Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Detal kluczem do sukcesu Kubackiego. "Lądowanie mogło być lepsze"

- Po Oberstdorfie rozmawiałem z trenerem. Mała sugestia poskutkowała tym, że w Garmisch-Partenkirchen skoki wyglądały zupełnie inaczej, czyli bardzo dobrze. Rekordowy skok? Do czegoś bym się przyczepił, choćby do lądowania, które mogło być troszeczkę lepsze - mówi Dawid Kubacki, zwycięzca noworocznych zawodów na Große Olympiaschanze. 30-latek w rundzie finałowej ustanowił oficjalny rekord skoczni, lądując na 144. metrze.


Czy w oddaniu tak długiego skoku pomógł sprzyjający wiatr? - Nie sprawdzałem punktów w protokole z wynikami zawodów, ale na pewno musiał być. W trakcie jednej z sylwestrowych serii treningowych, kiedy poszybowałem równie daleko, też miałem lepsze warunki. Bez delikatnego wsparcia ze strony wiatru trudno odlatywać na takie odległości - wyjaśnia Kubacki.

30-latek ustanowił oficjalny rekord Große Olympiaschanze dokładnie dwadzieścia lat po rekordowym skoku Adama Małysza w Garmisch-Partenkirchen, który wówczas uzyskał 129,5 metra. Czy Kubacki zalicza noworoczną próbę do jednej z najlepszych w karierze? - Czułem, że był to bardzo dobry skok. Poszło z nogi, dobrze technicznie, a do tego z fajną energią z progu. Czy był to najlepszy skok w karierze? Na pewno jeden z lepszych. Mam dobrą pamięć, ale krótką. Niech porównują to eksperci, ja jestem tylko od brudnej roboty - odpowiada mistrz świata z Seefeld.

Kubacki przełamuje funkcjonujący niegdyś mit o słabszej formie skoczków po narodzinach dziecka. - Wszystko zależy od nastawienia. To nowy etap w moim życiu, wiąże się z nim więcej obowiązków, ale towarzyszy temu ogrom radości. Pozytywne emocje, jeśli potrafi się je wykorzystać i przełożyć na skocznię, na pewno nie przeszkadzają - podsumowuje reprezentant Polski.

Korespondencja z Garmisch-Partenkirchen, Dominik Formela