Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Adam Małysz: W Kuusamo trzeba będzie włożyć mnóstwo energii

Nie milkną echa rozczarowującego występu polskiej kadry w Niżnym Tagile. Do formy biało-czerwonych na skoczni "Aist" odniósł się dyrektor koordynator ds. skoków narciarskich i kombinacji norweskiej w Polskim Związku Narciarskim - Adam Małysz


Małysz nie próbuje pudrować rzeczywistości, ale uważa, że nie należy jeszcze wyciągać zbyt daleko idących wniosków. Tym bardziej, że warunki był dalekie od optymalnych.

- Już przed pucharem ostrzegaliśmy, że w Rosji może być loteryjnie. Niestety zawodnicy dosyć kiepsko wystartowali. Teraz trzeba będzie się wykazać. Trzeba pokazać, że praca wykonana przez chłopaków latem, zaprocentuje. Myślę, że Niżny Tagił to był wypadek przy pracy. Musimy pokazać, na co nas stać - powiedział w programie "Misja Sport", realizowanym przez Onet i Przegląd Sportowy.

Dyrektor w PZN uważa, że największy wpływ na wyniki miała raczej kwestia psychiczna, a wpływ wiatru był dodatkowym czynnikiem.

- Wiatr oczywiście miał swój wpływ. To widać po wynikach zawodników z innych krajów. Na przykład Krafta, który do jednego konkursu się nie zakwalifikował, a w drugim wypadł świetnie. Tak samo było w przypadku Kamila i Dawida w niedzielę. Ich skoki na pewno nie były tak złe, by nie zakwalifikować się do drugiej serii. Tu ewidentnie wiatr miał bardzo duży wpływ. Ale nie możemy wszystkiego zwalać na wiatr. Te skoki po prostu nie były dobre. Szczególnie w przypadku pozostałych zawodników. Myślę, że tu zadecydowała głowa i zabetonowało im nogi. To był pierwszy start w sezonie i wszyscy bardzo chcieli pokazać, że są w dobrej dyspozycji - ocenił Małysz. Zastrzegł również, że warunków nie można traktować jako wygodnego usprawiedliwienia: 

- Na pewno trenerzy odbyli poważną rozmowę z zawodnikami.  To już nie są młodzi zawodnicy, to są zawodnicy doświadczeni, oni powinni sobie radzić ze stresem - ocenił dyrektor.

Małysz uważa, że pewne elementy można naprawić od razu, nad innymi trzeba będzie popracować dłużej.

- Rozmawiam z Michalem codziennie. Niektórzy zawodnicy od razu reagują i potrafią poprawić coś z dnia na dzień. Tak jak Andrzej Stękała. Nie skakał zbyt dobrze, ale w drugim konkursie się maksymalnie skoncentrował i jego pierwszy skok był zdecydowanie lepszy. W drugim już było trochę gorzej, ale to dało mu pierwszy punkt w tym sezonie. Jeśli chodzi o innych zawodników, często bywa tak, że podczas zawodów już nie są w stanie pewnych rzeczy poprawić. I w tym cały szkopuł. Podczas treningu nie ma napięcia, nie ma nerwów, on jest w stanie pewne elementy wykonywać dobrze. Podczas zawodów te elementy powinny być robione automatycznie i jak coś nie wychodzi, to ciężko to naprawić - stwierdził.

To był wypadek przy pracy, wiele elementów się na siebie nałożyło, trzeba teraz w Kuusamo zrobić swoją robotę. A będzie to trudne, bo Kuusamo jest ciężką skocznią, tam też wiatr rządzi. Byłoby łatwiej, gdyby teraz wypadła Wisła. Ale Wisła jest później. Więc trzeba będzie włożyć jeszcze więcej energii, żeby w tym Kuusamo wyszło - zakończyła legenda polskich skoków.

Całą rozmowę można obejrzeć tutaj