Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Sportowy walczak - Doležal i Małysz komentują sukces Żyły

Po raz drugi w historii trzech polskich skoczków zapisało się na liście triumfatorów zawodów rangi Pucharu Świata w danym sezonie. W sobotę w Bad Mitterndorf do Kamila Stocha oraz Dawida Kubackiego dołączył Piotr Żyła. Poprzednia taka sytuacja miała miejsce w sezonie 2013/14, gdy oprócz Stocha brylowali też Krzysztof Biegun i Jan Ziobro. Wówczas trenerem Biało-Czerwonych był Łukasz Kruczek. Radości ze scenariusza sobotniej rywalizacji na Kulm nie kryli Adam Małysz, a także aktualny szkoleniowiec naszych rodaków, Michal Doležal.


- To niesamowite, jak Piotrek jest dziwny... Tego nie da się inaczej określić <śmiech>. W Willingen nie kwalifikuje się do rundy finałowej, a następnie przyjeżdża do Austrii i wygrywa. Chyba tylko on jest w stanie przejść taką metamorfozę, aby z dnia na dzień zmienić technikę i podejście do skoków. Jego sobotnie zachowanie zdecydowanie różniło się od tego, co widzieliśmy w Niemczech. Tam snuł się nieobecny, a dziś od rana się tym bawił. Przyjechał tutaj po to, aby latać. I latał. To nieobliczalny człowiek lotów. Niemniej, taki jest sport. Raz jesteś na szczycie, a raz cię nie ma. Po nieudanym konkursie trzeba maksymalnie się skoncentrować, aby w następnym pokazać, że jest się wartym zwycięstw w Pucharze Świata - uważa Adam Małysz, który w 2005 roku również triumfował na Kulm. 

- Piotr to jeden z nielicznych zawodników, który ma straszne wahania, jeśli chodzi o emocje. Potrafi być w świetnym nastroju, za chwilę być smutny, aby wkrótce wyprawiać coś innego. Mimo wszystko, to sportowiec potrafiący błyskawicznie się podnieść. Widzimy to po wpadce w Willingen i dzisiejszych lotach - kontynuuje czterokrotny zdobywca Kryształowej Kuli.

Sobotni triumf Żyły oznacza objęcie prowadzenia w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata w lotach, w ramach którego rozegrane zostaną jeszcze dwa konkursy. Niedzielny w Styrii oraz w marcowy w Vikersund, gdzie zamknie się bieżąca edycja Pucharu Świata. Czy zdaniem Małysza powinno się stawiać Żyłę w roli faworyta do zdobycia Małej Kryształowej Kuli oraz pretendenta do złota mistrzostw świata w lotach narciarskich, które na koniec zimy zorganizuje Planica? - Czy Piotrek ma teraz to w głowie? Ciężko mi powiedzieć, to bardzo indywidualna sprawa. Loty sprawiają Piotrkowi przyjemność, ale nigdy nie był główny faworytem. Dziś, po sukcesie, nim się stał.

- Po Willingen popracowaliśmy nad motywacją Piotra i jego podejściem do zawodów. Sam przemyślał sobie tę sytuację i znalazł dodatkowe bodźce. Pokazał nam to już w piątek podczas treningu. W sobotę od rana był optymistycznie nastawiony. W skokach 90% to głowa. Zawodnik musi być świadomy celu, z którym przystępuje do konkursu. Czemu nie udaje się to co tydzień? Gdybyśmy znali receptę, idealnie byłoby we wszystkich zawodach <śmiech>. Zmagają się z tym skoczkowie z wszystkich reprezentacji. Ważna jest komunikacja w zespole i codzienna praca - powiedział trener Doležal.

Czy sobotni wynik może być punktem zwrotnym w sezonie Piotra Żyły, który wskoczył do czołowej "10" Pucharu Świata? - Każdy dzień jest inny. Jestem pewien, że Piotr pójdzie do przodu. Paradoksalnie, wpadka w Willingen mogła bardzo mu pomóc. Wszystko przeanalizował, wyciągnął wnioski i tutaj udało się to wszystko poprawić. Co ciekawe, najlepszy skok oddał w serii treningowej (233,5 metra - przyp. red.). W zawodach wyglądało to nieco gorzej na progu, ale wykorzystał maksimum w locie. Cieszy wygrana, bo mamy wyniki na papierze, a do tego jesteśmy świadomi rezerwy. 

- Od sezonu letniego powtarzamy, że każdy z trójki Piotr Żyła, Dawid Kubacki i Kamil Stoch jest w stanie odnosić zwycięstwa. Wiemy to. Dziś udało się do tego grona dołączyć Piotrowi. To efekt codziennej pracy. Postaramy się utrzymać ten poziom, aby triumfów było jeszcze więcej. Potrzeba cierpliwości, kiedy brakuje niewiele. Piotr taki jest, już Stefan Horngacher nad tym pracował. Cierpliwość w skokach jest bardzo ważna, bo raz się uda, ale wielokrotnie nie. Główna impreza sezonu przyjdzie na jego końcu - kończy czeski szkoleniowiec.

Korespondencja z Bad Mitterndorf, Dominik Formela