Strona główna • Austriackie Skoki Narciarskie

Góra Okura zdobyta przez Krafta. Lider PŚ ocenia weekend w Sapporo

Tegoroczna wyprawa do Sapporo była niezwykle udana dla Stefana Krafta. Austriak w miniony weekend wywalczył na Okuraymie 180 punktów do klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. W efekcie podopieczny trenera Andreasa Feldera objął prowadzenie w wyścigu o Kryształową Kulę.


2. i 1. miejsce, które tym razem przypadły Kraftowi, oznaczają kontynuację znakomitej passy 26-latka. Jak się bowiem okazuje, podwójny mistrz świata z Lahti sześć ostatnich konkursów PŚ w Sapporo zakończył w czołowej „3”. Co sprawia, że skoczek z kraju związkowego Salzburg co roku walczy o najwyższe laury w prefekturze Hokkaido? - Dokładnie nie wiem. Zawsze czuję się tu bardzo dobrze, nie mam problemów ani z jet lagiem, ani z innym kwestiami.  Japończycy mają świetne jedzenie i są bardzo miłymi ludźmi. Dlatego lubię to miejsce.

Triumfator Turnieju Czterech Skoczni sprzed pięciu lat zwrócił również uwagę na specyfikę japońskiego obiektu. Według samego zawodnika pewien drobny szczegół przypuszczalnie ma niebagatelny wpływ na odnotywane przez niego wyniki. - Być może Okurayama nieco dłuższy próg. Zazwyczaj spóźniam odbicie, a tutaj nie jest to moim zmartwieniem - zdradził multimedalista mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym.

Kolejnym aspektem, o którym nie należy zapominać, jest rola lidera, która po raz drugi w tym sezonie przypadła Austriakowi. - Żółty plastron dodał mi skrzydeł. Miałem trochę szczęścia, ale same skoki, a zarazem konkurs były perfekcyjne - stwierdził olimpijczyk z Pjongczangu.

Podobnie jak w sobotę, tak i w niedzielę, jednym z głównych tematów były warunki atmosferyczne. Czy według Krafta można powiedzieć, że ostatni akt rywalizacji w kraju kwitnącej wiśni charakteryzował się większą sprawiedliwością? - Ciężko powiedzieć. W drugiej serii Dawid i Karl trafili na trudne warunki. Uważam, że na Okurayamie potrzebujesz trochę szczęścia. To trochę jak jajko niespodzianka, ale dzisiaj było w miarę ok.

Objęcie prowadzenia w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata otwiera przed reprezentantem klubu SV Schwarzach wielką szansę. Jeśli uda mu się odeprzeć ofensywę grupy pościgowej - Geiger, Kubacki, Kobayashi - w jego ręce trafi druga w karierze Kryształowa Kula. Wszak Austriak większą wagę zdaję się przywiązywać  do imprezy, która zakończy sezonu 2019/20. - Chcę oddać skoki na mamucie. Jak do tej pory nie było ku temu okazji. Mam nadzieję, że moja dyspozycja na lotach będzie wysoka. W końcu przed nami jeszcze mistrzostwa świata w Planicy, na które z niecierpliwością czekam - przyznał Kraft.

Rekordzista świata w długości lotu nie ma jednak zamiaru rozstawać się z przywilejem kończenia pierwszej serii. - Z racji tego, że jestem w dobrej formie, mam nadzieję, że czeka mnie więcej konkursów w żółtym plastronie - zadeklarował zwycięzca pierwszej edycji cyklu Raw Air.

Co ciekawe, oprócz nagród wywalczonych w trakcie zmagań w Sapporo urodzony w 1993 roku zawodnik ma zamiar przywieźć z Japonii coś jeszcze. Co wobec tego znajdzie się w bagażu nadanym do Austrii? - Ciastka oraz czekolada Royce, która jest przepyszna. Bardzo ją lubię. Dziś wybieram się jeszcze do dużego centrum handlowego. Może uda mi się nabyć nowego iPada.

Zakupy najprawdopodobniej posłużą Kraftowi za skromne uczczenie znakomitych rezultatów. Grafik skoczka narciarskiego w trakcie sezonu nie uwzględnia miejsca na dłuższe świętowanie. - W nocy wracamy do domu. Może na lotnisku albo w samolocie wspólnie napijemy się piwa na mój koszt. Następnie chwila relaksu i wyjazd do Willingen – zakończył Stefan Kraft.

Ze Stefanem Kraftem rozmawiał Tadeusz Mieczyński