Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Polacy pod lupą FIS. "Ktoś nakablował"

- Niczego nie ukrywamy. Nasze kombinezony są przepisowe - mówi Adam Małysz, dyrektor reprezentacji, o dodatkowych kontrolach sprzętu polskich skoczków w Wiśle. 44-latek sugeruje, iż podejrzliwość Miki Jukkary, nowego kontrolera sprzętu z ramienia FIS, jest efektem działań oponentów Biało-Czerwonych.


- Ktoś brzydko mówiąc zakablował, że mamy niedozwolony "dzióbek" w kombinezonach. Każdy został zmierzony i wszystko jest w porządku. Skąd takie insynuacje? Bylibyśmy głupkami, gdybyśmy zrobili coś takiego, znając przepisy... - komentuje zamieszanie Adam Małysz.

- Ktoś zrobił sobie z tego jaja, żeby tylko wybić naszych zawodników z rytmu - dodaje czterokrotny mistrz świata w skokach.

Czy była to psychologiczna gierka ze strony rywali? - Tak przypuszczam. Kontroler sprzętu FIS przyznał, że dostał taki sygnał i musiał to zweryfikować. Ktoś puścił zatem plotkę, ale my niczego nie ukrywamy. Nie było problemu z ponownym pomiarem chłopaków - zapewnia wiślanin.

- Mamy dwóch trenerów technicznych, którzy pracują nad tym dniami i nocami. Gdyby coś było nie tak, wówczas pierwsi dostaliby po uszach, bo są za to odpowiedzialni. Wszyscy byli spokojni, bo wiedzieli, że nasze kombinezony są przepisowe - kończy Małysz.

Korespondencja z Wisły, Dominik Formela