Strona główna • Puchar Świata

Wietrznie czy słonecznie - prognozy dla Trondheim, kadra ma się lepiej

Adam Małysz wraz kolegami i trenerami jest już w norweskim Trondheim. Polacy, korzystając ze sprzyjających warunków atmosferycznych, rozpoczęli czterogodzinny trening na skoczni Granaasen (HS131). Więcej skoków oddanych na zaśnieżonym, dużym obiekcie powinno pomóc naszej ekipie w osiągnięciu odpowiedniej formy. Już pierwsze próby potwierdziły lepszą dyspozycję podopiecznych Heinza Kuttina. Tymczasem prognozy pogody na ten weekend są dwie: jedna bardzo dobra, a druga bardzo zła.

Synoptycy - optymiści zapowiadają bezchmurne niebo, lekki mrozik, słaby wiaterek. Warunki idealne do rozgrywania konkursów. Druga prognoza jest znacznie bardziej pesymistyczna: ciśnienie będzie niskie, wiatr z kierunku południowo-zachodniego, o średniej prędkości, w porywach silny (ok. 4 m/s w piątek, ok. 5 m/s w sobotę i ok. 7 m/s w niedzielę), opady deszczu lub deszczu ze śniegiem. Synoptycy przewidują iż temperaturę bedzie się wahać od 0 do +6 stopni Celsjusza. W takich warunkach zawodów przeprowadzić się raczej nie da.

Co to oznaczałoby dla polskiej ekipy, a szczególnie dla Adama Małysza? Chyba tylko jedno: dodatkowy czas na trening i na dogonienie czołówki bez straty punktów.

Mistrz świata z Predazzo lubi jednak Trondheim, skocznię, na której kiedyś znakomicie skakał:

- "Pamiętam jak zajmowałem tam po pierwszym skoku bodaj 15. miejsce, skoczyłem tylko 102 metry, gdyż dostałem wiatr z tyłu w końcówce lotu. Wszyscy chwilę przede mną i chwilę po mnie, skakali wtedy po 80 m, ja jakoś wyciągnąłem ponad sto. W drugim skoku jak mi powiało pod narty, to uzyskałem tam prawie 140 metrów (dokł. 138,5), rekord skoczni. Wspomnienia mam więc miłe."

Na inauguracji sezonu 2004/2005 w Kuusamo, Adam Małysz nie błyszczał jednak na skoczni. Jak sam stwierdził, odbijał się po prostu za wcześnie, stąd kłopoty z osiągnięciem dobrych odległości.

"Prawie wszystkie skoki zaczynam od zbyt wczesnego odbicia. - samokrytycznie stwierdził nasz najlepszy skoczek i dodał: "Skocznie w Skandynawii są specyficzne, różnią się od siebie. Na każdej jest inny śnieg, każda ma inny rozbieg. W Trondheim zazwyczaj wszyscy mieli problemy ze zbyt późnym odbiciem. Mam nadzieję, że może ja tam w końcu trafię w próg, skoro wszyscy się za późno odbijają! "

Tymczasem z Norwegii napływają dobre wieści: dziś nasza reprezentacja, korzystając ze znakomitej pogody, trenowała intensywnie na Granaasen. Zawodnicy wykonali po 9 prób. Adam Małysz ze skoku na skok osiagał coraz dalsze odległości, a w ostatnim poleciał nawet na 128 metr. Dobrą formę prezentował Mateusz Rutkowski i Tomasz Pochwała.

Lider naszego teamu tak skomentował dzisiejszy trening na Granaasen:

"Nie ma się co wygłupiać i spieszyć z naprawianiem tego, co jest nie w porządku. Trzeba spokojnego treningu, a wtedy wszystko będzie dobrze"

Życzymy naszemu mistrzowi, aby w Trondheim odbijał się w sam raz: ani za wcześnie, ani za późno, wówczas stary rekord skoczni będzie znów zagrożony!