Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Maciej Maciusiak: To były trudne kwalifikacje, podobnie jak przed rokiem

Do niedzielnego konkursu indywidualnego awansowało dwóch podopiecznych Macieja Maciusiaka. Paweł Wąsek zajął w kwalifikacjach czterdzieste pierwsze miejsce, natomiast Aleksander Zniszczoł był czterdziesty szósty. Debiutanci – Adam Niżnik, podopieczny Wojciecha Topora, oraz Kacper Juroszek – nie wywalczyli prawa startu w niedzielę. Poza „pięćdziesiątką” znaleźli się także Klemens Murańka, Andrzej Stękała oraz zdyskwalifikowany Tomasz Pilch.


Maciej Maciusiak (trener kadry narodowej B):

- Tomek Pilch miał za duże buty. Ile zabrakło? Nie wiem, ale przed startem wszystko dokładnie sprawdzaliśmy. Powinno być w porządku. Jeśli brakuje milimetrów, po prostu wkłada się do buta odpowiednie wkładki. Nie używaliśmy tego, ponieważ przy naszej kontroli wszystko się zgadzało.

- To były trudne kwalifikacje. Podobnie jak przed rokiem, pierwsi zawodnicy skakali w trudnych warunkach, później trochę się poprawiało. Szkoda, bo Klimka czy Andrzeja było stać, żeby powalczyć o punkty. Wyszliśmy trochę spięci, ale ze skoku na skok było trochę lepiej. Teraz pozostaje tylko spokojna analiza. Paweł i Olek są w pięćdziesiątce, więc będziemy walczyć w niedzielę.

- W Falun Klemens prezentował się najlepiej, więc dzisiejszy występ to niezbyt pozytywna niespodzianka. Najważniejsze, żeby być zmotywowanym przez cały sezon. Po takich kwalifikacjach przez głowę mogą przejść różne myśli.

- Zawodnicy nie będą skakać podczas tego weekendu jako przedskoczkowie. Na przyszły tydzień mamy zaplanowane treningi. Spędzimy także dwa dni na skoczni przed Pucharem Kontynentalnym. Jest dużo śniegu, nie powinien spłynąć, a ma być zimniej, więc warunki będą prawdopodobnie znacznie lepsze.

- Widziałem jak Bartosz Czyż pracuje, że trochę się męczy. Bardzo sumiennie przeszedł przez okres przygotowawczy. Jego decyzja była jednak przemyślana, spędziliśmy trochę czasów na rozmowach, ale był przekonany. Szkoda, że zakończył w takim momencie i nie dał sobie szansy zimą.

Paweł Wąsek (41. miejsce w kwalifikacjach):

- Na pewno nie można odmówić umiejętności zawodnikom, ponieważ są to zawody najwyższej rangi, ale nie jest łatwo. Ze skoku na skok powstają coraz większe dziury. W pierwszej serii treningowej było w porządku, ale teraz zaczyna robić się niebezpiecznie. Musimy skakać na tym, co mamy przygotowane. Wszędzie trzeba być najlepszym.

- Skakałem dziś słabo. Szczególnie pierwszy skok był mocno spóźniony, co wpłynęło na obniżenie paraboli lotu i nie było z czego odlecieć. Później powoli się rozkręcałem, ale jeszcze nie znalazłem odpowiedniego czucia.

-  W Falun zdarzały się zarówno skoki bardzo dobre, jak i bardzo słabe, więc na pewno brakuje stabilizacji formy. Sezon dopiero się zaczyna, więc nie narzekajmy. Fajnie znów poczuć smak rywalizacji, zwłaszcza przy takich kibicach. To napędza, daje motywację. Nie brakowało stresu, ale myślę, że całkiem nieźle sobie z tym poradziłem.

Aleksander Zniszczoł (46. miejsce w kwalifikacjach):

- Nie skaczę na luzie, brakuje mi trochę pewności i swobody. Szkoda, bo odblokowałem się w Falun i zdarzały się dobre skoki. Zabrakło takich prób na skoczni w Wiśle, na śniegu, by nabrać pewności siebie. Mamy start sezonu i trzeba się spiąć, pokazać z jak najlepszej strony. Moje skoki były dobre technicznie. Zabrakło energii, a jak jej nie ma, później brakuje też wysokości i szybkości. Po prostu w tym próbach nie było życia.

- Nie muszę niczego szukać, wiem, że moje skoki mogą być dobre. To pierwsze próby, nie wiadomo też, co jest na spadzie. Nie jest łatwo perfekcyjne przygotować zeskok w takich warunkach, jakie mamy, często padał deszcz. Nie ma katastrofy, na pewno dali radę, ale jak człowiek nie ma pewności w głowie, że wszystko zagra, to później próby są takie „na pół gwizdka”.

- Co roku skocznia jest coraz lepiej przygotowana, być może organizatorzy nabierają doświadczenia, jak to powinno wyglądać. Akurat mam trochę utrudnione zadanie, ponieważ znosi mnie na lewą stronę, gdzie mało kto skacze i jest tam dosyć twardo.

Adam Niżnik (68. miejsce w kwalifikacjach):

- Nie wiem tak do końca, co stało się kwalifikacyjnym skoku, ale pewnie źle wyszedłem z progu. Pomijając to, myślę, że skaczę dobrze, co było widać w pierwszej i drugiej serii treningowej. Nie liczyłem na zbyt dużo, jedynie na przebrnięcie kwalifikacji. Nie udało się, ale to mój debiut, więc zawody na plus. Muszę tylko wyciągnąć wnioski z tego skoku.

- Nie towarzyszyła mi trema, błędy zdarzają się nawet bez niej. Na treningach również nie wychodzą wszystkie skoki, a tam akurat tremy nie ma. Trzeba robić to samo co zawsze i na pewno będzie dobrze.

- Starałem się za dużo nie myśleć o tym, że debiutuję w Pucharze Świata, po prostu skupiałem się na dobrym skoku.

Kacper Juroszek (66. miejsce w kwalifikacjach):

- Oczekiwałem od siebie więcej, niestety dziś się nie udało. Nie miałem konkretnych celów na te zawody, tylko przyjść, dobrze skoczyć. Przyjechałem też po to, by zdobyć doświadczenie.

- Rozbieg jest trochę nierówny, dlatego większość zawodników ma problemy z lądowaniem. Jeśli chodzi o warunki atmosferyczne, niestety nie ma śniegu, ale wiatr zbytnio nie przeszkadzał. Mój skok z kwalifikacji był spóźniony, popełniłem także błąd przy sylwetce w locie. Treningowe wyglądały trochę lepiej, może były po prostu trafione w próg, byłem też stabilniejszy w powietrzu.

- Poradziłem sobie ze stresem lepiej niż w Letnim Grand Prix. Nie myślałem za dużo o tych zawodach, potraktowałem je treningowo i skupiłem się na sobie.

- Początkowe skoki na śniegu były bardzo dobre. Skakałem dosyć równo, starałem się eliminować błędy. Pierwszy trening w Falun był w porządku, reszta trochę mniej. W ostatni dzień moje próby znów były o wiele lepsze.

Tomasz Pilch (dyskwalifikacja w kwalifikacjach):

- Pierwszy skok był trochę na wyczucie skoczni, drugi był lepszy, ale nie zabrakło błędu i wybiłem się trochę jak do salta w tył. Trzeci wydawał mi się najlepszy, również lepiej jechało mi się na najeździe, ale nie idzie mi tak jak powinno i jest jeszcze dużo do poprawy. Mam problem na progu i właśnie tam popełniam największe błędy, przez co tracę na szybkości. Jak już wyjdzie, psuję coś w powietrzu, więc muszę to jakoś wypośrodkować.

- Po pierwszych skokach oddanych w Falun myślałem, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Oba zakończyły się jednak upadkiem i później trochę straciłem prędkość. Oddając ostatni skok tam, poczułem, że coś drgnęło do przodu, ale generalnie potrzebuję jeszcze treningu. Nowe buty są w porządku, mam dzięki nim lepsze czucie w powietrzu. Większą zmianę będę mógł odczuć pewnie dopiero wtedy, kiedy zacznę dobrze skakać. 

- Lądując, dało się odczuć, że zeskok jest nierówny.

Korespondencja z Wisły, Dominik Formela i Natalia Żaczek