Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Ostatni Mohikanin. Wolny z drobnym łupem

Polskim jedynakiem w finale sobotniej rywalizacji na Hochfirstschanze był Jakub Wolny. 26-latek w pierwszym z dwóch zaplanowanych na ten weekend konkursów został sklasyfikowany na 29. pozycji. Dla zawodnika urodzonego w Bielsku-Białej to dopiero czwarta zdobycz punktowa w Pucharze Świata w sezonie olimpijskim.


- Wyskakałem sobie prawo startu w drugiej serii, w której dawno mnie nie było. Zawsze to jakiś plus. Nie jestem w dobrej dyspozycji i borykam się z problemami na skoczni w Titisee-Neustadt. Chodzi o pozycję najazdową. Nie jest prawidłowa i nie mogę fajnie zacząć skoku. Nieco pociesza fakt, że przy niekomfortowych skokach udaje się wskoczyć do finału - powiedział Wolny.

- Początek Turnieju Czterech Skoczni był w porządku pod względem czucia na skoczni. W Oberstdorfie było nieźle, ale nie wszedłem do finału przez system KO. Bez niego byłbym w trzeciej dziesiątce. W Garmisch-Partenkirchen punktowałem, z kolei w Innsbrucku odwołali zawody. W Bischofshofen kompletnie nie umiem skakać, kiedy jestem bez formy. Potem w Zakopanem skakało mi się gorzej - wspomina 26-latek.

- Skoki to specyficzna dyscyplina. Aktualnie jadę po rozbiegu, mam plan, ale on nie wychodzi. Teoretycznie wiem jak to wykonać, ale to się nie udaje. To jest to czucie. Jeśli jest dobre, wówczas realizujesz założenia na najeździe - wyjaśnia reprezentant Polski.

- Jest słabo. Nie było czego oczekiwać. Przyjechaliśmy tutaj z realistycznym spojrzeniem na sprawę. W Zakopanem nikt z nas nie zdobył punktów. Czy tutaj były oczekiwania, że pięciu Polaków znajdzie się w "10"? Każdy z nas się stara, ale mogę mówić za siebie i z niecierpliwością czekam na niedzielę. Wiem, że dobrze mi się dojedzie do progu i skoki będą dłuższe - kończy Wolny, który z dorobkiem 19 punktów zajmuje 48. miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.

Z Jakubem Wolnym rozmawiał Dominik Formela