Strona główna • Mistrzostwa Świata

Oni nie powtórzą sukcesu z Seefeld. Najwięksi nieobecni MŚ 2021

Już we wtorek rozpoczną się tegoroczne mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym. W Oberstdorfie zabraknie ośmiorga sportowców, którzy przed dwoma laty zdobyli medale na skoczniach narciarskich podczas światowego czempionatu w Tyrolu. Przyjrzyjmy się nieobecnym oraz powodom ich absencji.


Killian Peier (Szwajcaria - indywidualny brąz na dużej skoczni):

Szwajcar, który prowadził na półmetku indywidualnych zmagań na Bergisel w Innsbrucku, podczas jesiennych mistrzostw kraju oznał poważnej kontuzji kolana. Brązowy medalista MŚ 2019 zerwał więzadła krzyżowe w prawym kolanie i w tej chwili przechodzi rehabilitację przed powrotem na skocznię.

- Killian był oczywistym liderem, który ciągnął zespół. Od razu było wiadomo, co się wydarzyło. Płakał, ponieważ po dosłownie dwóch sekundach zdał sobie sprawę, że cała praca poszła na marne. Mieliśmy dużo wewnętrznych sprawdzianów, Killian zawsze był najlepszy. To nie była zacięta rywalizacja, przeważnie był lepszy o 20-30 punktów. Był w szczytowej formie - mówił w grudniu Gregor Deschwanden w rozmowie ze Skijumping.pl, aktualny lider Helwetów.

Peier tuż przed Bożym Narodzeniem przybył do Engelbergu, gdzie z perspektywa widza obserwował pucharowe zmagania na Gross-Titlis-Schanze.

Stephan Leyhe (Niemcy - drużynowe złoto na dużej skoczni):

Dramatycznego finału przedwcześnie zakończonego sezonu 2019/20 doświadczył Stephan Leyhe. Drużynowy mistrz świata sprzed dwóch lat w przededniu przerwania poprzedniej edycji Pucharu Świata upadł podczas prologu w Trondheim. Diagnoza lekarzy mówiła o zerwanych więzadłach krzyżowych i uszkodzonej łąkotce w lewym kolanie.

Trenerzy niemieckiego skoczka, w porozumieniu z kadrowymi lekarzami, podjęli decyzję o wycofaniu 29-latka ze startów w trakcie bieżącego sezonu, aby w pełni sił podejść do okresu przygotowawczego w sezonie olimpijskim. Leyhe - wyjąwszy skakanie na nartach - wykonuje już większość ćwiczeń, a w lutym wykonał zapoznawcze próby na mini-skoczni usypanej na zeskoku średniego obiektu w Hinterzarten.

- Czuję się dobrze, ale moje serce w pewnym sensie krwawi. Jestem na skoczni, ale nie mogę rywalizować - mówił przed kamerą Skijumping.pl w trakcie styczniowych zawodów w Titisee-Neustadt, na których pojawił się jako gość. - Droga do powrotu jest długa, ale dzień po dniu kroczę naprzód. Odpuszczenie sezonu było trudną, ale słuszną decyzją. Potrzebuję czasu - uzupełniał.

Richard Freitag (Niemcy - drużynowe złoto na dużej skoczni):

Kolejnym z niemieckich skoczków, którzy w ostatnim sezonie pracy Wernera Schustera z tamtejszą reprezentacją sięgnęli po złoty medal w konkursie drużynowym, jest Richard Freitag. 29-latek po mistrzostwach w Tyrolu, gdzie indywidualnie otarł się o medal na obiekcie normalnym w Seefeld, od dwóch lat zalicza wyraźny regres formy. Sezon 2019/20 zakończył na 44. lokacie w klasyfikacji końcowej, a tej zimy tylko raz zameldował się w punktowanej "30" Pucharu Świata. Stało się to w Garmisch-Partenkirchen, gdzie jako przedstawiciel grupy krajowej uplasował się na 27. lokacie. W Oberstdorfie - przy okazji otwarcia 69. Turnieju Czterech Skoczni - otworzył piątą dziesiątkę.

Freitag większość bieżącej zimy spędził w zawodach niższej rangi. W Pucharze Kontynentalnym trzykrotnie plasował się w czołowej "10", a do tego wygrał jeden z konkursów z cyklu FIS Cup w Szczyrku. - "Ritschi" powinien pokazać nieco więcej, by włączyć go do składu - przyznał Stefan Horngacher, kiedy zrezygnował z Freitaga przy okazji wyboru składu na austriacką część TCS.

Daiki Ito (Japonia - drużynowy brąz na dużej skoczni):

Szansy powiększenia dorobku medalowego z imprez rangi mistrzowskiej nie będzie miał Daiki Ito. 35-latek z Hokkaido od dłuższego czasu zmaga się z urazem pleców, który spowodował absencję w trakcie lutowych zawodów z cyklu Pucharu Świata w Zakopanem. Doświadczony sportowiec postanowił wrócić do ojczyzny, aby zadbać i swoje zdrowie i zrobić miejsce dla młodszych kadrowiczów. Aktualnie odbywa kwarantannę po przylocie z Europy, po której podejmie decyzję dotyczącą końcówki sezonu, w którym zebrał dotąd 21 punktów do klasyfikacji Pucharu Świata.

Przed dwoma laty przedstawiciele Kraju Kwitnącej Wiśni uzupełnili podium konkursu drużynowego mężczyzn. Ito towarzyszyli na nim Yukiya Sato oraz bracia Kobayashi - Ryoyu i Junshiro. 

Japonię w Oberstdorfie reprezentować będzie wspomniana trójka, a także Keiichi Sato i Nauki Nakamura. Rozpoczynające się mistrzostwa będą pierwszymi bez Daikiego Ito od 2005 roku. W tym czasie zawodnik zdobył aż pięć krążków zespołowych, w tym złoto w mikście w 2013 roku w Predazzo.

Andreas Stjernen (Norwegia - brąz w mikście na normalnej skoczni):

Poprzednie mistrzostwa świata były ostatnimi w przypadku Andreasa Stjernena. Wyborny lotnik w wieku niespełna 31 lat postanowił porzucić karierę skoczka narciarskiego i oddać się rodzinie oraz edukacji. Nie rozstał się jednak całkowicie ze sportem, ponieważ zdecydował się na działalność trenerską w klubie narciarskim z Trondheim, gdzie sam przez lata szlifował swoje umiejętności.

Norweg tuż przed światowym czempionatem w Seefeld doznał groźnego upadku w Lahti, który bardzo wpłynął na jego sferę mentalną - To zdarzenie nie spowodowało zakończenia kariery, natomiast przyczyniło się do tego, że nie chcę rywalizować w Planicy. Coś takiego wpływa na psychikę bardziej niż można się spodziewać - nie ukrywał Skandynaw.

Stjernen w Tyrolu nie zawojował list wynikowych, natomiast otrzymał szansę pokazania się w mikście na 109-metrowym obiekcie w Seefeld. Norwegowie, których skład uzupełniali Anna Odine Stroem, Maren Lundby i Robert Johansson, przegrali tylko z Niemcami oraz Austriakami.

Ramona Straub (Niemcy - drużynowe złoto na normalnej skoczni):

Drużynowy konkurs skoczkiń zadebiutował w programie mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym przed dwoma laty w Seefeld. Zawody padły łupem Niemek, a bohaterką dnia niespodziewanie okazała się Ramona Straub. 27-latka pochodząca z Titisee-Neustadt uzyskała najwyższą notę łączną dnia, lądując na 106. i 100. metrze. Duże oczekiwania nie przyniosły oczekiwanego rezultatu w zmaganiach indywidualnych, które miały miejsce dzień później. W nich reprezentantka naszych zachodnich sąsiadów finiszowała 18. 

Niespełna dwa tygodnie później kariera Straub została wyhamowana przez upadek w Oslo Holmenkollen. Niemka upadła podczas rywalizacji wliczanej do Raw Air, zrywając więzadła krzyżowe w prawym kolanie.

Straub z powodu przedłużającej się rehabilitacji do dziś nie wróciła na arenę międzynarodową. - Do skoków narciarskich potrzeba energii oraz pewności siebie, a właśnie tego ostatnio mi brakuje - przyznała niedawno Niemka na łamach suedkurier.de.

Jacqueline Seifriedsberger (drużynowe srebro na normalnej skoczni):

Drugą konkurencją medalową w Oberstdorfie, która czeka nas już w najbliższy piątek, będą zawody drużynowe pań. Jednymi z faworytek będą Austriaczki, które minionej zimy zgarnęły Puchar Narodów. Przed dwoma laty reprezentantki tego kraju przed własną publicznością zgarnęły srebro, a w składzie znalazła się m.in. Jacqueline Seifriedsberger.

30-latka z Górnej Austrii boleśnie zakończyła poprzednią zimę w Lillehammer, gdzie zaliczyła upadek spowodowany wielokrotnie wspominanym w tym tekście urazem, a więc zerwaniem więzadeł krzyżowych.

Seifriedsberger tej zimy wróciła na rozbieg, jednak w tym miesiącu musiała przejść kolejny zabieg związany z marcowym zdarzeniem. Powodem okazała się uszkodzona łąkotka. - Operacja poszła dobrze. Za kilka tygodni powinnam wrócić do niedawnego poziomu. Do kolejnego sezonu chcę przygotowywać się wspólnie z zespołem. Moim celem jest gotowość na przyszłoroczne igrzyska olimpijskie - przekazała Austriaczka.

Ingebjoerg Saglien Braaten (drużynowy brąz na normalnej skoczni):

Jedną z najbardziej zaskakujących medalistek MŚ 2019 okazała się Ingebjoerg Saglien Braaten. 19-letnia wówczas Norweżka - bez większych osiągnięć na arenie międzynarodowej - nie odstawała znacząco od Maren Lundby, Silje Opseth i Anne Odine Stroem, co pozwoliło Skandynawkom na sięgnięcie po drużynowy brąz.

Braaten po życiowym sezonie nie zaliczyła udanego okresu przygotowawczego do kolejnej zimy. Sportsmenka najpierw złamała rękę podczas obozu w Czajkowskim, a następnie doznała urazu pleców przy okazji wypadku na rowerze. W sezonie 2019/20 nie zdobyła ani jednego punktu do klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, a zimę zakończyła upadkiem w Lillehammer, po którym zdiagnozowano wstrząśnienie mózgu.

Skoczkini z powodu strachu i bariery psychicznej nie realizuje pełnego programu treningowego, mimo powołania do kadry narodowej na trwający sezon. Lekarze prowadzący jej leczenie zasugerowali nawet zakończenie kariery. - To mój wybór, ale powiedziano mi, żebym wszystko dobrze przemyślała - przyznała w rozmowie z NRK.

Norweżka spędziła lato na spacerach i innych aktywnościach fizycznych, ale podczas dłuższych przebieżek pojawiały się bóle głowy. Braaten skreśliła tegoroczny sezon, a jej celem jest olimpijski występ w Pekinie. Do tego potrzebne będzie jednak przełamanie strachu przed skakaniem na nartach.