Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Kamil Stoch o nowych butach: Nie ma sensu o nich rozmawiać

- Najważniejsze, że mamy sprzęt na najwyższym poziomie, który jest dostarczany nam na czas, co było dla nas kluczowe. Buty same jednak nie skoczą, więc musimy dać z siebie wszystko, a wówczas sprzęt może tylko pomóc - zaznacza Kamil Stoch, który w sobotnim konkursie drużynowym uzyskał 125,5 oraz 118 metrów.


Jakie emocje towarzyszą trzykrotnemu mistrzowi olimpijskiemu po zajęciu trzeciego miejsca w drużynowym konkursie w Wiśle? - Powiedziałbym, że jest trochę lekkiego zawodu. Wiadomo, że chciałoby się uzyskać więcej przed własną publicznością na naszej skoczni. Można, a nawet trzeba chcieć więcej.

- Pierwsza seria była ok. Generalnie cały konkurs był w porządku. Każdy z nas zrobił to, co umie najlepiej. Może zabrakło trochę szczęścia, ale na tym właśnie polega ten sport. Szczęście jest wpisane w skoki i trzeba to zaakceptować - przyznaje Stoch, który wypowiedział się także na temat drugiej próby konkursowej: - Wydawało mi się, że ten skok był naprawdę super. Może nie jakiś idealny, najlepszy w moim życiu, ale był naprawdę bardzo solidny. A jak przeleciałem bulę, to aż chciało mi się płakać, bo widziałem, gdzie wyląduję. Kompletnie zero noszenia, tylko ściąganie do ziemi.

- Uważam, że zrobiłem dziś naprawdę solidną robotę. Chcę kontynuować takie podejście przynajmniej przez ten pierwszy weekend. Zresztą tak powinienem czynić przez cały sezon (śmiech) Nie zrobię nic więcej niż potrafię - zapewnia dwukrotny zdobywca Kryształowej Kuli.

- Generalnie moje skoki są solidne. Wczoraj brakowało energii i timingu. Dzisiaj było trochę więcej energii, a timing też był dużo lepszy. Kontynuujemy to, nad czym cały czas pracowaliśmy - stwierdza lider polskiej kadry.

- Wydaje mi się, że nie ma sensu rozmawiać już o nowych butach. Najważniejsze, że mamy sprzęt na najwyższym poziomie, który jest dostarczany nam na czas, co było dla nas kluczowe. Buty same jednak nie skoczą, więc musimy dać z siebie wszystko, a wówczas sprzęt może tylko pomóc - kończy Kamil Stoch.

Korespondencja z Wisły, Dominik Formela