Strona główna • Norweskie Skoki Narciarskie

Daniel Andre Tande: Prawdopodobnie już nigdy nie będę w stanie przykucnąć

Daniel Andre Tande w rozmowie rodzimymi mediami nie ukrywa, iż nie było mu miło obserwować trudności reprezentacji Norwegii w minionym sezonie Pucharu Świata. Mistrz świata w lotach liczy, że najbliższa zima będzie o wiele lepsza w wykonaniu ekipy Alexandra Stoeckla.


Sezon 2017/2018 stał pod znakiem zespołowej dominacji Norwegów. Zawodnicy Alexandra Stoeckla nie tylko triumfowali w Pucharze Narodów, ale również sięgnęli po drużynowe złoto zimowych igrzysk olimpijskich w Pjongczangu oraz MŚ w lotach w Oberstdorfie.

Ostatnia zima nie należała jednak do łatwych. Norwegowie odnieśli tylko dwa indywidualne i jedno drużynowe zwycięstwo w zawodach Pucharu Świata. Na głównej imprezie sezonu, MŚ w Seefeld, wywalczyli zaledwie brąz w rywalizacji drużyn mieszanych. Dodatkowo karierę zakończył Andreas Stjernen.

Daniel Andre Tande większość minionego sezonu spędził w roli widza. Po trudnych początkach zimy i nieudanym Turnieju Czterech Skoczni, Norweg doznał upadku na skoczni w Lahti i zakończył starty już w połowie lutego. Jak przyznaje, nie miał wiele radości z obserwowania wyczynów swoich kolegów z zespołu.

- Wielokrotnie żałowałem, iż nie mogę dzielić z nimi tego ciężaru, zamiast siedzieć w domu. To było nudne - mówi mistrz świata w lotach narciarskich.

- Jeśli zaczniemy sezon całym zespołem, to uważam, że najbliższa zima będzie lepsza. Nikt nie chce sezonu, w którym jesteśmy słabi w konkursach drużynowych i mamy trudności z dostaniem się na górę tabeli wyników. Chcemy udowodnić znaczącą siłę naszych skoków, nie tylko ze względu na cel reprezentacji, jakim jest bycie najlepszą drużyną na świecie - wyjaśnia Tande.

Trzeci zawodnik Pucharu Świata 2016/2017 i 2017/2018 zwraca uwagę, iż ostatni słaby sezon mógł być następstwem rozprężenia atmosfery w zespole po poprzednich udanych zimach: - Kiedy przez trzy kolejne sezony masz zawodnika na końcowym podium Pucharu Świata, to zaczynasz zakładać, że tak będzie zawsze.

- Z pewnością mamy możliwości, aby powtórzyć wyczyny z tamtych lat. Ostatnio co weekend zawsze czegoś nam brakowało. To powoduje frustrację, kiedy tak niewiele dzieli cię od sukcesu - mówi Norweg.

25-letni reprezentant klubu Kongsberg IF zapewnia, iż w nowym sezonie chce aktywnie wspierać drużynę na skoczni. Twierdzi, iż nawet kontuzja odniesiona w sierpniu w Courchevel, która zaburzyła przygotowania do zimy, nie zmieniła jego planów.

- Znalazłem rozwiązania na kilka problemów, z którymi nie mogę sobie poradzić od dziesięciu lat. To te same wskazówki, które wdrażam za każdym razem, kiedy o nich zapomnę. To trochę frustrujące - śmieje się Tande, dodając: - Posiadam książkę, w której mam zapisane wszystko, o czym muszę pamiętać. Zawsze ufałem sobie i twierdziłem, że sam sobie poradzę, ale wciąż popełniałem te same błędy. To ludzka rzecz.

Daniel Andre Tande zapewnia, iż jego kolano jest w dobrym stanie i pod czujną kontrolą: - Prawdopodobnie już nigdy nie będę w stanie przykucnąć. To trochę denerwujące - uśmiecha się zawodnik.

A czy przypadkiem Norweg nie musi wykonywać dokładnie tej czynności podczas dojazdu na próg skoczni? - Tak, ale ten przykuc nie jest wtedy tak głęboki - wyjaśnia ze śmiechem Tande.