Strona główna • Kobiece Skoki Narciarskie

Loty narciarskie pań już w przyszłym sezonie? Wstępna decyzja w najbliższą sobotę

Wielkie marzenie Maren Lundby i kilku innych czołowych skoczkiń świata o skakaniu na skoczni do lotów narciarskich może spełnić się już w przyszłym sezonie. W najbliższą sobotę podczas posiedzenia komisji FIS zostanie podjęta wstępna decyzja na temat udostępnienia paniom obiektu w Vikersund. 

Bertil Pålsrud, Norweg, który  zasiada w komisji ds.w Międzynarodowej Federacji Narciarskiej w rozmowie z Dagbladet zdradza co musi się stać, by zawodniczki mogły zasiąść na belce Vikersundbakken: - Sprawa będzie omawiana podczas posiedzenia komisji, która odbędzie się w sobotę w formie on-line. Jeśli zostanie zaopiniowana pozytywnie, stanie się jeszcze przedmiotem posiedzenia komisji, która odbędzie się w maju. Jeżeli komisja przychyli się do tego pomysłu, pozostanie już naprawdę niewiele przeszkód, które mogłyby zatrzymać ten proces.

Jakie są szansę na to, że działacze FIS faktycznie zaaprobują ten pomysł?: - Trudno powiedzieć. My wiemy, że w Norwegii tempo rozwoju skoków pań jest inne niż w wielu pozostałych krajach. Nie ma wątpliwości, że panuje powszechna zgoda co do tego, że skoki kobiet powinny się rozwijać. Dyskusja dotyczy tylko tego, w jakiej kolejności powinien się ten rozwój toczyć - dodaje Pålsrud.

Pomysłem zachwycona jest skoczkini, która od dawna w imieniu zawodniczek walczy o to, by FIS przychylniejszym okiem patrzyła na latające na nartach panie, czyli Maren Lundby. - Upadek Daniela w Planicy był jednym z najgorszych, jakie widziałam w życiu. Takie rzeczy sprawiają, że więcej myślimy, o tym co nam grozi, uprawiając ten sport. Ale ta sytuacja w żaden sposób nie wpłynęła na moje chęci dotyczące występu na skoczni do lotów. Pocieszające jest to, że coraz częściej po takich upadkach sportowcy wracają do pełnego zdrowia, a i takich upadków jest jednak coraz mniej - uważa mistrzyni świata z Oberstdorfu.

Historia lotów narciarskich pań mogła zacząć się już w latach 70. Jedyna skacząca wówczas na przyzwoitym poziomie zawodniczka, Norweżka Anita Wold, pięciokrotnie biła rekord świata pań, śrubując go do odległości 97,5 m na Okurayamie w Sapporo. W 1976 roku otrzymała propozycję oddania skoku na Vikersundbakken, ale nie skorzystała z niej, twierdząc, że jej poziom nie pozwala jeszcze na latanie na tak dużym obiekcie. Na pierwszy skok zawodniczki na mamucie trzeba było poczekać jeszcze 21 lat. Wówczas Austriaczka Eva Ganster na Kulm w Bad Mitterndorf przed zawodami Pucharu Świata mężczyzn poleciała na odległość 167 metrów.

Sześć lat później poprawiła ten wynik o dwa metry, ale podczas tej samej sesji treningowej, w styczniu 2003 roku, jej rodaczka, Daniela Iraschko wylądowała na 200 metrze. Kolejną możliwość oddania lotów narciarskich panie otrzymały rok później w Vikersund. Swoich sił spróbowały: Norweżki Anette Sagen i Line Jahr, Amerykanka Lindsey Van i Szwedka Helena Olsson. Najlepiej spisały się Sagen i Olsson, uzyskując 174,5 m. Następne szanse dziewczęta dostały trzy i pięć lat później podczas testów skoczni przed PŚ w Vikersund. Te epizody, zwłaszcza ten drugi, nie były udane. Zaskoczone bardzo dalekim lotem jednego z przedskoczków jury najpierw zakończyło przedwcześnie trening, nie pozwalając na skoki dziewcząt, a kolejnego dnia ustawiono skoczkiniom tak asekuracyjnie belkę, że ledwo były w stanie przeskoczyć bulę. Stosunkowo daleko poszybowała tylko Anette Sagen, ale skok zakończyła fatalnie wyglądającym upadkiem.