Strona główna • Czeskie Skoki Narciarskie

Vasja Bajc: "Musieliśmy zacząć wszystko od zera"

Pierwsze zawody Letniego Grand Prix nie przyniosły żadnego przełomu dla pogrążonych od wielu miesięcy w ciężkim kryzysie skoczków z Czech, których wiosną tego roku objął Vasja Bajc. Słoweński trener zachowuje jednak całkowity spokój, twierdząc, że na wszystko potrzeba czasu i cierpliwości. 

- Mogę powiedzieć, że biorąc pod uwagę aktualne okoliczności, robimy wszystko, co da się zrobić. Kiedy zaczynaliśmy dwa miesiące temu, sytuacja była  zupełnie inna. Chłopcy mieli inną technikę i nie do końca idealny sprzęt. Musieliśmy więc zacząć od zera, wiele rzeczy zmienić, co oczywiście jest trudne do zrobienia w tak krótkim czasie - mówi twórca największych sukcesów Jakuba Jandy w rozmowie z portalem Skoky.net.


- Na razie jest ciężko, bo kiedy przyjechałem, chłopcy byli w kiepskiej kondycji fizycznej. W porównaniu ze słoweńską drużyną wypadli podczas testów gorzej o około 30%, musieliśmy więc zacząć od ciężkiego treningu fizycznego. To oczywiście ma teraz negatywny wpływ na technikę. Na trening fizyczny potrzebowaliśmy znacznie więcej czasu niż zwykle ma to miejsce. Gdy chłopcy osiągną lepszy poziom i staną się bardziej dynamiczni, łatwiej będzie poprawić samą technikę - uważa Bajc.

- Postanowiliśmy wspierać tylko tych, którzy postępują zgodnie z naszymi wytycznymi. Musimy być twardsi, bo wcześniej bywało tak, że skoczkowie sami podejmowali decyzje. To nie było właściwe, w innych zespołach istnieją pewne zasady, które mogą nam służyć jako wzorzec. Razem z Janem Maturą, który będzie w dużej mierze odpowiedzialny za kombinezony zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby równać do najlepszych. Chłopcy muszą robić to, czego od nich oczekujemy - tłumaczy słoweński trener.

- Cały czas bardzo się cieszę, że tu jestem i nadal wierzę, że prędzej czy później staniemy się konkurencyjni dla innych, zwłaszcza gdy wróci Roman. Jest teraz w dobrych rękach, pracuje nad rehabilitacją, wie co ma robić. Jest liderem drużyny, a kiedy wróci, będzie silny i na pewno podciągnie za sobą również pozostałych - zakończył szkoleniowiec Czechów.