym niż do treningu. Myślę, że teraz może być jeszcze lepiej niż w ostatnich latach.

Skijumping.pl: Spodziewałeś się, że zostaniesz powołany do kadry B w tym sezonie?

Robert Mateja: Dochodziły mnie nawet głosy, że powinienem zrezygnować. Później chciano umieścić mnie w kadrze C. Ale trenerzy z Austrii - Kuttin i Horngacher - wstawili się za mną i zostałem zakwalifikowany do kadry B, pod warunkiem, że wykażę się w lecie.

Skijumping.pl: Czy ta degradacja nie pozbawiła cię chęci do skakania?

Robert Mateja: Myślę, że mnie to jeszcze bardziej zmotywowało. Chcę pokazać paru osobom, że jestem jeszcze coś wart, chciałbym udowodnić innym i sobie, że potrafię dobrze skakać.

Skijumping.pl: Po ostatnim sezonie z twoich ust padły słowa, że treningi za Apoloniusza Tajnera były monotonne, możesz zdradzić, co się zmieniło?

Robert Mateja: Treningi faktycznie są całkiem inne, jest więcej zabawy. Cieszę się z każdego treningu, aż chce się na niego iść. Kiedyś zzasami było tak, że się człowiek zmuszał do treningu.

Skijumping.pl: Jesteś jednym z najstarszych skoczków naszej kadry. Z iloma trenerami już współpracowałeś? A z którym ci się najlepiej współpracowało?

Robert Mateja: Obecnie to jest mój czwarty trener. Z każdym mi się dobrze współpracowało, ale z każdym było inaczej. Nie narzekam na nikogo. W tej chwili bardzo dobrze mi się współpracuje z Horngacherem. Te czasy, które już były traktuję jako miłe wspomnienia.

Skijumping.pl: W jakim języku rozmawiasz z trenerem?

Robert Mateja: Trener mówi trochę po polsku, ja trochę po niemiecku. Nie mamy problemu na skoczni, aby się porozumieć. Jak robię sporo błędów to trener ma do mnie uwagi, na przykład 5 uwag, jeśli zrozumiem tylko 2 i wyeliminuję w ten sposób te błędy jest dobrze.

Skijumping.pl: Masz jakieś problemy z nowym przepisem wprowadzonym przez FIS?

Robert Mateja: Nie mam żadnego problemu z nowym przepisem. Możemy teraz sobie czasami nawet podjeść pizzę bez żadnych wyrzutów sumienia.

Skijumping.pl: A jak wygląda egzekwowanie tego przepisu na skoczni?

Robert Mateja: Musimy mieścić się w BMI. Jesteśmy ważeni po skoku w butach i kombinezonie. Komisja nie jest zainteresowana naszą wagą przed skokiem, masz być w normie po skoku.

Skijumping.pl: Jak udaje ci się pogodzić rolę ojca i skoczka?

Robert Mateja: Jest ciężko, już nic nie jest tak jak było dawniej, wszystko się zmieniło. Ale są tego plusy i minusy, na pewno można się przyzwyczaić. Ale więcej widzę pozytywnych aspektów tej sytuacji niż negatywnych.

Skijumping.pl: Czy faktycznie kadra B nie dostaje żadnego wynagrodzenia?

Robert Mateja: Ja jestem obecnie na zasiłku dla bezrobotnych. Tak się troszczą o nas w Związku. Myślę, że powinno to całkiem inaczej wyglądać. Z tego, co wiem w krajach zachodnich zawodnicy mają o wiele lepiej niż u nas. Jeżeli chcemy się poświęcić temu sportowi to musi być jakieś wspomaganie ze strony związku.

Skijumping.pl: A chciałbyś, aby syn poszedł w twoje ślady?

Robert Mateja: W tej kwestii zostawię mu wolną rękę niech sam zdecyduje, jeżeli będzie chciał skakać zawsze będzie mógł liczyć na moją pomoc.

Skijumping.pl: A co sądzisz o młodych trenerach np. Łukasz Kruczek, Stefan Horngacher, czy wydaje ci się, że mają oni wystarczający autorytet, aby szkolić zawodników?

Robert Mateja: Wydaje mi się, ze młodzi młodych lepiej rozumieją. Oni też jeszcze niedawno skakali wiedzą, kiedy można odpuścić na treningu a kiedy można przygotować ostrzejszy trening. Ta mniejsza różnica wieku powoduje, że panują bardziej koleżeńskie stosunki w kadrze. W życiu też tak jest, że własne dziecko często lepiej rozumie się z ciotką czy kuzynem niż z rodzicami.

Skijumping.pl: Masz jakieś cele wytyczone na nadchodzący sezon zimowy?

Robert Mateja: Po pierwsze chciałbym zakończyć dobrze sezon letni, potem mam krótką przerwę w czasie, której trener na pewno wyznaczy jakieś cele, chciałbym dobrze skakać w Pucharze Świata.

Skijumping.pl: A co z planami na dalszą przyszłość?

Robert Mateja: W tej chwili w Polsce ciężko jest cokolwiek zaplanować. Zdarza się tak, że ludzie poświęcają lata na naukę a potem nie mogą znaleźć pracy w swoim zawodzie i robią coś innego. W przyszłości chciałbym zostać trenerem jest to takim moim cichym celem, ale wiadomo w naszych klubach jest dość ciężka sytuacja. Jeżeli z tej pracy miałbym utrzymać rodzinę, to musiałbym być trenerem z „najwyższej półki, czyli prowadzić kadrę A czy B.

Skijumping.pl: Bardzo dziękujemy za wywiad i życzymy powodzenia w realizacji celów.

Zobacz pozdrowienia Roberta dla czytelników Skijumping.pl...»