Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Granerud uratował Zniszczoła. "Nadzieja jest do końca"

Aleksander Zniszczoł skorzystał na potknięciu Halvora Egnera Graneruda. Najlepszy skoczek minionej zimy oddał krótki skok pod koniec piątkowych kwalifikacji, co w ostatniej chwili dało awans jednemu z podopiecznych Michala Doležala. 27-latek w Ruce zaczyna swój 10. sezon Pucharu Świata w karierze.


- Dobrze, że udało mi się dostać do konkursu. Jestem zadowolony, bo będę miał szansę pokazać się w sobotę. Skok kwalifikacyjny nie był idealny. Wiem, co zrobiłem źle i jaki błąd popełniłem. Ta próba była porównywalna do gorszych, które wykonywałem w Falun. Pozostaje skupić się na zawodach i pokazać swoje umiejętności - mówi kadrowicz, który został powołany w miejsce Klemensa Murańki.

W Falun trenowała rezerwa kadry narodowej, a także juniorzy. Zniszczoł okazał się najlepszy i dotarł do Kraju Tysiąca Jezior z trenerem Krzysztofem Miętusem. - To był sprawdzian. Wszystkie treningi były notowane, wygrałem trzy spośród czterech. Ostatniego nie skakałem, więc odpowiedź była jasna. Podróż do Finlandii była dość długa. Mieliśmy kawałek na lotnisko w Szwecji, dwie przesiadki, a następnie trzygodzinna podróż z Oulu do Ruki. Łącznie spędziłem pięć-sześć godzin w aucie - opisuje wiślanin.

Na dwa skoki przed końcem kwalifikacji nasz reprezentant znajdował się pod kreską. Miejsce nieoczekiwanie zwolnił mu Halvor Egner Granerud, zwycięzca niedzielnego konkursu w Niżnym Tagile. - Nadzieja zawsze jest do samego końca. Ktoś może zepsuć skok, a jest też kontrola sprzętu, która może zakończyć się dyskwalifikacją. Nie śledziłem tego z zapartym tchem. Dałem z siebie wszystko i czekałem - dodaje Zniszczoł.

Korespondencja z Ruki, Dominik Formela