Strona główna • Niemieckie Skoki Narciarskie

Markus Eisenbichler: Brak kibiców nie będzie dla mnie problemem, cenię sobie ciszę i spokój

Markus Eisenbichler wyciągnął wnioski z poprzedniego nieudanego sezonu i z czystą głową może przystąpić do nowego rozdania. Próbkę swoich obecnych możliwości dał podczas mistrzostw Niemiec, które wygrał w świetnym stylu. Są przesłanki ku temu, by sądzić, że to on może być liderem ekipy dowodzonej przez Stefana Horngachera.

- Jestem bardziej spokojny niż przed rokiem o tej porze - wyjaśnia 29-letni reprezentant klubu TSV Siegsdorf. - Czas przed poprzednim sezonem był dla mnie udany, chciałem wtedy jednak za bardzo pokazać, co potrafię i przesadziłem. Po poprzednim sezonie musiałem długo trenować w domu ze względu na pandemię, przez co miałem więcej czasu na przemyślenia. Skupiłem się na rodzinie, zdałem sobie sprawę, że nie tylko sport liczy się w życiu. 


Sport, a zwłaszcza skoki, to dziedzina życia, w której trzeba być przygotowanym na to, że po wzlotach mogą nastąpić upadki. Trudnych momentów w karierze Eisenbichlera nie brakowało, a w skokach narciarskich, gdzie o wynikach decydować mogą najdrobniejsze detale, często trudno o właściwą diagnozę problemu.- Skoki narciarskie są w największym stopniu kwestią głowy - uważa aktualny mistrz Niemiec. - Jeżeli w domu coś nie idzie po mojej myśli, ma to swoje odbicie w psychice i nie mogę się skoncentrować na sporcie. To wszystko jest bardzo złożone, często sam nie rozumiem tej dyscypliny. Raz czy dwa razy rozważałem już możliwość zakończenia kariery. W 2012 roku po ciężkim upadku w Oberstdorfie, kiedy doznałem złamania kręgu, pomyślałem sobie, że chyba nie warto tak bardzo narażać swojego zdrowia. Wiele nauczyłem się jednak od Severina Freunda, którego problemy też nie omijały, a który wszystko co zdobył, osiągnął poprzez ciężką pracę. Jestem wdzięczny, że mam okazję z nim trenować. Jest dla mnie wzorem do naśladowania. 

Czy podopieczny Stefana Horngachera obawia się o bezpieczeństwo w nowym sezonie Pucharu Świata?

- Organizatorzy Pucharu Świata wprowadzili dobrą koncepcję dotyczącą ochrony przed koronawirusem. Podczas tej pandemii da się rywalizować, a pokazały to zawody Letniego Grand Prix i Mistrzostwa Niemiec. Z tego co wiem podczas letnich imprez w skokach nikt się nie zaraził. Dla nas izolowanie się nie jest zresztą niczym nowym. Kto się rozchorował, nie mógł startować. Zawsze trzeba było ściśle stosować środki higieny.

Specyfika nowego sezonu, a przynajmniej jego początku, polegać będzie na tym, że zawody zostaną rozegrane bez udziału kibiców. Ten fakt nie tyle nie martwi Eisenbichlera, co wręcz może wpłynąć na niego korzystnie:- Jestem kimś, kto ceni sobie ciszę i spokój. Myślę, że fakt, iż trybuny będą puste, nie będzie dla mnie czymś niekorzystnym. Wielu sportowców lub hałas i zgiełk, ja niekoniecznie tego potrzebuje. 

Poprzedni sezon Pucharu Świata Eisenbichler zakończył na 23 pozycji w klasyfikacji generalnej i był to jego najsłabszy wynik w tym cyklu od sezonu 2015/16. Tylko dwa razy zmieścił się w czołowej dziesiątce któregoś z konkursów. Na koniec sezonu w Lillehammer, zajmując drugie miejsce, jedyny raz w ciągu całej zimy wskoczył na podium.