Strona główna • Amerykańskie Skoki Narciarskie

Alan Alborn: "Chcę skakać fatalnie za każdym razem" - wywiad

Alan Alborn to obok Clinta Jonesa zdecydowanie najbardziej znany i utytułowany skoczek z USA. Po sezonie 2002/2003 zakończył karierę z powodu nawracającej kontuzji kolana. Jednak po roku przerwy - ku uciesze wszystkich swoich fanów - sympatyczny reprezentant Stanów Zjednoczonych postanowił powrócić do skoków, a na miejsce swego "comeback'u" wybrał Zakopane...

Skijumping.pl: Co sprawiło, iż zdecydowałeś się wrócić do skoków narciarskich?

Alan Alborn: To nie była dla mnie trudna decyzja. Miałem rok przerwy od skakania i w tym czasie zdałem sobie sprawę, jak bardzo brakuje mi skoków, treningów i ogólnie bycia sportowcem. Przestałem skakać ponieważ ból w kolanie był naprawdę dokuczliwy i musiałem dać nodze trochę odpocząć. Parę miesięcy okazało się nie być wystarczającym okresem czasu, więc dałem kolanu cały rok. Skutki były niesamowite - po problemach z kolanem nie ma obecnie śladu.

Skijumping.pl: Dlaczego wybrałeś właśnie Zakopane na swój comeback?

Alan Alborn: Cóż - pierwsze konkursy Letniego Grand Prix to było nieco za wcześnie na powrót. Mimo, iż byłem w niezłej formie to uznaliśmy że więcej pożytku przyniesie mi trening w Park City. Zdecydowałem się więc powrócić w drugiej części LGP, co wypadło akurat w Zakopanem. Bardzo podoba mi się to miasto. Spędziłem sporo czasu zwiedzając Zakopane, ludzie są mili i bardzo zabawni są ci uliczni artyści, a trener spróbował lokalnego jedzenia i bardzo mu smakowało. Nie zdawałem sobie sprawy że Zakopane jest takie duże. Po raz pierwszy byłem tu w 2003 roku i zapamiętałem to miejsce jako ciemne i zimne. Nie mieliśmy samochodu, żeby pojechać do centrum. Zastanawiam się nad kupnem tych specjalnych serków (oscypki) - sądzicie że dojadą w dobrym stanie do USA?

Skijumping.pl: Jak skacze ci się na zakopiańskiej skoczni?

Alan Alborn: Przyjechaliśmy tu już w poniedziałek, oddaliśmy po około 15 skoków i trenuje się mi naprawdę wspaniale, to świetny obiekt.

Skijumping.pl: Czy fakt, iż nowym trenerem USA został Corby Fisher wpłynął na twoją decyzję?

Alan Alborn: Nie za bardzo. Tak czy siak chciałęm powrócić do skakania - niezależnie od trenera. Aktualnie współpraca układa się nam świetnie.

Skijumping.pl: Masz jakieś konkretne cele na ten sezon?

Alan Alborn: Skaczę obecnie dosyć równo i nieźle. Nie mogę się doczekać, aby porównać się z najlepszymi skoczkami. Nie mam jednak wielkich oczekiwań na to lato, chcę tylko sobie poskakać.

Moim największym celem na zimę są równe skoki, niezależnie od tego jakie one by nie były. Jeśli skaczę fatalnie, to chcę skakać fatalnie za każdym razem. Ten sezon chciałbym spędzić podróżując po świecie i skacząc w PŚ, no i oczywiście wziąć udział w lotach i mistrzostwach świata.

Skijumping.pl: Dobrze skakałeś tego lata w krajowych zawodach w USA...

Alan Alborn: Tak, mieliśmy kilka lokalnych konkursów, głównie organizowanych dla najmłodszych skoczków. W USA jest sporo klubów, które rywalizują latem ze sobą.

Skijumping.pl: Czy twój powrót wpłynął pozytywnie na nastroje w ekipie USA?

Alan Alborn: Och - mam nadzieję! Myślę że Clint skacze obecne znacznie lepiej, poprawiło się jego podejście do skoków. Ma wreszcie z kim trenować no i ja mogę z nim trenować. W ubiegłym sezonie był taki samotny, będąc jedynym skoczkiem w kadrze A. Brakło mu przez to motywacji. W tym roku jesteśmy już razem, jest nowy trener - wszystko się zmieniło.

Skijumping.pl: Sądzisz, że skoki mogą w USA stać się popularnym sportem?

Alan Alborn: Może kiedyś, ale nie w najbliższej przyszłości. Aby ten sport stał się popularny, stacje telewizyjne w naszym kraju musiałyby zacząć pokazywać ten sport regularnie, tak jak czyni to np. Eurosport u was w Europie. Na razie nikt nie pokazuje skoków w USA, więc ludzie nie wiedzą co to takiego. Myślę, że Amerykanie naprawdę lubiliby ten sport, gdyby go rozumieli. Jeśli się ktoś zdecyduje transmitować ten sport w USA, wówczas najpierw trzebaby było dokładnie wyjaśnić widzom na czym on polega i ile pracy wymaga od skoczków osiągnięcie światowego poziomu. Stacja musiałaby również opowiedzieć o każdym skoczku, aby kibice ich poznali i mogli ich dopingować, tak jak to ma miejsce w footballu lub baseballu, gdze wszyscy znają zawodników.

Skijumping.pl: Czy można wyżyć w USA ze skoków?

Alan Alborn: Szczerze mówiąc to nie bardzo. Co prawda zazwyczaj otrzymjemy cały potrzebny sprzęt, jednak przez ostatnie lata było ciężej, ponieważ amerykańska gospodarka nie miała się tak dobrze jak wcześniej, a co za tym idzie większość sponsorów drużyny miała mniej pieniędzy.

Skijumping.pl: Macie dużo dzieci uprawiających skoki?

Alan Alborn: Tak - jest naprawdę sporo dzieciaków w USA uprawiających skoki. Powinien być tu jednak lepszy program ich szkolenia, aby wszystkie kluby pracowały wspólnie nad ich rozwojem. Nasze kluby nie są jeszcze tak dobrze zorganizowane. Juniorzy w USA są utalentowani, jednak wciąż przed nimi długa droga. Muszą się nauczyć ten talent wykorzystywać.

Skijumping.pl: Mimo wszystko sytuacja skoków w USA jest znacznie lepsza niż np. w Kanadzie...

Alan Alborn: Tak, ale Kanadyjczycy też radzą sobie teraz naprawdę nieźle. Mają kilku zdolnych juniorów, których szkoli polski trener.

Skijumping.pl: Jak wspominasz Igrzyska Olimpijskie w Salt Lake City?

Alan Alborn: Rozczarowaniem był dla mnie konkurs na dużej skoczni. Miało na to wpływ dużo czynników, zmienne warunki, wiatr. Jednak ogólnie było to miłe doświadczenie i czasem mam ochotę cofnąć się w czasie i powtórzyć to wszystko, może coś bym zrobił inaczej, jednak to niestety niemożliwe. Co do skoków drużynowych to nie mieliśmy zbyt wielkich oczekiwań, więc trudno mówić o zawodzie. Myślę że i tak osiągałem lepsze wyniki niż większość rodaków myślała, że tam osiągnę, co było trochę smutne. Jednak w USA nikt nie zna się na skokach, więc tak to jest. Nie wydaje mi się, aby IO w Salt Lake wpłynęły jakoś na popularność skoków w moim kraju. Może przez te kilka dni widzów w Stanach to nawet bawiło, jednak to był ostatni raz jak Amerykanie mogli je oglądać, więc kolejna okazja będzie pewnie dopiero podczas następnej Olimpiady w USA.

Skijumping.pl: Możesz trochę opowiedzieć o swojej karierze pilota?

Alan Alborn: Ostatnio latałem tego lata w Utah. Latam tylko dla zabawy. Nie mogę na razie pilotować samolotów pasażerskich, ale bardzo chciałbym zasiąść za sterami np. Boeinga. Nie wiem jednak czy uda mi się zrealizować to marzenie. Wymaga to bowiem wiele godzin treningu i nauki. Musiałbym zostać zatrudnionym przez którąś z dużych linii lotniczych. To byłoby naprawdę wielkie przeżycie, jeśli mógłbym chociaż raz pilotować taki samolot. Mimo tego strachu przed atakami terorystycznymi, uważam że latanie samolotem jest znacznie bezpieczniejsze od skoków. W skokach możesz zaliczyć upadek za każdym razem, a samoloty spadają naprawdę bardzo rzadko.

Skijumping.pl: A znasz już plany przygotowań kadry na jesień?

Alan Alborn: Prawdopodobnie w połowie października, wraz z juniorami, wrócimy do Europy i będziemy trenować przez dwa tygodnie w Innsbrucku, Oberstdorfie i może w Stams. Inne skocznie nie będą tak długo czynne, więc tylko tam możemy potrenowac.

Skijumping.pl: Dziękujemy bardzo za wywiad. Czy byłbyś tak miły i pozdrowił naszych czytelników?

Alan Alborn: O - jesteście ze Skijumping.pl? Uwielbiam tę stronę. Gdy spędzam zimę na Alasce jedyną szansą dla mnie na zobaczenie skoków są właśnie filmiki na Skijumping.pl!

Zobacz pozdrowienia Alana Alborna dla czytelników Skijumping.pl...»