Strona główna • Niemieckie Skoki Narciarskie

Niemców problemy na skoczni i poza nią

Pamiętny dzień 6 stycznia 2002 roku. Całe Niemcy skandowały: Hanni, Hanni! Prawie 15 milionów fanów świętowało jego wielki sukces w Bischofshofen i w całym Turnieju Czterech Skoczni. Miesiąc później przyszedł czas na Drużynowy Złoty Medal Olimpijski. Niemcy stały się wielkim Adlerland. Wspaniałe chwile dziś są już tylko przeszłością.

Rzeczywistość przed rozpoczynającym się sezonem wygląda szaro. Strach przed porażką jest coraz większy. Ostatnie Mistrzostwa Świata w 2003 roku pokazały słabość drużyny niemieckiej, a na zaledwie 6 tygodni przed zawodami w Kuusamo zwolniono trenera, Wolfganga Steierta.

Jens Weissflog, czterokrotny zwycięzca Turnieju, widzi przyszłość kadry niemieckiej w czarnych barwach. Martwię się, że w skokach zdarzy sie podobnie jak w tenisie. W drużynie brakuje zawodnika, który byłby zdolny konkurować z najlepszymi. Forma Martina Schmitta nie zwyżkuje. Potencjał Martina nie został jeszcze wyczerpany. Od 3 lat czekam na jego powrót do czołówki- mówi Weissflog. Nie widać jednak, aby sytuacja mogła się radykalnie zmienić. Zdaniem Jensa Weissfloga Uhrmann, Mechler oraz Spaeth mają ograniczone możliwości. Nie należą do tej samej klasy co Małysz czy Hannawald. W dniu zawodów musi im wszystko pasować.

Winę upatruje się w szkoleniu juniorów. Nie ma na to odpowiednich funduszy i właściwego programu treningów. Horst Mross, naukowiec, stwierdza nawet, że Niemcy się uwstecznili. Słabe wyniki na skoczni mają swoje skutki poza areną rywalizacji.

Browar Hasseroeder nie przedłużył kontraktów z Michaelem Uhrmannem i Stephanem Hocke.W konsekwcnji będą oni mieć kaski bez logo sponsora. Ze współpracy wycofała się także firma Gericom. W ostatniej chwili udało się pozyskać Firmę Bukmacherską Bet and Win, której nazwa widnieć będzie na nartach Schmitta.

Niemieckie orły muszą pokonać wszystkie trudności, aby realnie myśleć o wygraniu Mistrzostw Świata na własnym obiekcie. W przeciwnym razie ich przyszłość może mieć przykre odcienie szarości.

Podziękowania kierujemy do Czesia z Bochum, który przesłał nam artykuł w wersji oryginalnej