Strona główna • Słowackie Skoki Narciarskie

A Martin skacze mimo wszystko

Martin Mesik tworzy jednoosobową reprezentację Słowacji na zawody Pucharu Świata. Bardzo często możemy go oglądać także i na konkursach w Polsce. To lato było dla niego wyjątkowo pracowite: od Pucharu TZN, przez Letni Puchar Kontynentalny, Letnie Grand Prix, aż po niedawne Mistrzostwa Polski.

Martin może być bardzo zadowolony szczególnie z końcówki sezonu: w japońskiej Hakubie zajął kolejno 17. i 20. miejsce. Oprócz japońskich konkursów, Słowak punktował jeszcze w Courchevel, gdzie zajął 30. pozycję. W Zakopanem i Predazzo nie udało mu się zmieścić do czołowej "30", choć w przypadku tego pierwszego konkursu brakło mu naprawdę niewiele: Martin uplasował się na 31. pozycji.

W klasyfikacji generalnej zajął 34. miejsce, ex aequo z Jernejem Damjanem, Simonem Ammannem i Johanem Erikssonem, wyprzedził wszystkich naszych, punktujących reprezentantów, poza Adamem Małyszem.

Niedawne Letnie Mistrzostwa Polski również były dla Słowaka udane, dwukrotnie znalazł się w czołówce obu konkursów (4. miejsce na Wielkiej Krokwi i 5. na Średniej). Potwierdziły one jego słowa, że jest w stabilnej, dobrej formie.

Co o tym myśli trener Peter Schlank?

-"Martin jest w bardzo dobrej formie, potwierdziły to już konkursy w Hakubie, gdzie mieścił się w pierwszej "20" najlepszych zawodników. Na Mistrzostwach Polski, w tak silnie obsadzonych konkursach (oprócz Polaków startowali także m.in. Norwegowie - przyp. red.) zajął bardzo dobre, czwarte i piąte miejsce. Cieszy to tym bardziej, że sytuacja skoków na Słowacji jest bardzo trudna."

Niestety, czołowy skoczek słowacki nie może liczyć na żadną pomoc ze strony swojego związku. Jak zatem udaje mu się przygotować i to zupełnie nieźle (porównując do występów niektórych naszych reprezentantów, mających bez porównania lepsze warunki do treningu) do sezonu?

-"Martina sponsoruje, działająca w sferze zdrowotnej, austriacka firma Medivit. To właśnie ona podarowała nam trzyletni samochód, abyśmy mieli czym jeździć na zawody. Pomaga także klub Vimar Bańska Bystrzyca. Różnice jednak są. Przeciętny skoczek startujący w Pucharze Świata ma w ciągu sezonu do dyspozycji 6, 7 kombinezonów, natomiast Martin ma tylko 3."

Podziw wzbudza postawa trenera reprezentacji, który za swoją pracę również nie otrzymuje od związku wynagrodzenia, a na jego głowie spoczywają nie tylko typowo trenerskie obowiązki. Sam musi zadbać o sprzęt, wyjazdy i tym podobne sprawy.

Życzymy Martinowi Mesikowi i trenerowi Schlankowi, by nadchodząca zima była jeszcze bardziej udana, niż minione lato, a osiągnięcia słowackiej reprezentacji znalazły wreszcie uznanie w oczach działaczy Związku Narciarskiego.