Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Hierarchia w kadrze? Kubacki: Każdy jest liderem swojego życia

Piąte miejsce wywalczone przez Dawida Kubackiego w sobotę jest najlepszym wynikiem w historii jego występów w Niżnym Tagile. 29-latek po raz pierwszy wskoczył na tym obiekcie do czołowej "10" konkursu Pucharu Świata, a po zawodach odniósł się m.in. do zainteresowania jego osobą po zdobyciu tytułu mistrza świata w Seefeld. Zdaniem naszego skoczka, nie jest ono tak duże, jakiego spodziewał się po takim sukcesie.


- W sobotę udało się osiągnąć fajny wynik i oddać dobre skoki. Po analizie piątkowych wydarzeń wyciągnęliśmy z trenerami odpowiednie wnioski i dziś zaczęło to funkcjonować. Próbie z pierwszej rundy trochę brakowało, głównie timingu na progu, gdyż z technicznej strony wyglądała dobrze. Spóźnione odbicie spowodowało brak rotacji, co nie pozwoliło odlecieć na dole. To było podstawowe niedopatrzenie w pierwszej serii, natomiast w drodze na drugą miałem to w głowie i wykonałem wszystko należycie. Ten skok dał mi sporo radości, ponieważ był porządny. Nad wszystkim trzeba pracować, żeby małe elementy poskładać w całość. Prawda jest taka, że w pierwszych konkursach wyglądało to w ten sposób, że stale czegoś brakowało. W skokach wszystko musi składać się na dobrze działającą całość, a wtedy można rywalizować o czołowe lokaty - relacjonuje Kubacki, który lądował na 127. i 131. metrze.

- Cieszę się że Kamil, który w finale skakał kilka numerów przede mną, też zaliczył awans i stał do momentu mojego skoku na ściance dla lidera konkursu. To bardzo pozytywne, choć nie powiem, że mi przykro, iż go zastąpiłem, bo miło tam stać. Szkoda, że Piotrek do nas nie dołączył. Z dołu skoczni mamy inną perspektywę, ale obserwowaliśmy jego skok i już za progiem nie wyglądało to najlepiej. Skoki najlepiej obserwuje się jednak z boku - zaznacza reprezentant Polski. 

Kubacki w sobotę był najlepszym z Polaków. Czy po złocie w Seefeld przybliża się do roli lidera zespołu i odczuwa większe zainteresowanie swoją osobą? - Zainteresowanie jest większe, ale wydawało mi się, że po takim sukcesie może być większe. Tak się to jednak potoczyło, iż nie poczułem ciężaru spowodowanego wywiadami czy różnymi propozycjami. Troszeczkę to po mnie spłynęło, bo nie miałem wielu dodatkowych zajęć. Sam po minionym sezonie zająłem się tym, co do mnie należy, więc pracą przed kolejną zimą.

- Być może jest to spowodowane tym, że mistrzostwa świata były bliżej połowy sezonu, niż końca? Nim zima dobiegła końca, zainteresowanie spadło, ponieważ największe było tuż po zawodach w Seefeld. Nie ubolewam nad tym, że wokół mojego domu nie ma wozów transmisyjnych. Nigdy nie byłem w sytuacji oblężenia pod płotem. Gdyby taka sytuacja nastąpiła, byłoby to dla mnie obciążające, choć mam na tyle doświadczenia, że jakoś bym sobie z tym poradził i podziękował zainteresowanym dodatkowymi wywiadami - kontynuuje zawodnik prowadzony przez Michala Dolezala.

- Nigdy nie występowałem w roli lidera. To tytuł przyznawany przez kibiców i dziennikarzy, my takich głosowań nie prowadzimy w grupie. To nie ma wielkiego znaczenia, bo jadąc na górę skoczni, każdy jest liderem swojego życia i odpowiada za swoje czyny. Jadę tam i robię to, co do mnie należy. Możliwie najlepiej, aby odczuć satysfakcję z wyniku - kończy Kubacki.

Korespondencja z Niżnego Tagiłu, Dominik Formela