Strona główna • Austriackie Skoki Narciarskie

Czysta karta Marity Kramer. "W sporcie nie ma gwarancji"

Brak indywidualnego medalu na mistrzostwach świata w narciarstwie klasycznym i Kryształowa Kula wypuszczona z rąk przyćmiły fenomenalny sezon Marity Kramer. Austriaczka, która dziś kończy 20 lat, z ogromną determinacją przystąpiła do przygotowań pod kątem olimpijskiego debiutu. Potwierdzeniem ciężkiej pracy są wyniki osiągane tego lata w cyklu Grand Prix.


Kramer do początku lutego pewnie zmierzała po Kryształową Kulę. Problemy zaczęły się 6 lutego w Górnej Austrii, gdzie została zdyskwalifikowana za nieregulaminowy kombinezon. Niespełna dwa tygodnie później reprezentantka Austrii, ze względu na fałszywie pozytywny wynik testu na COVID-19, została wykluczona z udziału w dwóch konkursach w Rumunii.  Jej kłopoty skutecznie wykorzystały Sara Takanashi i Nika Kriznar, które włączyły się do boju o główne trofeum za sezon 2020/21. Kramer po zawodach w Siedmiogrodzie spadła na czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej, a do liderującej Słowenki traciła aż 151 punktów.

Po uzyskaniu negatywnego wyniku pod kątem obecności wirusa SARS-CoV-2 Kramer została dopuszczona do światowego czempionatu, który na przełomie lutego i marca gościł Oberstdorf. Podopieczna trenera Haralda Rodlauera w Bawarii dwukrotnie finiszowała czwarta, choć prowadziła na półmetku indywidualnych zmagań na normalnym obiekcie. Na osłodę pozostały jej medale z rywalizacji zespołowej - złoto w drużynie i brąz w mikście.

W marcu do zgarnięcia pozostawało 400 punktów. Zawodniczka pochodząca z Holandii niczym burza przemknęła przez turniej Blue Bird, wygrywając wszystkie cztery konkursy pozostałe do końca zimy. Mimo szalonej pogoni nie wystarczyło to do wyprzedzenia oponentek. Kryształową Kulę zdobyła Kriznar, która o 9 "oczek" pokonała Takanashi. Kramer przegrała z nią różnicą 11 punktów.

- Wchodzę w nowy sezon z pozytywnym nastawieniem i znów dam z siebie wszystko. Moim celem jest czołówka igrzysk olimpijskich. Na mistrzostwach świata dowiedziałam się, że w sporcie nie ma gwarancji. Impreza rangi mistrzowskiej to dzień, w którym decydują szczęście i nerwy. Mam nadzieję, że następny sezon będzie lepszy. Przede mną pierwsze igrzyska, więc nie wiem, czego się spodziewać - czytamy słowa sportsmenki pochodzącej z Holandii na olympia.at.

Minionej zimy Kramer wygrała siedem spośród trzynastu konkursów zaliczanych do cyklu Pucharu Świata kobiet. Jej najgorszym wynikiem była czwarta pozycja w Hinzenbach. Mimo świetnego sezonu, członkini austriackiej kadry narodowej tego lata skupiła się na poprawie stabilności i powtarzalności swoich prób. 

- Udane skoki są bardzo dobre, ale chcę zmniejszyć różnicę w odniesieniu do gorszych skoków. Chcę mieć pewność, że jeśli skok się nie powiedzie, to nadal będzie niezły. Mój cel jest bardzo jasny, chcę wykonać jak najwięcej dobrych skoków - wyjaśnia Kramer w rozmowie z olympia.at.

Zawodniczka urodzona w holenderskim mieście Apeldoorn musiała wycofać się z październikowych mistrzostw Austrii z powodu przeziębienia. W ostatnich dniach narciarka ogłosiła nawiązanie współpracy z wiedeńskim producentem wyrobów cukierniczych.

Mieszkanka Salzburga tego lata wzięła udział w czterech konkursach z cyklu Grand Prix. W Wiśle zajęła 8. i 3. miejsce, w Courchevel finiszowała druga, a w Klingenthal nie miała sobie równych.

- Chcę być na szczycie i dalej skakać w ten sposób. To będzie trudne, ale ciężko na to pracuję. Jestem na dobrej drodze - powiedziała po październikowym sukcesie w Saksonii. Austriaczka przypieczętowała sukces kobiecym rekordem Sparkasse Vogtland Areny w warunkach letnich (141,5 metra).

Kramer już zimą dała się poznać jako łowczyni rekordów. W poprzednim sezonie ustanowiła oficjalny rekord pań normalnych skoczni w Ramsau (96 metrów) i Oberstdorfie (109 metrów), a także dużego obiektu w Czajkowskim (146,5 metra). W ostatniej z wymienionych miejscowości popisała się też 104-metrowym lotem na normalnej skoczni, co jest nieoficjalnym rekordem zimowym kobiet.

Nowy sezon ruszy w ostatni weekend listopada w Niżnym Tagile. W tej edycji panie mają zmierzyć się indywidualnie aż 26 razy, co będzie rekordową liczbą w jedenastoletniej historii cyklu. Łącznie zaplanowano 29 konkursów. Wisienką na torcie będą lutowe igrzyska w Pekinie. - Jestem bardzo zadowolona z powstałego terminarza. Większa liczba konkursów korzystnie wpływa na rosnącą popularność skoków kobiet. Chcemy rywalizować tak często, jak mężczyźni. Stale staramy się podnosić poziom żeńskich skoków - komentowała Kramer w Klingenthal.