Strona główna • Niemieckie Skoki Narciarskie

Geiger odczarował Anielską Górę. "Przyjeżdżam tu z uśmiechem"

- Myślałem, zanim wygrałem tutaj po raz pierwszy, że nie mam pojęcia jak skakać na tym obiekcie - wspomina Karl Geiger, który w 2018 roku celebrował w Engelbergu premierowy triumf w Pucharze Świata. Tym razem Bawarczyk cieszył się na Gross-Titlis-Schanze (HS140) z jedenastej wiktorii w karierze.


Geiger przystępował do sobotniego konkursu w kantonie Obwalden jako lider klasyfikacji generalnej. Podopieczny Stefana Horngachera dzierży żółty plastron nieprzerwanie od inauguracji sezonu w Niżnym Tagile. Wygrana w Engelbergu jest dla aktualnego mistrza świata w lotach narciarskich drugą w tym sezonie.

- To były dla mnie bardzo udane zawody. Nie było łatwo, musiałem być bardzo skoncentrowany, ale to niesamowite, że udało mi się oddać te dwa wspaniałe skoki w konkursie - komentował Geiger, który w piątkowych kwalifikacjach zamknął czołową "10".

Niemiec, który lądował na 137. i 140. metrze, pokonał Ryoyu Kobayashiego o niespełna punkt. Tegoroczne zwycięstwo jest jedenastym w karierze Bawarczyka, w tym drugim w Engelbergu. Geiger nie ukrywa, że do momentu premierowej wygranej w 2018 roku nie przepadał za Gross-Titlis-Schanze (HS140).

- Myślałem, zanim wygrałem tutaj po raz pierwszy, że nie mam pojęcia jak skakać na tym obiekcie. Teraz zawsze przyjeżdżam tu z uśmiechem. Trudno tu się skacze, ale też naprawdę fajnie - dodaje.

Przed niedzielną rywalizacją Geiger ma 118 punktów przewagi nad Ryoyu Kobayashim. Oznacza to, iż Bawarczyk przystąpi do 70. Turnieju Czterech Skoczni jako lider Pucharu Świata.