Strona główna • Słoweńskie Skoki Narciarskie

Puchar Świata w lotach niespełnionym celem Zajca

Timi Zajc uchodzi za jednego z najbardziej utalentowanych skoczków młodego pokolenia. Choć przez część sezonu 2019/20 Słoweniec borykał się z ustabilizowaniem dyspozycji, w ostatnich tygodniach zimy włączył się do walki o najwyższe lokaty. Niestety, rozwój pandemii koronawirusa kazał puścić w zapomnienie perspektywę solidnej dawki adrenaliny na skoczniach do lotów. Zamiast tego Zajc skupił się na skrupulatnym podsumowaniu swoich występów oraz urozmaiceniu funkcjonowania w zupełnie nowych, jak dotąd nieznanych, warunkach.


Wszyscy, również przedstawiciele świata skoków narciarskich, są zmuszeni do zastosowania się do obostrzeń odgórnie narzuconych przez krajowe rządy. Przez wzgląd na niebagatelny wpływ koronawirusa na nasze codzienne życie każdy oddaje się czynnościom, które nie wymykają się poza granice bezpieczeństwa. Timi Zajc nie stanowi wyjątku, choć jego nastawienie wskazuje, że brakuje mu standardowych treningów z prawdziwego zdarzenia. – To wszystko jest trochę nudne. Chodzę na spacery, biegam, pomagam w domu. Nic poza tym. Dopóki pandemia się rozwija, nie powinniśmy się spotykać. Zgodnie z aktualnymi założeniami przygotowania mamy rozpocząć wraz z początkiem maja. Cóż, zobaczymy, jak to będzie wyglądać. Wydaje mi się, że przez dłuższą przerwę, będziemy bardziej zaangażowani w treningi – prognozuje reprezentant Słowenii na łamach siol.net.

W oczekiwaniu na powrót do stosunkowo normalnego stanu rzeczy Zajc stara się wygospodarować czas na zajęcia, które wprawiają go w dobry nastrój. Jak się okazuje, urodzony w 2000 roku skoczek jest sympatykiem motorsportu. W związku z pandemią swoją pasję postanowił przenieść do własnego zacisza domowego. - W ostatnich dniach sporo grałem w Formułę 1. Zainwestowałem pieniądze w kierownicę oraz fotel wyścigowy, aby uzyskać chociaż namiastkę symulatora jazdy – opowiada triumfator konkursu Pucharu Świata.

W przypadku Zajca wszelkiej maści ograniczenia stworzyły idealną atmosferę do kompleksowej analizy sezonu 2019/20. Minionej zimy młody Słoweniec pokazał kibicom dwa skrajne oblicza. Z jednej strony cztery razy zameldował się na podium zawodów najwyższej rangi, a z drugiej od zmagań w Klingenthal aż do rywalizacji w Titisee-Neustadt tylko cztery z dziesięciu startów zakończył w czołowej „30”. Co według reprezentanta SSK Ljubno BTC leżało u podstaw gorszych skoków w tym okresie? – Zdajemy sobie sprawę, że ten kryzys w ogóle nie powinien mieć miejsca. Przyczyniło się do tego powierzchowne podejście do kwestii sprzętu, poświęciliśmy temu zagadnieniu zbyt mało uwagi w ostatnich tygodniach przygotowań.

Timi Zajc na podium PŚ w sezonie 2019/20
Data Skocznia Kraj Wynik I skok II skok Nota
19.01.2020 Titisee-Neustadt (HS142) 3. miejsce 137.0 134.0 271.6
15.02.2020 Bad Mitterndorf (HS235) 2. miejsce 222.5 225.0 418.2
16.02.2020 Bad Mitterndorf (HS235) 3. miejsce 228.5 - 230.1
10.03.2020 Lillehammer (HS140) 3. miejsce 139.0 130.5 257.6

Aspekty natury technicznej zaczęły dawać się we znaki na kilka tygodni przed inauguracją Pucharu Świata w Wiśle. Sytuacja zrobiła się na tyle poważna, że za jedyną rozsądną modyfikację planu działania uznano wprowadzenia stosownych zmian. – Pod koniec lata zauważyłem, że z moimi skokami było coś nie w porządku. Na skoczni walczyłem sam ze sobą, popełniałem zbyt wiele błędów na progu. Czekaliśmy na rozwój sytuacji, ale w grę wchodziła tylko i wyłącznie wymiana sprzętu – zdradza olimpijczyk z Pjongczangu.

Problemy, z jakimi Zajc musiał się zmagać w pierwszej części sezonu, nie przeszkodziły mu w powrocie do ścisłej światowej czołówki w kolejnych tygodniach. Uczestnik mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym w 2019 roku wystrzegł się wpadek, a wśród jego regularnych nawyków nie zabrakło miejsca na zajmowanie wysoko punktowanych pozycji. Konkurs w Lillehammer, który okazał się zamykającym cały sezon, podopieczny trenera Gorazda Bertoncelja zakończył na najniższym stopniu podium. Nic więc dziwnego, że decyzja o odwołaniu pozostałych wydarzeń była dla Zajca źródłem dużych pokładów niedosytu. – Nie mogłem się doczekać Pucharu Świata w Vikersund i mistrzostw świata w Planicy. W ubiegłym roku nie wypadłem dobrze na norweskim mamucie. Tym razem chciałem pokazać się z lepszej strony. Czułem się mocny – przyznaje 20-letni skoczek.

Przekonanie Zajca o dobrej formie było na tyle silne, że dziś bez ogródek mówi o celach, jakie wyznaczył sobie na niedoszłą wizytę w gminie Modum. - W Vikerusnd szukałbym sposobu na zdobycie Małej Kryształowej Kuli. Z moich obserwacji wynikało, że próby Stefana Krafta nie stały już na poziomie, do którego zdążył przyzwyczaić w poprzednich miesiącach – twierdzi złoty medalista olimpijskiego festiwalu młodzieży Europu z 2017 roku.

Wszakże na rzucenie wyzwania najlepszym w swoim fachu przyjdzie Zajcowi poczekać co najmniej kilka miesięcy. Obecna sytuacja umożliwia wyciągnięcie wniosków z popełnionych błędów i obranie odpowiedniego kierunku w nadchodzącej przyszłości. Co zakłada strategia opracowana przez 14. zawodnika zakończonej kilka tygodniu temu kampanii? – Nie mogę sobie pozwolić na kryzys w środku zimy. W następnym sezonie muszę być silniejszy psychicznie, co pomoże mi uniknąć niepotrzebnych wahań. Muszę być stabilny od początku do końca sezonu – zakończył.