Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Aleksander Zniszczoł: Nie myślę o kwotach startowych

- Moim celem jest uzyskanie powtarzalności w skokach, aby były na stałym poziomie. Na takiej bazie można budować dalszą drogę - mówi nam Aleksander Zniszczoł, który w piątek zajął 4. miejsce w konkursie rangi Letniego Pucharu Kontynentalnego w Wiśle. 26-latek w sobotę stanie przed szansą wywalczenia dla naszej reprezentacji siódmego miejsca startowego na przedświąteczny okres Pucharu Świata 2020/21. 


- Jest niedosyt, ponieważ niewiele zabrakło do podium, ale był to pozytywny dzień. Drugi skok konkursowy był nieco gorszy na progu, choć lepszy w powietrzu. Stale pracuję nad fazą lotu i utrwalam to, co dzieje się podczas wybicia - tłumaczy 26-latek, który w trakcie piątkowych zawodów uzyskał 131 oraz 129,5 metra.

Od niedzieli do środy polscy skoczkowie trenowali w Garmisch-Partenkirchen, skąd udali się do Beskidu Śląskiego. - Wkradło się pewne zmęczenie, ponieważ za nami kilka dni skakania i długa podróż. Na szczęście był dzień na regenerację, więc wszystko przebiegło bardzo dobrze. Nie ma mowy o wyczerpaniu - podkreśla zawodnik.

W Wiśle trwa walka o dodatkowe miejsce startowe na przedświąteczny okres Pucharu Świata 2020/21. Na półmetku zmagań na uprzywilejowanej pozycji są Niemcy, Norwegowie i Słoweńcy, których przedstawiciele stanęli na podium. - Nie myślę o kwotach startowych. Moim celem jest uzyskanie powtarzalności w skokach, aby były na stałym poziomie. Na takiej bazie można budować dalszą drogę - kontynuuje Zniszczoł, który w sobotę stanie przed kolejną szansą na poprawienie pucharowego dorobku.

- Względem Letniego Grand Prix w Wiśle wszystko poszło do przodu. Forma jest na podobnym poziomie, bo takie skoki oddawałem już wcześniej, ale podczas sierpniowej rywalizacji wpadłem w mały dołek. Sport to sinusoida. Trzeba się z tym pogodzić, ale walczyć i pracować z zaciśniętymi zębami. Miałem kilka barier mentalnych, natomiast pracuję nad tym i widać efekty - uważa skoczek, który tego lata nie punktował w zawodach najwyższej rangi.

Korespondencja z Wisły, Dominik Formela