Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Okiem Samozwańczego Autorytetu: Mróz, wiatr i trzęsienie ziemi

W Ruce zawsze jest ciekawie. Albo nudno – to zależy od punktu widzenia, bądź osobowości tego, który to ocenia. W każdym razie, rzadko kiedy rzeczy biegną zgodnie z planem. Tym razem jednak wzięło w łeb więcej planów, niż zwykle.


To, że skoki na Rukatunturi się opóźnią, lub zostaną odwołane, okrojone, przesunięte względnie skrócone, to rzecz niejako naturalna i należy brać ją z dobrodziejstwem inwentarza. Z programem Pucharu Świata w Ruce jest trochę jak z kodeksem pirackim z Piratów na Karaibach. Bardziej luźne wytyczne, niż przepisy prawa.

Ale tym razem posypało się coś więcej, niż luźne wytyczne. Posypały się plany Alexandera Stöckla i Gorazda Bertoncelja. Cokolwiek panowie kombinowali z kombinezonami, Sepp Gratzer powiedział im swoje stanowcze „a guzik”. Przynajmniej w Ruce. Z różnymi już dyskwalifikacjami mieliśmy to czynienia, ale tym razem oficjel odpowiedzialny za kontrolę sprzętu urządził małe trzęsienie ziemi. Poszedł zarówno w ilość, jak i w jakość. Pięciu zawodników. I to nie drugoplanowców i statystów. Johansson, Forfang, Peter Prevc, Semenič, Lindvik. Austriak zdyskwalifikował głośne nazwiska i przemeblował 2/3 podium. Ciekaw jestem, czy FIS naprawdę wreszcie postanowił ukrócić niecne praktyki niektórych ekip. Czy to tylko taka pokazówka na początek sezonu, a potem dalej będzie się przymykać oko na gimnastykę na belce i nadymanie się podczas kontroli. W Wiśle dyskwalifikacje były cztery. Tylko o jedną mniej, ale tam rozegrano dwa konkursy, no i nazwiska też nie tak głośne. Co by nie było – w Ruce Gratzer pokrzyżował plany dwóm mocnym ekipom. Biedna ta Finlandia i biedni ci skoczkowie. W jeden weekend musieli się zmagać z trzema kataklizmami – mrozem, wiatrem i jeszcze trzęsieniem ziemi…

Przy okazji wyszła na jaw jeszcze jedna ciekawostka. TVP, zaraz po zakończeniu konkursu, zakończyła też transmisję z Ruki, by przełączyć się na losowanie grup do piłkarskich mistrzostw Europy. Jej widzowie o tym, że skład podium uległ zmianie, mogli się zatem dowiedzieć najwcześniej z wieczornych sportowych wiadomości. Popytałem wśród znajomych, którzy skoki oglądali na Eurosporcie i powiedzieli mi, że oni też nie mieli okazji się tego dowiedzieć podczas transmisji. Między zakończeniem zawodów a dekoracją na podium (gdzie pojawił się już zmieniony skład) minęło około 25-30 minut. Podejrzewam, że mało która telewizja prowadziła transmisję tak długo. Może norweska, która spodziewała się pokazać dwóch Norwegów na podium. Tak czy owak, jest to jakaś słabość tej dyscypliny. Rozumiem, że kontrola sprzętu musi trwać. Ciekawe, czy FIS ma jakiś pomysł na to, by telewidzowie (a przecież wciąż największe grono kibiców właśnie za pośrednictwem srebrnego ekranu śledzi skoki) mogli dowiedzieć się o takich przypadkach jak najszybciej. Polaków w sumie jakoś specjalnie ta historia pewnie nie poruszyła, ale spróbujmy sobie wyobrazić co by było, gdyby na przykład na podium stanęli dwaj polscy skoczkowie i oni by zostali zdyskwalifikowani. O czym polscy kibice dowiedzieliby się po zakończeniu transmisji telewizyjnej – z mediów elektronicznych. Myślę, że socjolodzy musieliby na nowo zdefiniować pojęcie „hejt”.

Ale gdybanie na bok, zajmijmy się faktami. Fakty są takie, że Daniel-André Tande nie został zdyskwalifikowany. Dzięki czemu wrośnie zapewne jego pewność siebie. Tande jest liderem PŚ po raz trzeci. Jednak poprzednie dwa razy były dość krótkie. Otóż tracił on plastron już w następnym konkursie po jego wywalczeniu. Tym razem po zdobyciu nie tylko go utrzymał, ale zwyciężył drugi raz z rzędu. To prawdziwe błogosławieństwo dla skoczka, który do tej pory był znany z tego, że psychikę miał równie wytrzymałą co Freund kolana. To już siódme zwycięstwo w karierze Norwega. Przy okazji wspomnę o tym, o czym zapomniałem tydzień temu. Jego zeszłoroczne wiślańskie zwycięstwo było drugim na inaugurację sezonu. 22 listopada 2015 wygrał w Klingenthal, gdzie organizowano pierwszy konkurs zimy. Było to zresztą jego pierwsze zwycięstwo w karierze.

Zarówno Wisła, jak i Ruka, są skoczniami dość wietrznymi i podczas obu konkursów nie panowały idealne warunki. Ale dwa razy na podium, to jednak chyba nie przypadek. Anže Lanišek pokazał, że jest w wybornej formie i może się liczyć tej zimy. Kto wie, być może to on będzie liderem Słoweńców w tym sezonie?

Ciekawe, czy podobnie będzie z Aschenwaldem.  W tej chwili to on jest najwyżej w PŚ spośród Austriaków. O ile jednak w kadrze Słoweni na razie nie widać poza Laniškiem bardzo mocnych punktów, o tyle wśród podopiecznych Feldera o rolę lidera mogą się ubiegać i Kraft i Huber. Ten drugi przecież już zeszłej zimy dawał sygnały, że stać go na wiele. U Norwegów chyba na razie rewolucji nie będzie. Tande, Johansson, Forfang – uznane nazwiska. Pedersen narobił trochę nadziei w Wiśle. Ale póki co wciąż jeszcze wygląda na to, że Robin Pedersen różni się od choćby Sigurda Pettersena tym, czym Constantin Schmid od Martina Schmitta.

Niemcy dalej są w fazie "spokojnego wejścia w sezon", w związku z czym w Pucharze Narodów pozostaja za plecami Japończyków. Trudno jednak się spodziewać, by ten stan rzeczy miał trwać wiecznie. Horngacher nie ma łatwego startu. Freund nie wraca, wypadł Wellinger, Eisenbichler się pogubił. Na lidera wyrasta Geiger, ale co to będzie za lider? U Japończyków Smok też chyba zgubił swój pazur, choć na razie pozostaje liderem drużyny i trzyma się blisko czołówki.

U nas – po zeszłorocznym wyskoku - sytuacja wraca do normy. Nie lubimy Ruki z wzajemnością.  Odczarowanie było jednorazowe. Michal Doležal na razie nie pokazuje, że może być drugim Horngacherem. Ale też mało kto chyba tego od niego oczekiwał. Trzeba dać mu czas. Nie oda razu Kraków zbudowano. Trudno też spodziewać się, by kontynuował pasmo sukcesów Austriaka. Ten wykręcił przez ostatnie trzy lata takie wyniki i wycisnął ze skoczków takie rezultaty, że przynajmniej u niektórych musi nastąpić naturalne obniżenie formy. Szczególnie u tych starszych. Oby tylko regres nie był zbyt głęboki i nie obejmował całej kadry, to ja na razie martwić się za bardzo nie będę. Lepszych wyników niż w zeszłym sezonie, powinniśmy się spodziewać właściwie chyba tylko po Jakubie Wolnym, który jest w takim miejscu swojej kariery, że teraz to już tylko per aspera ad astra. W wolnym (nomem omen) tłumaczeniu – Alleluja i do przodu.

Nie, żeby ktokolwiek miał jeszcze jakiekolwiek wątpliwości, ale Ruka dostarczyła nam kolejnego dowodu na to, że Kamil Stoch jest absolutnie wyjątkowym skoczkiem! Wyjątkowo wyjątkowym. Sześć rozegranych serii w dwa dni.  325 skoków. 324 razy skoczkowie mieli odjęte punkty za wiatr. Niektórzy po 25 za jeden skok. Ale jeden, jedyny skoczek w jednym, jedynym skoku miał punkty dodane. Kto? Wiadomo. Ten wyjątkowy. On sam. Król Zakopanego, car Soczi, cesarz Pjongczangu.

Niektórzy się stęsknili za tabelkami. Mam dobra wiadomość! Tabelki stęskniły się za Wami! (Drogi Adamie90, tabelka „plastikowa kulka” z pewną taką nieśmiałością oraz pąsem na policzkach szepnęła mi na ucho, że chce do Ciebie zagadać, wspomniała coś o kawie, ale ja myślę, jak ją znam, że możesz spokojnie na kolację się szykować. Tylko uważaj na nią – cicha woda. Nie raz dała mi ostro popalić. Ile wieczorów zarwanych…).

 

Czołówka PŚ 01.12.2019
Lp zawodnik kraj pkt strata1 strata2
1 Daniel-André Tande Norwegia 200 0 0
2 Anže Lanišek Słowenia 140 60 60
3 Philipp Aschenwald Austria 93 107 47
4 Ryoyu Kobayashi Japonia 90 110 3
5 Kamil Stoch Polska 75 125 15
6 Karl Geiger Niemcy 72 128 3
6 Timi Zajc Słowenia 72 128 0
8 Stefan Kraft Austria 60 140 12
9 Dawid Kubacki Polska 58 142 2
10 Daniel Huber Austria 57 143 1
Poczet Zwycięzców 01.12.2019
Lp zawodnik kraj liczba wPŚ
1 Daniel-André Tande Norwegia 2 1
Poczet Podiumowiczów 01.12.2019
Lp zawodnik kraj 1 2 3 suma wPŚ
1 Daniel-André Tande Norwegia 2 0 0 2 1
2 Anže Lanišek Słowenia 0 1 1 2 2
3 Philipp Aschenwald Austria 0 1 0 1 3
4 Kamil Stoch Polska 0 0 1 1 5
Polacy 01.12.2019
Lp zawodnik pkt kadra
1 Kamil Stoch 75 A
2 Dawid Kubacki 58 A
3 Piotr Żyła 20 A
4 Maciej Kot 19 A
5 Stefan Hula 9 A
6 Jakub Wolny 4 A
Bracia 01.12.2019
Lp Bracia kraj pkt.
1 Kobayashi Japonia 130
2 Huber Austria 57
3 Prevc Słowenia 51
Plastikowa Kulka 01.12.2019
Lp zawodnik kraj liczba wPŚ
1 Moritz Baer Niemcy 5 n
2 Constantin Schmid Niemcy 5 33

Dla porządku przypominam zasady Plastikowej Kulki.

1. W klasyfikacji generalnej Plastikowej Kulki zostanie ujęty każdy skoczek, który:

a. zajmie 31. miejsce w konkursie

b. zajmie trzy razy z rzędu miejsce 32. w konkursie

c. zajmie trzy razy z rzędu miejsce 51. w kwalifikacjach (41. w przypadku lotów)

2. Od tego momentu skoczek który spełnił warunki będzie otrzymywał:

5 punktów za miejsce 31. w konkursie (wliczając to, którym spełnił warunek)

2 punkty za miejsce 51. w kwalifikacjach (41. w lotach; wliczając te, którymi spełnił warunek)

1 punkt za miejsce 32. w konkursie (wliczając te, którymi spełnił warunek)

3. Punkty będą naliczone również wstecz, a więc za wszystkie miejsca 31. i 32. w konkursie oraz 51. w kwalifikacjach (41. w lotach) które odbyły się, zanim skoczek spełnił warunek

4. W przypadku awansu do drugiej serii 31 skoczków, za zajęcie 31. miejsca będzie przyznawano dodatkowo premia wysokości 3,1 punktu. 

Na zakończenie sezonu o zwycięstwie będzie decydowała liczba punktów a w wypadku równej liczby punktów niższe miejsce w klasyfikacji generalnej PŚ. 

 

Cytat zupełnie na temat:

„Ostatnim fińskim zwycięzcą Pucharu Świata tu właśnie był Ansii Koivuranta. To było w styczniu 2014 roku. Ja mówię tu, nie tu, bo to było w Innsbrucku.”

Przemysław Babiarz

Właśnie.

Cytat zupełnie nie na temat:

„Sporządziłeś testament? – zapytała.

- Nie ma takiej potrzeby – odpowiedział. – Połamali moją szczoteczkę do zębów. Nie mam niczego.

- Co to za uczucie?

- Paskudne. Lubiłem ją. Długo mi służyła.”

Lee Child

No i to by było na tyle z Ruki. Czyli Kuuusamo. Czyli Ostrobotni Północnej. Czyli Finlandii. Następny przystanek – Niżny Tagił. Tam tylko dwie rzeczy są pewne. Wódka i czołgi.

***

Felieton jest z założenia tekstem subiektywnym i wyraża osobistą opinię autora, nie stanowiąc oficjalnego stanowiska redakcji. Przed przeczytaniem tekstu zapoznaj się z treścią oświadczenia dołączonego do artykułu, bądź skonsultuj się ze słownikiem i satyrykiem, gdyż teksty z cyklu "Okiem Samozwańczego Autorytetu" stosowane bez poczucia humoru zagrażają Twojemu życiu lub zdrowiu. Podmiot odpowiedzialny - Marcin Hetnał, skijumping.pl. Przeciwwskazania - nadwrażliwość na stosowanie językowych ozdobników i żartowanie sobie z innych lub siebie. Nieumiejętność odczytywania ironii. Nadkwasota. Zrzędliwość. Złośliwość. Przewlekłe ponuractwo. Funkcjonalny i wtórny analfabetyzm. Działania niepożądane: głupie komentarze i wytykanie literówek. Działania pożądane - mądre komentarze, wytykanie błędów merytorycznych i podawanie ciekawostek zainspirowanych tekstem. Kamil Stoch ostrzega - nie czytanie felietonów Samozwańczego Autorytetu grozi poważnymi brakami wiedzy powszechnej jak i szczegółowej o skokach.