Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Dawid Kubacki skakał z urazem pleców. "Trzy godziny u fizjoterapeuty"

- Przed obiadem poszedłem się porozciągać i łupnęło mi w plecach. Spędziłem trzy godziny u fizjoterapeuty, żeby w ogóle wstać. Do 13:30 mój start był niepewny. Stwierdzono zwichnięcie stawu żebrowo-kręgowego - zdradza Dawid Kubacki, który rywalizację w sezonie 2020/21 rozpoczął od 11. miejsca na obiekcie im. Adama Małysza w Wiśle-Malince.


- Po drugim skoku byłem trochę zły, bo nie trafiłem z warunkami. Byłem nieco zawiedziony, bo wykonałem swoją robotę na progu i było dobrze. Później zabrakło szczęścia, co spowodowało niesmak. Zdziwiłem się, kiedy po 116 metrach zobaczyłem 4. miejsce, więc nie spadłem za bardzo. Skoczyłem tuż za czołową "10", ale były dobre skoki. Wszyscy widzieliśmy niedzielne warunki, więc jest w porządku - uważa Kubacki.

- Na treningu pewnie bym nie doleciał nawet do 110. metra przy takim najeździe i warunkach, ale był konkurs, emocje i energia. Prawie 120 metrów to dobry wynik w takich okolicznościach. Jest nieźle

- W takich zawodach trzeba mieć szczęście i poprze je umiejętnościami. Samo z siebie nie odleci przy tak niskiej belce. Jak się trafi, wówczas leci się na dół. Ja dziś nie trafiłem, ale na wiatr nie mamy zbyt dużego wpływu. Swoje zadania wykonałem dobrze i do kolejnych konkursów podejdę na spokojnie - nie ukrywa mistrz świata z Seefeld.

- Pierwszego dnia trudno było mi się rozpędzić, a w konkursie drużynowym pojawiły się niezłe skoki, które dały nam podium, co dodało sporo pewności siebie na niedzielę - opowiada triumfator 68. Turnieju Czterech Skoczni.

- "Grzybiarze" za płotem? Dziwi mnie tak długi sezon, ale słyszałem ich. Niezłe okazy musiały się znajdywać <śmiech>... Miło z jednej strony, że chcieli zaryzykować i przyjść poszukać "grzybów" - żartuje Kubacki. 

- Podczas podróży do Ruki na pewno sobie poleżę, bo bolą mnie plecy. Przed obiadem poszedłem się porozciągać i łupnęło mi w plecach. Spędziłem trzy godziny u fizjoterapeuty, żeby w ogóle wstać. Do 13:30 mój start był niepewny. Stwierdzono zwichnięcie stawu żebrowo-kręgowego. Wszystko udało się poukładać i ból nie jest duży. Oby od poniedziałku wszystko było dobrze - dodaje drużynowy mistrz świata z 2017 roku.

Korespondencja z Wisły, Dominik Formela