Strona główna • Słoweńskie Skoki Narciarskie

Jernej Damjan o powrocie na skocznię i nowych przepisach

Jernej Damjan, który w grudniu zeszłego roku doznał kontuzji prawego ramienia, wrócił niedawno do zajęć na skoczni. O swoich przygotowaniach do najbliższego sezonu, a także spostrzeżeniach na temat nowych przepisów, Słoweniec opowiedział w rozmowie z serwisem siol.net.


Zawodnik z Lublany po raz ostatni wystąpił na arenie międzynarodowej w październiku 2019 roku, gdy w finałowych zawodach Letniego Grand Prix w Klingenthal uplasował się na 43. pozycji. Po poddaniu się operacji i kilkumiesięcznej rehabilitacji, Damjan oddał w lipcu pierwsze skoki treningowe po kontuzji.

37-latek przyznał, że sama rehabilitacja nie przebiegała jednak tak szybko, jak sam tego oczekiwał. Z uwagi na epidemię koronawirusa długo nie mógł on skorzystać z zabiegów fizjoterapii. Ogrom indywidualnej pracy, wykonanej podczas rekonwalescencji oraz poluzowanie na terenie Słowenii obostrzeń związanych z pandemią - a co za tym idzie możliwość skorzystania z zabiegów rehabilitacyjnych - sprawiły jednak, że skoczek dość szybko wrócił do pełni sił.

- Na szczęście z moją ręką jest teraz wszystko w porządku. Czuję się trochę inaczej, ale to normalne. Przy takich rzeczach potrzeba trochę czasu, aby ponownie być w pełni formy. Cieszę się jednak, że poddałem się operacji. Jeśli nauczyłem się czegoś przez lata, to tego, że gdy nie jesteś w 100 procentach gotowy fizycznie, to nie masz czego szukać w sporcie na najwyższym poziomie. Możesz mieć szczęście i jedne zawody się udadzą, ale na dłuższą metę to nie działa - nie możesz skakać przez cały sezon na 100 procent - czytamy słowa Damjana na łamach serwisu siol.net.

Przedstawiciel klubu SSK SAM Ihan dodał także, że po pierwszych skokach oddanych po kontuzji czuje się dobrze na skoczni i wciąż ma energię do kontynuowania sportowej kariery oraz czerpania radości ze skoków.

Damjan, który znalazł się w kadrze Gorazda Bertoncelja na sezon 2020/21, nie wystąpił w konkursach Letniego Grand Prix, mających miejsce kilka dni temu w Wiśle. Zwycięzca letniego cyklu z 2014 roku podkreślił, że koncentruje się przede wszystkim na sezonie zimowym. Ponadto wciąż przyzwyczaja się on do nowych przepisów - przede wszystkim do zmian dotyczących kombinezonów oraz wkładek do butów.

Dwukrotny triumfator zawodów Pucharu Świata, który w 2019 roku zastąpił Andreasa Stjernena w roli przedstawiciela skoczków narciarskich w Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS), został zapytany również o to, jak ocenia zmiany przepisów, zachodzące w ostatnim czasie. Jego zdaniem rok 2020 - zdominowany przez pandemię koronawirusa - jest dosyć nieodpowiednią porą na wprowadzanie tak wielu nowości.

Jedną z kwestii, na którą zwrócił uwagę 37-latek, jest m.in. konieczność wprowadzenia zmian dotyczących tabel wskaźnika BMI. Damjan zaznaczył, że nie jest to optymalnie opracowane, a po dokładnej analizie można stwierdzić, iż długość nart wciąż zależy od wagi danego zawodnika.

- Dlatego wciąż lepiej jest być lżejszym i mieć krótsze narty, niż być cięższym i mieć dłuższe narty. Trzeba zaostrzyć te przepisy, ponieważ w skokach nadal występują bulimia, anoreksja i inne choroby. Otrzymałem też wskazówki z innych krajów, że tak się dzieje i że powinniśmy coś zrobić, bo chłopaki są za szczupli. FIS przedstawił statystyki pokazujące, że ostatnie dwa sezony były najbardziej „suche” od 10 lat. Kiedy zwróciłem im na to uwagę, odpowiedzieli, że nie mają jeszcze wystarczających danych. Nie wiem, jakie działania chcą jeszcze podjąć. Sam należę do „grubych”, ale nie do końca jestem gruby. Trzeba coś tu zrobić, coś zmienić. Wtedy chłopcy częściej zastanawialiby się, czy naprawdę warto być szczuplejszym. Jeśli o mnie chodzi, zmiana zasad nie powinna być wielkim problemem - tłumaczy Słoweniec.

Skoczek z Lublany podkreślił także, że z pozytywnymi reakcjami spotkały się m.in. uwagi dotyczące poprawy kwestii logistycznych przy okazji noworocznych zmagań w Garmisch-Partenkirchen, o których głośno było ubiegłej zimy. Oprócz tego wskazał on na trzy możliwe scenariusze, według których może zostać rozegrany najbliższy sezon. Plan A ma przewidywać organizację zawodów w standardowej formie, plan B mówi o przeprowadzeniu zmagań bez udziału publiczności, natomiast według planu C sposób organizacji konkursów miałby być dostosowany do sytuacji.

Reprezentant Słowenii pozytywnie odniósł się również do protokołu określającego procedury związane ze środkami bezpieczeństwa oraz testami na obecność wirusa SARS-CoV-2 przed zawodami. Zgodnie z tymi zasadami każda osoba, u której wynik testu na COVID-19 okaże się pozytywny, zostanie poddana kwarantannie. Według Damjana, na jeszcze więcej szczegółów związanych z tymi kwestiami należy poczekać do 9 września.

Zobacz też: FIS chce wprowadzić obowiązkowe testy na COVID-19

Podopieczny Gorazda Bertoncelja zwrócił też uwagę na pytania o to, co zrobić w sytuacji, gdyby doszło do potencjalnego fałszowania wyników testów na obecność koronawirusa. Najbardziej doświadczony zawodnik w słoweńskiej kadrze sugeruje w takim przypadku wprowadzenie - podobnie jak ma to miejsce np. podczas kontroli antydopingowych - testu A i testu B. Zaznaczył on jednak, że mówi tylko o skrajnościach, jakie są brane pod uwagę.

37-latek przyznał również, że najbardziej zależy mu na tym, aby nadchodząca zima przebiegła bez comiesięcznych kwarantann. Liczy on też na spokojny sezon - nawet jeśli nie będzie startował we wszystkich konkursach - i chce zachować odczucia, które towarzyszyły mu podczas skoków oddawanych w ciągu ostatniego miesiąca.