Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Awantura o kasę - zapis konferencji po niedzielnych zmaganiach w Zakopanem

Na Wielkiej Krokwi po trzech latach przerwy w konkursie indywidualnym triumfował reprezentant Polski. Podobnie, jak w 2017 roku, również tym razem najlepszy okazał się Kamil Stoch. Na konferencji prasowej po dzisiejszej rywalizacji nie zabrakło humorystycznych akcentów.


Kamil Stoch (1. miejsce, 137,5 i 140 metrów):

- Był to jeden z najtrudniejszych konkursów, w jakim brałem udział, również z emocjonalnego punktu widzenia. Dla mnie wszystko potoczyło się super, oddałem najlepsze skoki, na jakie mnie było stać. Mogłem czerpać mnóstwo energii, która unosiła się nad stadionem dzięki panującej atmosferze i przekuć ją w dodatkowy silnik.

- Czasami jest tak, że już przed zawodami da się odczuć taki stan psychofizyczny, że człowiek jest w stanie przenieść góry. Bez odpowiedniego doświadczenia i wiedzy trudno jest wykorzystać taki stan i można się bardzo łatwo potknąć. Dzisiaj czułem, że ten dzień może być bardzo dobry, ale miałem na uwadze, że muszę się pilnować i być skoncentrowany.

- Odkąd przestałem myśleć i wierzyć, że pokonam Dawida, to w końcu to się stało. Wciąż podtrzymuję - bez słodzenia, żeby nie obrósł w piórka - że jest w tym momencie najlepiej i najrówniej skaczącym zawodnikiem. Taki dzień jak dzisiaj jest dla mnie tym bardziej cenny.

- Ostatnio zmieniłem swoje nastawienie z pomocą innych ludzi, szczególnie mojej żony i bardziej zacząłem doceniać to, w którym miejscu się znajduję i to co robię bardziej niż próbować robić to, co na daną chwilę się nie da.

- Jako zawodnicy jesteśmy rozliczani nie tylko z tego jak skaczemy, ale też z tego, co czasami powiemy w wywiadach. Później takie wypowiedzi płyną własnym torem i są różnie interpretowane, dlatego też nie zawsze udzielałem takich wywiadów, jakich chcieliby dziennikarze. Nauczyłem się tego, że czasem lepiej powiedzieć mniej niż więcej.

- W tych dwóch konkursach popełniałem błędy, ale też brakowało szczęścia. W tym sezonie też tak było ze szczęściem, że czasami uciekało, w niektórych konkursach oddawałem super skoki, ale miejsca tego nie odzwierciedlały. Dzisiaj miałem okazje oddawać zarówno super skoki i przy równych i dobrych warunkach, zaprezentować się z dobrej strony. Cieszę się, że ten weekend pod kątem zdrowej rywalizacji był bardzo dobry.

Dawid Kubacki (3. miejsce, 140 i 133 metry):

- Uważam, że na moją aktualną dyspozycję składa się wiele elementów. Skłamałbym, gdybym powiedział, że to tylko i wyłącznie zasługa trenera Dolezala. Wiem jednak, ile mu zawdzięczam. Moim zdaniem to wieloletnia praca, która składa się na to, w jakim jestem aktualnie miejscu. Tak naprawdę, każdy, z kim współpracowałem, pomógł mi w nabyciu pewnych umiejętności. Teraz mogę z tego korzystać.

- Wczoraj miałem okazję, by spotkać się z chłopakami z zespołu „Najlepszy przekaz w mieście”. Znalazłem chwilę po konkursie. Wprawdzie zbyt długo nie pogadaliśmy, ale zdążyliśmy sobie zrobić zdjęcie. Ich piosenka, przy której skakałem, jest ze mną przy Pucharze Świata od jakiegoś czasu. Spodobała mi się, jest okej i nie chcę wymyślać innych. Cenię jej tekst i to, jak wybrzmiewa na skoczni. Odpowiada mi to. Cieszę się, że mogę jej słuchać podczas swoich skoków.

- Pewna nutka niedosytu oczywiście mi towarzyszy. Wiem, o co walczę. Chciałem zwyciężyć w Zakopanem. Dzisiaj tej sztuki nie dokonałem, udało się za to Kamilowi. Miał farta, co ja na to poradzę <śmiech>. Na pewno zapamiętam ten dzień jako szczęśliwy. Stojąc wspólnie z Kamilem na podium mogliśmy wspólnie z kibicami odśpiewać hymn Polski. To jest coś, czego się długo nie zapomina. Nawet w tym momencie czuję ciarki na plecach. Cieszę się z kolejnego miejsca na podium. Praca idzie w dobrym kierunku. Zdaję sobie sprawę z tego, że czeka nas jeszcze druga część sezonu. Wydaje mi się, że do tych najwyższych lokat dochodzi się właśnie mozolną, codzienną pracą.

Nasi skoczkowie na konferencji prasowej nie szczędzili sobie uszczypliwości w humorystycznym tonie. Dawid Kubacki, zapytany o to, na co przeznaczy nagrodę finansową przyznaną przez premiera, został uprzedzony przez Kamila Stocha, lecz sam przyznał z przymrużeniem oka, iż pieniądze posłużą mu do... zakupu zapasu węgla.

- Kamil podpowiada mi, że powinienem je przeznaczyć na opał. Przez całe lato będę palił węglem i będę miał ciepło w domu, nie będę musiał jechać nigdzie na wakacje <śmiech>.

Stoch nie pozostał dłużny swojemu kadrowemu koledze.

- Szkoda, że za każdy turniej nie przyznają takich nagród – odparł ze śmiechem nasz trzykrotny mistrz olimpijski.

Kubacki dodał, iż nagrodzony został również sztab szkoleniowy.

- Cieszę się, że nie tylko ja zostałem doceniony. My mamy parę dni wolnego, oni pracują 365 dni w roku. Ich w telewizyjnych wywiadach nie widać, a tak naprawdę znacząco przyczyniają się do naszych sukcesów.

Kolejną dawkę humoru nasi czołowi skoczkowie zaserwowali zgromadzonym na konferencji dziennikarzom w odpowiedzi na pytanie, co każdy z nich wziąłby od drugiego, mając na myśli cechę osobowości lub element związany z uprawianiem sportu, zwycięzca dzisiejszego konkursu odparł:

- Ja wziąłbym te sto tysięcy.

- Miałem właśnie mówić, że Kamil to pewnie chciałby tego węgla. Ja w takim razie wezmę to samo, bo jak już mi zabrał, to teraz ma, więc mogę mu to odebrać z powrotem – podsumował ze śmiechem trzeci zawodnik zmagań indywidualnych na Wielkiej Krokwi.

Korespondencja z Zakopanego, Piotr Bąk