Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Maciej Kot: Podjęliśmy ryzyko, które mnie zgubiło

Maciej Kot podczas sobotnich zmagań indywidualnych w Engelbergu nie zdołał przebrnąć pierwszej serii konkursowej, kończąc zawody na 34. pozycji po lądowaniu tuż przed punktem konstrukcyjnym Gross-Titlis-Schanze. Czy zakopiańczyk dostrzegł pewne pozytywy, które można wyciągnąć z dzisiejszego niezbyt udanego występu?


- Pierwsza seria była bardzo nieudana. Był dobry plan, podjęliśmy pozytywne ryzyko, ale trochę mnie to zgubiło. Pierwszy skok treningowy i kwalifikacje były udane, brakowało stuprocentowego przekonania i pozytywnego ryzyka, żeby puścić to swobodnie i wykonać ten skok na 100 procent. Tak zrobiłem w konkursie, ale skok wyszedł spóźniony i nie dało się go uratować. Metrowo nie było źle, ale przy małym bonusie za wiatr to uniemożliwiło mi awans do drugiej serii. Bardzo niewiele zabrakło. Wiadomo, że nie chodzi o to, by być na granicy wejścia do drugiej serii, bo trzeba mierzyć znacznie wyżej. W drugiej serii z normalnym skokiem mógłbym powalczyć o coś więcej.

- Dzisiaj to był najlepszy dzień do tej pory na skoczni podczas PŚ w tym sezonie, jeśli chodzi o warunki. Były dosyć równe. Można powiedzieć, że to nie był wiatr, a typowe dla gór ruchy powietrza. Szkoda, że wtedy kiedy poziom sportowy mógł zadecydować o wyniku, tego elementu brakło.

- Nie było łatwo zaplanować ten dzień, bo wszystko było ustalone pod treningi i kwalifikacje. Szykowaliśmy się, że skoki będą tylko o późniejszej godzinie. Nie jest łatwo pozostawać w ciągłym oczekiwaniu. Na szczęście informacja przyszło dość wcześnie, że skoki są odwołane. Wyszliśmy z hotelu na spacer, później mieliśmy test z treningiem pobudzenia, więc myślę, że dobrze zagospodarowaliśmy ten dzień i dzisiaj każdy był pełen energii.

- Czy sezon tak naprawdę zaczyna się w Engelbergu? Patrząc na warunki w jakich przebiegają konkursy jest to uzasadnione stwierdzenie. Zazwyczaj są to pierwsze sprawiedliwe zawody przeprowadzane w równych warunkach. Wiadomo, że punkty przyznawane są już od pierwszego weekendu i już wtedy trzeba walczyć. Szczerze mówiąc, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Na początku rzeczywiście nie szło nam najlepiej, dlatego wszyscy mówili, że sezon na dobre zacznie się w Szwajcarii. Gdyby wyniki były lepsze, to nikt nie szukałby w tym drugiego dna. To subiektywna opinia. Będąc obiektywnym obserwatorem, rzeczywiście najwięcej wniosków można wysnuć po tych zawodach, bo na podstawie tych wcześniejszych ciężko cokolwiek wywnioskować. Taki jest jednak sport, który wybraliśmy. Nie mamy na to wpływu. Od pierwszych zawodów, niezależnie od warunków, trzeba dawać z siebie wszystko i po prostu walczyć. Gdy uśmiechnie się szczęście, trzeba być w stu procentach gotowym, by móc je wykorzystać.

- W tym roku przywitał nas w Engelbergu nie do końca typowy widok. To miejsce kojarzy mi się z zimą, alpejską aurą. Zwykle przyjeżdżaliśmy tutaj przed świętami i wszędzie był śnieg, dekoracje świetlne, czuć było tę atmosferę. Teraz jest naprawdę ciepło, wczoraj było około 10 stopni na plusie, do tego padał deszcz. Zaśnieżone są jedynie szczyty gór oraz zeskok. Taką mamy zimę. W Zakopanem i Wiśle pokrywy śnieżne, kolokwialnie mówiąc, spłynęły. Musimy się jakoś dostosować do aktualnych warunków, bo tego nie zmienimy.

- Co do odwołania Mistrzostw Polski, dla zawodników jest to poniekąd dobra informacja. Wiadomo, że nie wypada się z tego cieszyć, bo wielu działaczom i skoczkom zależało na tym, by te zawody się odbyły. Na pogodę jednak nie mamy wpływu. Jeśli zdecydowano, że nie będziemy skakać, to musi być właściwa decyzja. Dzięki temu spędzimy jeden dzień więcej w domu przed Turniejem Czterech Skoczni. To istotne, bo wówczas każdy dzień jest na wagę złota. Po drugie, istotne są w tym wypadku względy bezpieczeństwa. Wiadomo, że możliwe byłoby zwiezienie śniegu, przygotowanie zeskoku i rozegranie konkursu, lecz to nikomu nie jest teraz potrzebne – zarówno zawodnikom, którzy wystartują w Turnieju Czterech Skoczni, jak i tym, którzy zostaną w domu. Potrzebny jest teraz spokojny trening lub zawody w dobrych warunkach, które odpowiadałyby treningowi. Dobrze, że decyzja została podjęta na tyle wcześnie, że jesteśmy w stanie jakoś inaczej zaplanować ten czas. Trener może ustalić teraz plan treningowy pod Turniej Czterech Skoczni.

Korespondencja z Engelbergu, Paweł Guzik