Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Ukraińcy lecą do Pekinu. W tle afera dopingowa i cztery lata dyskwalifikacji

Trzyosobowy zespół wystawi reprezentacja Ukrainy na olimpijskich skoczniach podczas igrzysk w Pekinie. Nawiąże tym samym do imprezy w Vancouver sprzed 12 lat, podczas której zaprezentowali się Ołeksandr Łazarowicz, Witalij Szumbarec i obecny trener naszych sąsiadów Wołodymir Boszczuk. W tle powołań olimpijskich wybuchła jednak afera dopingowa.


Kara dla Waskuła

Dzięki rezygnacji Francuzów, Szwajcarów, Włochów i Finów z przysługujących im miejsc, jedno z nich trafiło do reprezentacji Ukrainy, która dzięki temu mogła desygnować trójkę zamiast dwójki swoich reprezentantów do rywalizacji na chińskiej ziemi. Pewnymi kandydatami byli Witalij Kaliniczenko i Jewhen Marusiak, wszystko wskazywało na to, że trzecim będzie Andrij Waskuł. Nieoczekiwanie to  jednak mający w dorobku znacznie słabsze wyniki Anton Korczuk dołączył do olimpijskiej ekipy. W sieci pojawiły się nieoficjalne informacje, że taki obrót spraw ma związek z karą dyskwalifikacji nałożonej na Waskuła z uwagi na niestawienie się do kontroli antydopingowej. 

O sytuację zapytaliśmy samego zainteresowanego, który potwierdził te doniesienia. - Tak to prawda, zostałem zdyskwalifikowany na cztery lata za naruszenie przepisów antydopingowych. W tej chwili nie chcę jeszcze tego komentować, ale niebawem to uczynię. Oczywiście będę się odwoływał od tej kary - powiedział nam ukraiński skoczek. Cztery lata to najwyższa kara w historii męskich skoków, a i w żeńskich dłuższej nie było. Co prawda rosyjska skoczkini Ajsyłu Fachiertdinowa drużynowa medalistka Zimowego olimpijskiego festiwalu młodzieży Europy z 2013 roku również musiała zmierzyć się z czteroletnią dyskwalifikacją, ale ona była recydywistką, stąd tak wysoka kara nie dziwi już tak mocno. 

Skoki jak seks

Jewhen Marusiak, który w marcu skończy 22 lata udzielił wywiadu portalowi Kp.ua, w którym przybliżył nieco swoją sylwetkę czytelnikom i opowiedział o swoich planach i celach. - Skoki zacząłem uprawiać spontanicznie. Zajmowałem się różnymi dyscyplinami sportu. Kilku kolegów z klasy skakało na nartach. W Wierchowinie skąd pochodzę działała sekcja dziecięca. Pojechałem z kolegą na skocznię i tak się zaczęło. Miałem wtedy 9 lat. Skoczkowie, którzy mnie najbardziej inspirują od lat to Kamil Stoch, Ryoyu Kobayashi, Stefan Kraft i Noriaki Kasai.

- 1 lutego wylatujemy do Pekinu, w tej chwili przebywamy na zgrupowaniu w Zakopanem. Moim celem jest miejsce w "30". To już byłby sukces. Dyscyplina, którą uprawiam jest niebezpieczna, wymaga dużej odwagi, ale ja się nigdy nie boję. Raczej przed zawodami pojawia się ekscytacja. To co czuję podczas lotu jest tak przyjemne jak seks. Może nawet bardziej. No chyba że skok  kończy się upadkiem. A trochę ich już doświadczyłem. Miałem złamaną nogę czy zerwane więzadła w stopie. 

- Jeżeli chodzi o różnice w sprzęcie, jakie dzielą nas od najlepszych, to jest to przepaść. Przykładowo Japończycy lub Norwegowie otrzymują 10 par nart i mogą sobie wybrać te, które im najbardziej odpowiadają. A my otrzymujemy jedną parę na cały sezon. No czasem są to dwie pary. Podobnie jest z butami. Za duże, za małe, wygodne czy niewygodne – nie masz wyboru. Krótko mówiąc, musi pasować i koniec. Albo skacz boso (śmiech). 

- Moim marzeniem na przyszłość jest medal olimpijski. Zdaję sobie sprawę, jakie to trudne do osiągnięcia, prawie niemożliwe, ale trzeba o czymś marzyć. Kiedyś marzeniem były same igrzyska i stały się rzeczywistością. Dlaczego nie dążyć do wyższych celów? Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się przywieźć Ukrainie pierwszy medal w skokach narciarskich.

Nestor Kaliniczenko

Najbardziej doświadczonym z ukraińskich olimpijczyków jest 28-letni Witalij Kaliniczenko, który wyraźnie przerasta osiągnięciami swoich kolegów z drużyny. W ubiegłym roku podczas mistrzostw świata w Oberstdorfie zajął 29 miejsce w konkursie na dużej skoczni. W swoim dorobku ma także miejsca w czwartej dziesiątce Pucharu Świata, punkty Letniego Grand Prix, lokatę w czołowej dziesiątce zawodów Pucharu Kontynentalnego i zwycięstwo w FIS Cup.

Ukraińcy, przynajmniej teoretycznie, mogliby poczynić starania o występ w konkursie drużynowym, w którym być może wystartuje w tym roku rekordowo niska liczba drużyn. W Pekinie będzie rywalizował specjalista od kombinacji norweskiej, Dmytro Mazurczuk, który poczynił ostatnio duże postępy i figuruje już nawet w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Jak poinformował nas Kaliniczenko, na obecną chwilę nie ma tematu występu jego drużyny w zawodach zespołowych. 

Największy ukraiński sukces olimpijski miał miejsce podczas igrzysk w Nagano w 1998 roku, kiedy na mniejszej skoczni w Hakubie Wołodymyr Hływka  zajął 29 pozycję.