Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Energiczne skoki Stocha i przełamanie Kubackiego

Dwóch polskich skoczków przekroczyło granicę 130. metra podczas sobotniego konkursu drużynowego na Holmenkollbakken w stolicy Norwegii. Mowa o liderach naszego zespołu, Kamilu Stochu i Dawidzie Kubackim, którzy szczególnie zadowoleni byli ze swoich finałowych prób w Oslo. Obaj żałowali jednak, że nie wystarczyło to naszej ekipie do wskoczenia na podium.


- Oddałem naprawdę dobre skoki, które sprawiły mi dużo przyjemności oraz radości. Czerpałem z nich dobrą energię - mówi Kamil Stoch, który w nieoficjalnym zestawieniu indywidualnym przegrał tylko z Johannem Andre Forfangiem.

- Oslo stanowi dla mnie wyzwanie w kontekście chęci oddawania tutaj normalnych skoków. Nie zamierzam nikomu, w tym sobie samemu, niczego udowadniać. Takie podejście jest bez sensu. W sobotę skupiłem się na swoich zadaniach i tego chcę trzymać się w następnych dniach. W tym sezonie czasami chciałem zrobić coś, co w danym momencie nie było możliwe. Na Holmenkollen w przeszłości bywało podobnie - kontynuuje triumfator Raw Air z sezonu 2017/18.

Jak Stoch ocenia wynik zespołu? - Trochę szkoda, bo podium było w naszym zasięgu. Przy tym poziomie, przy takiej liczbie długich skoków, różnice generowały najmniejsze błędy. Kto się ich wystrzegł, mógł cieszyć się z dobrych pozycji. 

Sobotni konkurs poprzedziła prezentacja wszystkich ekip, które dezynfekowały dłonie w nawiązaniu do rozwijającego się na świecie koronawirusa, który spowodował zamknięcie trybun podczas tegorocznej edycji festiwalu narciarskiego w stolicy Norwegii. Czy skoczkowie w ten sposób chcieli dać przykład, szczególnie młodym fanom? - To rodzice powinni dawać przykład dbania o higienę najmłodszym, a nie sportowcy. Niemniej, jeżeli ktoś na tym skorzysta, wówczas nie będę się śmiał. Zachęcam, bo od tego powinno się zacząć.

Nierówny w zmaganiach zespołowych był Dawid Kubacki, który w pierwszej rundzie uzyskał 124 metry, aby w finale poprawić się o 10,5 metra, przekraczając rozmiar Holmenkollbakken. - Druga próba była zdecydowanie lepsza. W tym przypadku próg oddał energię i od razu była rotacja i większa wysokość. Czułem, że odlecę dalej, a do tego wreszcie miałem lepsze warunki. Ten skok był o klasę lepszy. Szkoda, że dopiero w drugiej rundzie, jednak lepiej tak niż wcale.

Po występie Kubackiego nasz kraj wyszedł na prowadzenie, natomiast z podium zepchnął nas Peter Prevc, który przeskoczył poprzeczkę zawieszoną przez mistrza świata z Seefeld. - Czy była ona zawieszona aż tak wysoko? Koledzy z reprezentacji śmiali się, że to moja wina, bo powinienem skoczyć trzy metry dalej <śmiech>...

Czwarte miejsce daje powody do zadowolenia, względem szóstej lokaty w Lahti? - To lepszy wynik, a i do podium zabrakło niewiele. Niestety, niedosyt pozostanie, ponieważ strata do niego nie była duża. Przyjemnie byłoby tam stanąć, choćby na najniższym stopniu. Trzeba jednak wrócić do hotelu i popracować, aby w niedzielę było lepiej. 

Korespondencja z Oslo, Dominik Formela