Strona główna • Kobiece Skoki Narciarskie

Austriaczka urodzona w Holandii objawieniem Pucharu Świata kobiet

Największym zaskoczeniem trwającego sezonu Pucharu Świata pań jest jak dotąd triumf Sary Marity Kramer na Okurayamie. Niewielu wie, że 18-letnia reprezentantka Austrii pochodzi z Holandii, skąd do regionu Salzburga przeprowadziła się jej rodzina. Skoki trenowała też jej młodsza siostra, Femke, która jako biathlonistka uczestniczy w 3. Zimowych Igrzyskach Olimpijskich Młodzieży w Lozannie.


Marita Kramer, nazywana przez bliskich Sarą, zadebiutowała w zawodach FIS latem 2015 roku. Miało to miejsce w Klingenthal, gdzie na 65-metrowym obiekcie rozgrywano Puchar Alp. Rok później członkini SK Saalfelden stawiała pierwsze kroki w cyklu FIS Cup, gdzie w pierwszym występie zdobyła prawo startów w Pucharze Kontynentalnym. Na tym szczeblu zmagań pojawiła się tydzień później w Lillehammer. Pod koniec 2016 roku, w norweskim Notodden, sięgnęła po punkty uprawniające ją do mierzenia się z elitą. Austriaccy trenerzy nie czekali długo z daniem pierwszej szansy nastolatce, co miało miejsce już w lutym 2017 roku w Hinzenbach. Sportsmenka na początek swojej przygody z Pucharem Świata zdobyła dwa punkty.

W 2018 roku Kramer została powołana do kadry na mistrzostwa świata juniorów w narciarstwie klasycznym. W rywalizacji indywidualnej w szwajcarskim Kanderstegu finiszowała 26., a drużynowo Austria uplasowała się na siódmej lokacie. Zdecydowanie lepiej było rok później w Lahti, gdzie indywidualnie otworzyła drugą dziesiątkę, a zespołowo sięgnęła po brąz. Blisko drugiego krążka w Finlandii była w mikście, gdzie jej ekipa uplasowała się na czwartej pozycji.

Do eksplozji jej potencjału doszło latem minionego roku, kiedy zdominowała rywalizację drugoligowców w Szczyrku, a następnie dwukrotnie była druga w Stams. Takie rezultaty złożyły się na wygranie klasyfikacji generalnej Letniego Pucharu Kontynentalnego 2019. W nagrodę Kramer trafiła do kadry na pierwsze konkursy Pucharu Świata 2019/20, gdzie prezentowała życiową formę. W Lillehammer dwukrotnie plasowała się w czołowej "10", jednoseryjne zawody w Klingenthal zakończyła na 15. pozycji, a w minioną sobotę dosięgnęła szczytu, wygrywając konkurs w Sapporo, gdzie na Okurayamie stoczyła zacięty pojedynek z aktualną mistrzynią olimpijską oraz świata - Maren Lundby. 

- Nadal w to nie wierzę. Nie spodziewałam się wygranej, choć dobrze czułam się na skoczni - mówiła przedstawicielom FIS po skokach mierzących 131 i 135 metrów. - Oddałam dwa dobre skoki, co chcę powtórzyć w niedzielę - zapowiadała przed drugim konkursem, który przyniósł jej ósme miejsce. - To mój pierwszy raz w Sapporo i naprawdę polubiłam to miejsce - uzupełnia juniorka, plasująca się na szóstej pozycji w zestawieniu PŚ pań 2019/20.

Za Kramer, będąc jednych z największych odkryć tej zimy, kryje się niecodzienna historia. Sara Marita urodziła się w Holandii, w Apeldoorn. Jej rodzice, wskutek zamiłowania do sportów zimowych, pewnego dnia postanowili wyprowadzić się wraz z dziećmi z prowincji Geldria do Maria Alm nieopodal Salzburga, gdzie ojciec Sary Marity otworzył hotel. Niestety, nowy rozdział życia wiąże się z tragedią rodziny Kramerów. W Austrii zmarła matka skoczkini, u której wykryto raka piersi. 

Dwa lata młodsza siostra Sary Marity, Femke, również próbowała sił w narciarstwie klasycznym. Swoją przygodę także rozpoczynała od kombinacji norweskiej i skoków, jednak z czasem postawiła na biathlon. Dziś 16-latka przebywa w Lozannie, gdzie tworzy biathlonową kadrę Austrii na 3. Zimowych Igrzyskach Olimpijskich Młodzieży. W dniu triumfu Sary Marity na Okurayamie, Femke zajęła 8. miejsce w biegu na 10 km dziewcząt. "AustriackoHolenderskieSiostry", które prowadzą swoją oficjalną stronę internetową, mają jeszcze dwóch braci. 

Juniorki mają podwójne obywatelstwo, o czym nie zapomina Holenderski Związek Narciarski, który upatruje w ich osobach szans medalowych podczas zimowych igrzysk olimpijskich. Przed dwoma laty na rozmowy w tej sprawie wysłany został Horst Tielmann, ustępujący w tym roku koordynator Pucharu Kontynentalnego w skokach narciarskich, który jest doradcą holenderskiej federacji. Wówczas debata zakończyła się fiaskim, z punktu widzenia tamtejszej federacji, ponieważ duet wybrał austriackie barwy. Drzwi pozostają jednak otwarte.

- Sytuacja jest trudna, ponieważ w Holandii nie ma odpowiedniej bazy treningowej, które oferują Austria czy Niemcy. Musimy korzystać z obiektów w innych krajach, a Sara jest absolwentką szkoły sportowej w Stams. Austriacy dużo w nią zainwestowali, to ogromny talent, który uważnie śledzimy. Piłka jest po jej stronie - czytamy słowa działacza na tubantia.nl.

- Byłoby fajnie, gdybyśmy kiedyś mogły reprezentować Holandię - mówi Sara Marita, która w rodzinnym kraju regularnie odwiedza bliskich oraz przyjaciół. - Czasami o tym marzę, ale w Austriackim Związku Narciarskim niczego nam nie brak. Nie tęsknimy codziennie za Holandią, ale dobrze tutaj powracać. Atmosfera tu panująca jest zupełnie inna niż w Austrii, gdzie ludzie są nieco mniej otwarci. W Holandii relacje wyglądają inaczej - dodaje.

Sportsmenki wiedzą, iż kwestia wyboru barw narodowych jest bardzo delikatna. - W tej chwili możliwości w Holandii są znacznie mniejsze. W Austrii wszystko jest za nas opłacane. Nasze korzenie tkwią w Holandii, ale to w Austrii mamy lepsze warunki treningowe.

Jak zaczęła się przygoda Sary Marity ze skokami i jakie wiąże nadzieje z tą dyscypliną? - Od razu spodobał mi się ten sport, po czym zapisałam się do gimnazjum sportowego w Saalfelden. Skakanie na nartach uwalnia adrenalinę. Po skoku od razu czujesz, czy był on dobry. Myślę o igrzyskach w Pekinie, jednak najpierw czekają mnie jeszcze dwie edycje mistrzostw świata juniorów.