Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Stoch zadowolony z piątku na Wielkiej Krokwi. "Weekend zaczynam z wyższego poziomu"

Stabilizacja na wysokim poziomie – to cel, który małymi krokami zaczyna realizować w Zakopanem Kamil Stoch. Trzykrotny mistrz olimpijski zajął dziś w kwalifikacjach 6. lokatę po skoku zakończonym na 131 metrze. Po piątkowych próbach przyznał, jakie elementy muszą ulec poprawie. Zdradził również, w jaki sposób świętował Tłusty Czwartek.


- Ja wcisnąłem trzy pączki. Który najsmaczniejszy? Każdy – najlepszy ten nowo zaczęty!

Jak wyglądała sytuacja z trzema dziś oddanymi skokami?

- Tak naprawdę nie jestem w stanie stwierdzić, który z nich był najlepszy. W każdym z czymś się zmagałem. Jedno jest pozytywne – początkowa faza pozycji najazdowej jest ustabilizowana. Tam czuję się znacznie lepiej, pewniej. 

Jakie błędy wkradły się dziś w próby skoczka z Zębu?

- Miałem problem z brakiem oporu powietrza pod nartami. Cały czas czułem, że narty nieco opadają. Nie mogłem „zawiesić się” nad nimi. To wynika z technicznego błędu. Nawet, gdy wiatr zawiewa z tyłu, czuję czasem, że te narty pracują w jakiś sposób. Dziś tego nie odczuwałem. Muszę skonfrontować własne odczucia z wizją trenera.

- Weekend zaczynam z wyższego poziomu niż w Klingenthal czy Willingen. Odległości mówią same za siebie. Czuję, że nie jestem daleki od optymalnej formy. Jest pewien mały detal, wokół którego krążę. Albo się zaczepię, albo gdzieś znowu mi umyka. Wiem, że to będzie pracowity weekend, ale mam nadzieję, że z happy endem.

- Czy ewentualnych rezerw należy doszukiwać się w pozycji najazdowej? Raczej nie. Wiadomo, że nad nią będę pracował do końca swojej kariery. To jest element, z którym zmagam się cały czas. Z drugiej strony, tak, jak mówię – czuję się tu znacznie pewniej, niż to było jeszcze tydzień temu. Jestem gotowy na wyzwania.

Korespondencja z Zakopanego, Dominik Formela i Piotr Bąk