Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Trener Doležal ocenia występ Polaków. "Chcieliśmy więcej”

Niedzielny konkurs w Zakopanem nie poszedł po myśli reprezentantów Polski. Najlepszy z nich, Dawid Kubacki, zajął 6. pozycję. Oprócz niego, do finałowej serii awansowali tylko Klemens Murańka i Kamil Stoch. Szkoleniowiec Biało-Czerwonych, Michal Doležal, wyjaśnił, jakie błędy popełnili jego podopieczni w dzisiejszych zmaganiach na Wielkiej Krokwi.


- Na dzisiejszą słabszą dyspozycję moich podopiecznych nie miały wpływu warunki. Dawid zajął 6. miejsce, tam jest jeszcze rezerwa i on jest tego świadomy. Jak wiadomo, Andrzej został zdyskwalifikowany. Jeśli chodzi o Klemensa, szkoda drugiego skoku, w którym narta nieco „została” pod ciałem. Ta próba była w miarę w porządku. Kamil i Piotr są teraz niestabilni, szczerze mówiąc. Cały czas walczą z pozycją najazdową. Od tego wszystko zależy. Chcielibyśmy, by to było bardziej ustabilizowane. Wiemy, że czasem wystarczy zmienić pozycję o centymetr, by coś ruszyło. Wówczas skoki wyglądają inaczej.

- Mam nadzieję, że uda nam się wyeliminować te błędy do mistrzostw świata. Ci doświadczeni zawodnicy potrafią je skorygować po oddaniu jednego, dwóch skoków. Na samych mistrzostwach czeka nas dużo skoków treningowych. Przed kwalifikacjami będzie ich aż osiem. Potrzebują stabilizacji.

- Dyskwalifikacja Andrzeja Stękały związana była z nieodpowiednią długość nart, za czym kryła się zbyt niska waga. Jest to błąd zawodnika. Wszyscy wiedzą doskonale, że powinni tego pilnować do samego końca. Mówił, że rano wszystko było w porządku. Ostatecznie wyszedł kilogram niżej. To dużo w skali dnia. Trzeba się nad tym zastanowić, przedyskutować. Żałowałem tej dyskwalifikacji, ale cóż możemy zrobić. Należy uczyć się na błędach, wyciągnąć wnioski z tej sytuacji.

- Planowo w Rasnovie mamy wystartować w najmocniejszym składzie. Zawodnicy muszą utrzymać rytm zawodów. Fizycznie są bardzo dobrze przygotowani, ale trzeba też przedyskutować pewne kwestie. Słyszałem, że Kamil chce się zastanowić nad wyjazdem.

- Chcieliśmy więcej. Zawsze trudno rozmawia się o takich konkursach. Nie trzeba jednak panikować. Wiemy, co mamy robić. To jest najważniejsze i tego się będziemy trzymać. Jest zbyt wcześnie na to, by wysnuwać wnioski. Na drugi dzień zawsze trochę lepiej się myśli i analizuje.

- Traktujemy skocznię w Zakopanem jak nasz dom. Niestety, tym razem bez kibiców, ale nie mamy na to wpływu. Znamy ją dobrze. Tak jak mówię, powinno być lepiej.

- Na mistrzostwa świata na pewno pojedzie sześciu zawodników. Na normalnym obiekcie możemy wystawić piątkę, zawsze warto mieć jednego w rezerwie.

Korespondencja z Zakopanego, Dominik Formela i Piotr Bąk