Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Smutek Żyły i sportowa złość Kubackiego - wypowiedzi po piątkowym konkursie

Najlepszymi polskimi skoczkami piątkowego konkursu na dużej skoczni w Oberstdorfie okazali się Piotr Żyła i Dawid Kubacki. 34-latek wylądował tuż za podium, tracąc do pozycji medalowej trzy punkty, natomiast mistrz świata z Seefeld finiszował 15.


- Było blisko medalu, szkoda... Po skoku nie wierzyłem, że nie zdobyłem medalu. Wszystko albo nic, nastawiłem się do zawodów jak na skoczni normalnej, a tu czwarte miejsce. Co zrobić? Taki jest sport i trzeba to zaakceptować. Z całokształtu jestem zadowolony, a że brakło do medalu? Dałem z siebie wszystko, szczególnie w finałowym skoku - mówi Piotr Żyła o 137-metrowej próbie, którą atakował podium.

Podczas decydującego skoku panowały trudne warunki. Intensywne opady śniegu utrudniały widoczność na rozbiegu. - Usiadłem na belkę, nic nie widzę, nic nie słyszę... Ruszyłem na zielone światło. Trener machnął lub gwizdnął, a ja pewnie byłem już w połowie rozbiegu. A reszta? Wiedziałem co robić. Poszedłem na pełnym ogniu. Wyleciałem wysoko, mogłem węziej prowadzić narty w locie, ale wszystko działo się zbyt szybko. Na buli wydźwigało mnie, a na dole tylko spadałem. Udało mi się ładnie wylądować, więc jestem zadowolony. Więcej nie dało się zrobić i zabrakło do brązu - żałuje Żyła.

Czy czwarte miejsce jest najgorsze dla sportowca? - To bardzo dobre miejsce, ale dziś je poczułem... Prawie chciało mi się płakać. Zrobiłem maksimum, a skończyłem czwarty... Puchar Świata to Puchar Świata, a tutaj liczą się medale. Fajnie byłoby mieć kolejny... - kontynuuje 34-latek, który nie miał sobie równych na normalnym obiekcie.

- Byłem bardzo nastawiony na medal, ale byli lepsi. Gratulacje dla Stefana, Roberta i Karla. Musiałem chwilę posiedzieć sam, zejść na ziemię i zacząć funkcjonować. Trzeba było zacząć o tym myśleć i zaakceptować tę sytuację. Czwarte miejsce? W sobotę kolejne zawody i dalsza walka - motywuje się Żyła.

- Przed mikstem mogłem pozwolić sobie na trochę więcej. Dziś trzeba zbierać się na konkurs drużynowy, kiedy znów będzie trzeba dać z siebie wszystko - kończy dwukrotny zwycięzca zawodów z cyklu Pucharu Świata.

Dawid Kubacki, mimo aspiracji medalowych, znalazł się na 15. miejscu. - Trochę mnie wycięło... Będzie we mnie trochę sportowej złości po tym dniu. Można powiedzieć, że wszystko się wyrównuje, bo dwa lata temu to ja w podobnych warunkach miałem nieco więcej szczęścia. Nie mam prawa niczego zarzucać medalistom, ale nie będę zadowolony z takiego przebiegu konkursu z mojej perspektywy. Tutaj i na małej skoczni medale były w zasięgu. Tam były moje drobne błędy, a tutaj pojawiły się pogodowe błędy - wskazuje 30-latek.

- Złoszczę się na warunki. Skoki były lepsze niż na normalnej skoczni. W pierwszej serii policzyło mi jak policzyło, co mogę na to poradzić? Do tego miałem prędkość wolniejszą o kilometr po ściągnięciu z belki, a to różnica trzech-czterech platform startowych... W drugiej rundzie też mnie ściągano, choć w tym przypadku trochę się cieszyłem. Zdawałem sobie sprawę z warunków po kierunku opadania śniegu. Przy zielonym świetle śnieg nadal wskazywał na wiatr w plecy - opowiada triumfator 68. Turnieju Czterech Skoczni.

Jak spisywały się osoby odpowiedzialne za wydmuchiwanie śniegu z torów najazdowych? - Temperatura oscyluje w granicach zera, więc śnieg jest lepki. Wpada w tory, ktoś po nim przejedzie i nawarstwia się. Między seriami można to dokładnie wymieść, ale między zawodnikami nie ma takiej możliwości. Dłuższa przerwa oznacza większą ilość śniegu w torach, co bardziej hamuje, mimo starań panów z dmuchawami. Zawsze coś tam wleci i zbierze się - tłumaczy Kubacki.

- Dziś nie ma sensu rozmawiać o medalach, których nie mamy jeszcze na szyjach. Zawiesza je się dopiero po zawodach. Naszą drużynę stać na podium. Mamy ku temu zdolności i będziemy walczyć. Kluczowe jest skoncentrowanie się na swoich zadaniach, z dużą wiarą w skuteczność realizacji planu - zapowiada drużynowy mistrz świata z 2017 roku.

Korespondencja z Oberstdorfu, Dominik Formela